Kolejny dziennikarz Salonu, wicenaczelny „GW” - Jarosław Kurski gryzł się po samospaleniu w język tylko przez kilka dni. Wczoraj napisał:
Mija tydzień od dnia, w którym mężczyzna podpalił się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Nie mogę przestać o nim myśleć. Człowiek ten nie pozostawił miejsca na niedomówienia i wątpliwości co do motywów swego desperackiego czynu. Na chodniku leżał list. Chłodny i do bólu logiczny, pod którym większość spośród czytelników „Wyborczej” zapewne się podpisuje (…). To list przejętego sprawami publicznymi obywatela, który z bezsilną rozpaczą patrzy, jak w jego kraju depcze się wolność
— cedzi przez zęby wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.
A więc nie zamilkli. Chcą o tej tragedii rozmawiać w duchu obwiniania o nią swoich politycznych przeciwników. Albo tak ślepi, że naprawdę nie widzą różnic między reżimem a demokracją, albo tak cyniczni, że nie wycofają się ze swoich kłamstw ani o krok, choćby nie jeden, a dziesięciu ludzi spłonęło żywcem pod Pałacem Kultury. Warto więc zapytać – no, właśnie, ilu? Ilu jeszcze chcecie zarazić swoją żądzą - władzy, wpływów, kształtowania Polaków z antypolskim kompleksem, pozbawionych korzeni i tożsamości płciowej? Ilu potrzebujecie do osiągnięcia celu, jakim jest wymiana władzy? Stu, tysiąca? A może, jak wasz autorytet Lech Wałęsa – dwóch milionów przyglądających się, jak wylatują przez okna obecni ministrowie? Może miliona, jak marzy się Jerzemu Stuhrowi, który wstydzi się zagranicą mówić głośniej po polsku?
Nic do was nie dotarło. Ani po Smoleńsku, ani po morderstwie w Łodzi, ani po samospaleniu waszego czytelnika. To dowód, że nie macie już żadnych barier, a to, co was gryzie, na pewno nie jest sumieniem. Stąd już tylko krok, byście w swoich mediach zaczęli wprost namawiać ludzi do kolejnych desperackich czynów. Może konkurs z nagrodami? Nagrodą byłoby oczywiście zdjęcie na pierwszej stronie. I wielka, niczym reklama państwowej spółki, ramka w kolorze czarnym. Na koszt redakcji.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kolejny dziennikarz Salonu, wicenaczelny „GW” - Jarosław Kurski gryzł się po samospaleniu w język tylko przez kilka dni. Wczoraj napisał:
Mija tydzień od dnia, w którym mężczyzna podpalił się pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Nie mogę przestać o nim myśleć. Człowiek ten nie pozostawił miejsca na niedomówienia i wątpliwości co do motywów swego desperackiego czynu. Na chodniku leżał list. Chłodny i do bólu logiczny, pod którym większość spośród czytelników „Wyborczej” zapewne się podpisuje (…). To list przejętego sprawami publicznymi obywatela, który z bezsilną rozpaczą patrzy, jak w jego kraju depcze się wolność
— cedzi przez zęby wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.
A więc nie zamilkli. Chcą o tej tragedii rozmawiać w duchu obwiniania o nią swoich politycznych przeciwników. Albo tak ślepi, że naprawdę nie widzą różnic między reżimem a demokracją, albo tak cyniczni, że nie wycofają się ze swoich kłamstw ani o krok, choćby nie jeden, a dziesięciu ludzi spłonęło żywcem pod Pałacem Kultury. Warto więc zapytać – no, właśnie, ilu? Ilu jeszcze chcecie zarazić swoją żądzą - władzy, wpływów, kształtowania Polaków z antypolskim kompleksem, pozbawionych korzeni i tożsamości płciowej? Ilu potrzebujecie do osiągnięcia celu, jakim jest wymiana władzy? Stu, tysiąca? A może, jak wasz autorytet Lech Wałęsa – dwóch milionów przyglądających się, jak wylatują przez okna obecni ministrowie? Może miliona, jak marzy się Jerzemu Stuhrowi, który wstydzi się zagranicą mówić głośniej po polsku?
Nic do was nie dotarło. Ani po Smoleńsku, ani po morderstwie w Łodzi, ani po samospaleniu waszego czytelnika. To dowód, że nie macie już żadnych barier, a to, co was gryzie, na pewno nie jest sumieniem. Stąd już tylko krok, byście w swoich mediach zaczęli wprost namawiać ludzi do kolejnych desperackich czynów. Może konkurs z nagrodami? Nagrodą byłoby oczywiście zdjęcie na pierwszej stronie. I wielka, niczym reklama państwowej spółki, ramka w kolorze czarnym. Na koszt redakcji.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364372-naprawde-chcesz-podsycac-ten-ogien-salonie-ilu-potrzebujesz-tragedii-by-sie-opamietac?strona=2