NASZ WYWIAD. Kornel Morawiecki: „PO chce dać bardziej socjalne rozwiązania niż dał PiS. Ci ludzie tracą tu wiarygodność”

Generalnie jednak, najważniejsze wydaje mi się to, że rząd przez dwa lata przełamał gospodarczy podział Polski – na tych, którym się powodzi i na tych, którym się nie powiodło. Rząd dostarczył środków warstwie uboższej, żeby mogła ona wejść w cały obieg społeczny. Wydaje mi się, że jest to najważniejsze osiągnięcie tego rządu

— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Kornel Morawiecki, Marszałek Senior.

wPolityce.pl: Mijają dwa lata od objęcia rządów przez Prawo i Sprawiedliwość. Jak pan je ocenia?

Kornel Morawiecki, Marszałek Senior: Oceniam je nieźle, jednak uważam, że sytuacja po tych dwóch latach mogła być lepsza, ponieważ cały czas martwię się tym, że sprawa reformy wymiaru sprawiedliwości cały czas jest w impasie, co widać. Generalnie jednak, najważniejsze wydaje mi się to, że rząd przez dwa lata przełamał gospodarczy podział Polski – na tych, którym się powodzi i na tych, którym się nie powiodło. Rząd dostarczył środków warstwie uboższej, żeby mogła ona wejść w cały obieg społeczny. Wydaje mi się, że jest to najważniejsze osiągnięcie tego rządu.

Czyli program Rodzina 500+ i cały wymiar socjalny?

Tak. Nie byłoby wymiaru socjalnego, gdyby nie było wymiaru budżetowego. Chodzi mi tu o wymiar gospodarczy, finansowy. To wszystko się uporządkowało i wygląda dużo lepiej, niż się wydawało. Te pieniądze nie są przeznaczone tylko na konsumpcje luksusową dla bogatych warstw i nie wiadomo jakie układy. Niestety część tych pieniędzy szła niestety za granicę. Teraz są one konsumowane przez ludzi, którzy z nami żyją i mieszkają. Według mnie jest to największe osiągnięcie.

Mówiliśmy o dobrych stronach tych dwóch lat rządu PiS. Ma pan jakieś zastrzeżenia?

Oczywiście, że mam zastrzeżenia. To chociażby sprawa cofnięcia reformy, w której sześciolatki poszły do szkoły. To była pomyłka. To również sprawa rozgrywania kwestii reformy sądownictwa – chociażby billboardy. Bardzo surowo oceniam też politykę zagraniczną. Wszyscy mówią, że to wina ministra Waszczykowskiego. Ale ja nie dołączam się do tego chóru. Wcale nie chodzi mi o pana ministra Waszczykowskiego, tylko o politykę zagraniczną polskiego rządu jako całości, jako politykę partii rządzącej. Uważam, że jest to polityka, która – mówiąc krótko – szkodliwa dla Polski w sensie strategicznym. Jeżeli chodzi o politykę wschodnią, to jest ona szkodliwa i dla Polski, i dla całego obszaru. Tak być nie powinno. Powinniśmy podjąć pewien wysiłek, żeby to przełamać. Nie może być tak, że nasz rząd, nasze media, nasze elity, nastawiają Polaków przeciwko Rosjanom. I vice versa. Rząd, media i elity rosyjskie nastawiają Rosjan przeciwko Polakom. Ta sytuacja jest skandaliczna. Nie ma żadnej próby, wysiłku. Jest tylko nastawienie na Amerykę, której rola jest znaczna, ale my nie znamy do końca jej zamiarów. Obawiam się, że taka polityka jest niedobra.

Kiedy rządy Platformy dobiegły końca, a zaczęły się rządy Prawa i Sprawiedliwości, wiele osób oczekiwało na rozliczenie afer. Czy pan uważa, że jest to prowadzone odpowiednio?

Niestety nie jest to prowadzone. Uważam, że jest to za mało. Cały czas nie doczekaliśmy się nie tylko rozliczenia afer, ale takich procesów, jak lustracja na uczelniach. A to one kształtują młodych ludzi. To są ludzie, którzy ich wychowują. Poważne afery też nie zostały rozliczone. Ta sprawa jest w sensie retoryki, w sensie wykonawczym w martwym punkcie. Nie ma też poważnej próby zmiany świadomości, że władza – powiedziałbym – cały czas jest za mało solidarnościowa. To za bardzo wolnorynkowa retoryka. Mówi się o przedsiębiorczości, ale nie ma takiego wezwania ludzi do służby. Nie widzę tego ze strony czynników rządowych.

Jaką ocenę wystawia pan opozycji po dwóch latach działania?

My też uważamy się za opozycję. Jednak my jesteśmy taką opozycją, która się nie przebija z tym pozytywnym programem. My go mamy, jako Wolni i Solidarni. Jednak opozycja, która ustąpiła tej władzy, cały czas ma jeden cel – chce ją odzyskać, ale nie proponując nic nowego Polakom. Chce dać bardziej socjalne rozwiązania niż dał PiS – ci ludzie tracą tu wiarygodność. Myślę jednak, że tworzy się tu nowa układanka polityczna. Po stronie opozycji mogą stworzyć się siły, które będą poważną opozycją dla Prawa i Sprawiedliwości.

Widzi pan taką możliwość ze strony PO, czy może gdzieś obok Kukiz’15?

Chcielibyśmy, żeby taka partia jak Wolni i Solidarni stała się poważną, twórczą i konstruktywną opozycją dla rządu. Tego mi brakuje. Brakuje krytyki, chociażby w kwestiach polityki zagranicznej. Jest to raczej krytyka personalna. Powinna ona jednak sięgać głębiej. Trzeba przeformować całą koncepcję miejsca Polski w Europie. Polityka Polski jest bardzo zła. Nie widzę tutaj oryginalności w sensie bardzo poważnego uszczerbku, którego doznaje teraz cała Europa i Polska – wychodzenia a UE Wielkiej Brytanii. Co prawda dbamy o Polaków, którzy są w Wielkiej Brytanii, ale nie jesteśmy świadomi tego, że wychodzi potężne państwo, osłabia się cała UE. Cierpi na tym również nasz związek ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ Wielka Brytania była ich naturalnym europejskim sojusznikiem. Prowadzi się taką politykę, że na 60 rocznicę podpisania traktatów europejskich nie zaprasza się jednego państwa europejskiego do stołu. W Rzymie było 27 państw, a nie było Wielkiej Brytanii, która cały czas, jeszcze przez dwa lata będzie członkiem UE. Z naszej strony powinna być prośba, żeby Brytyjczycy powtórzyli referendum. Ich decyzja jest błędna, zarówno dla nas, jak i dla nich samych. Być może jest ona dobra dla Rosji, dla Ameryki, ale dla nas jest niedobra. Takiej politycznej woli, w polityce zagranicznej nie dostrzegam.

Ale z drugiej strony, czy nie trzeba uszanować referendum?

Trzeba, ale wszystkie sondaże wskazują, że w tej chwili decyzja byłaby odmienna. To jest niedojrzałość. Demokracja to coś więcej. W polskiej polityce zagranicznej brakuje powagi.

Rozmawiał Kamil Kwiatek