Marcin P. wyjeżdżał często do Niemiec. Poruszał się po tym kraju niezwykle sprawnie i nie chodzi tylko o fakt, że zna dobrze język. Zobaczymy czy uda nam się ustalić jak często i w jakim celu tam przebywał
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Małgorzata Wassermann, przewodnicząca Komisji Śledczej ds. Amber Gold. Zapowiada, że komisja będzie chciała sprawdzić - w liniach lotniczych oraz w Straży Granicznej - kiedy, gdzie i w jakim celu Marcin P. podróżował do Niemiec.
wPolityce.pl: Jak pani ocenia działania służb skarbowych w kontekście działań Marcina P. Jest czymś niesamowitym, że nie objęły go one nadzorem i weryfikacją.
Małgorzata Wassermann: Najkrócej mówiąc, Marcin P. nie miał w zwyczaju składania deklaracji podatkowych, ani płacenia podatków, ani rozliczania się w roku podatkowym jak każdy normalny podatnik. Z jakichś przyczyn trzy urzędy skarbowe, pod których właściwość podchodził Marcin P., nie były w stanie skutecznie wyegzekwować od niego spełnienia tych obowiązków. Ale chcę wyraźnie zaznaczyć, że to nie jest tak, że urzędy skarbowe o nim zapomniały, nie widziały go. Te urzędy przez trzy lata grzecznie prosiły, czy zechciałby im coś przynieść.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy gdańska ośmiornica wymaga „opcji zerowej”? Latkowski przed komisją Amber Gold: „Wysłać F16, zbombardować, wymienić wszystkich ludzi”
Czy w takim razie nie byłoby zasadne zawiadomić prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez konkretnych pracowników służb skarbowych w Gdańsku?
Proszę nie zapominać, ze jeśli chodzi o urzędy skarbowe, to jest to wątek, którym komisja śledcza dopiero będzie się zajmowała. Trudno, bym składała zawiadomienie przed zbadaniem tego wątku.
Czy to oznacza, że Marcin P. nie miał kontaktów z urzędem skarbowym? Nie nachodzono go? Każdy normalny podatnik za jakiekolwiek spóźnienie jest ścigany przez cały aparat skarbowy.
Wszyscy słyszeliśmy, jak go „nachodzono”. Była dwudniowa kontrola. Panie przyszły, wzięły cokolwiek i wyszły.
Zjadły darmowe ciastka i wypiły kawę.
Marcin P. też uważa, że bez parasola ochronnego takie postępowanie urzędu skarbowego wobec jego firm byłoby niemożliwe.
A wątek niemiecki w działalności Marcina P.? Twierdził, że na pomysły biznesowe „wpadał” właśnie za naszą zachodnią granicą.
Wątek niemiecki nie został przez ówczesne (w czasach rządów Donalda Tuska - red.) służby i prokuraturę dostatecznie zgłębiony. Marcin P. wyjeżdżał często do Niemiec. Poruszał się po tym kraju niezwykle sprawnie i nie chodzi tylko o fakt, że zna dobrze język niemiecki. Zobaczymy czy uda nam się ustalić jak często i w jakim celu tam przebywał.
A będziecie państwo sprawdzali jego wyjazdy, występując do linii lotniczych, którymi podróżował oraz ewentualnie do Straży Granicznej?
Odpowiednie wnioski zostały już złożone w tej sprawie.
W wypowiedziach posła Krzysztofa Brejzy przewija się nazwisko Marcina Dubienieckiego w kontekście afery Amber Gold. Czy można wiązać nazwisko Dubienieckiego z tą sprawą.
W żadnym miejscu, w materiałach nie natrafiłam na ślad, który byłby powiązany z panem Dubienieckim.
Rozmawiał: WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/364161-nasz-wywiad-malgorzata-wassermann-watek-niemiecki-marcina-p-nie-zostal-dostatecznie-zglebiony-przez-sluzby-i-prokurature