Nic dziwnego, że Uniwersytet Warszawski wlecze się w ogonie światowej klasyfikacji uczelni. Mając takich profesorów.
Gdy prezydent Andrzej Duda mianował sędziów Trybunału Konstytucyjnego, Rada jego macierzystego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego wystosowała uchwałę wzywając go by się opamiętał i nie niszczył niezależności organów władzy sądowniczej. Profesor Jan Zimmermann z Uniwersytetu Jagiellońskiego, promotor jego pracy doktorskiej publicznie beształ prezydenta.
Dziś, gdy mamy gorszący festiwal Hanny Gronkiewicz – Waltz, która ostentacyjnie i publicznie kpi sobie a państwa prawa, jakoś nie słychać głosów oburzenia z jej rodzimego Uniwersytetu Warszawskiego. Nikogo z jej katedry nie porusza publiczna granda, jaka się odbywa za sprawą ich koleżanki.
Pojawiają się głosy, że osoba bez jakichkolwiek skrupułów wyrażająca zgodę na pozbawianie warszawiaków mieszkań powinna zostać usunięta nawet z tak zdemoralizowanej zbieraniny jak PO. To jest jednak nic w porównaniu ze skandalem, że ktoś taki cały czas prowadzi zajęcia dydaktyczne.
Jak podaje Wikipedia:
„Od 1994 jest profesorem UW na Wydziale Prawa i Administracji. Została nauczycielem akademickim w Zakładzie Administracyjnego Prawa Gospodarczego i Bankowego, Instytutu Nauk Prawno-Administracyjnych UW.”
Wydawałoby się, że kadra naukowa, szczególnie ta, która ma do czynienia ze studentami, a już z pewnością na wydziale prawa, to powinni być ludzie nieskazitelni, swoimi życiorysami zaświadczający, że przestrzeganie wszelkich ustalonych zasad jest podstawą działania państwa.
A tu nasza pani profesor w praktyce pokazuje, że tworzenie prawa nie ma sensu, bo jak ktoś ma tupet i jest chroniony odpowiednim układem, może robić hucpę w biały dzień czniając kodeks karny i łamiąc bezkarnie wszelkie zasady współżycia w społeczeństwie.
Z piedestału swojej uczoności pani Gronkiewicz-Waltz uznała komisję do spraw reprywatyzacji za niekonstytucyjną. To znaczy w wersji ostatecznej, bo była też jej wersja, że jest to komisja bolszewicka. Poseł Patryk Jaki chce ją przesłuchać, bo jest po prostu mściwy i tyle. Generalnie nie ma zamiaru się stawić przed jego obliczem i innych członków komisji. To bardzo się kłóci z ochoczo demonstrowaną jej dziewiczą wręcz niewinnością w kategorii wyłudzanie kamienic i handel roszczeniami. Osoby, które nie mają niczego na sumieniu, bez lawirowania stawiają się przed organami powołanymi przez Sejm Rzeczypospolitej.
Nie podam się do dymisji. Będę walczyć do końca! Mamy autorytarny rząd i póki będę żyła, to będę stawiała opór! Bo ktoś musi
– heroicznie ostatnio oświadczyła prezydent Warszawy w Radiu Zet.
Na razie Hanna Gronkiewicz-Waltz stawia dzielnie opór: przyzwoitości, uczciwości, praworządności i państwu prawa.
To że ciągnie na dno Platformę Obywatelską, to chwała jej za to. Ta partia powinna jak najszybciej zniknąć w otchłaniach zjawisk najbardziej szkodliwych i odrażających.
Natomiast Uniwersytet Warszawski lepiej, żeby nie zniknął, bo to jednak uczelnia z tradycjami. Jednak pojawiają się zasadnicze pytania:
-
Jakimi prawnikami będą studenci Hanny Gronkiewicz-Waltz?
-
Jakie zasady moralne wyznają jej koleżanki i koledzy z katedry?
-
Czy tacy ludzie mogą decydować z wokand sądowych o losie obywateli?
-
I najważniejsze, czy mogą pozostawać poza wszelka kontrolą?
Aroganckie i butne zachowanie Hanny Gronkiewicz-Waltz musi mieć jakieś podstawy. Cały czas bije z niej wiara w to, że jest w nietykalnej kaście. A ta kasta kształtuje się właśnie na Uniwersytetach. Dopóki tam nie sięgnie dobra zmiana, taka choćby katedra na Uniwersytecie Warszawskim zamiast być ostoją praworządności, będzie przytułkiem dla najgorszego elementu z tytułami naukowymi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364560-pamietajmy-ze-profesor-hanna-gronkiewicz-waltz-jest-chluba-wydzialu-prawa-i-administracji-uniwersytetu-warszawskiego