Paweł Adamowicz w trakcie swoich zeznań przed komisją śledczą ds. Amber Gold próbował przekonać śledczych, że z Marcinem P. niemal nic go nie łączyło, a jego związki z gdańskim samorządem były nikłe. Przeczą temu zeznania twórcy Amber Gold. Dziś Marcin P. potwierdził swoje wcześniejsze zeznania, z których wynika, że oszust mógł cieszyć się niezwykłym zaufaniem włodarza Gdańska. Skąd ta zażyłość? Marcin P. liczył na przychylność lokalnych władz, bo chciał zainwestować w gdańskie nieruchomości.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Dziwna gra służb specjalnych z Marcinem P., a w tle bliski współpracownik Donalda Tuska. „Szczelność służb podobna do durszlaka”
Paweł Adamowicz mija się z prawdą. Twierdził, że nie wiedział o tym, że sponsorujemy zoo. Tymczasem tę sprawę wielokrotnie przekazywał mu dyrektor departamentu. Ja kilka razy byłem u dyrektora zoo.
– zeznawał Marcin P.
Czy pamięta pan słynną konferencję prezydenta Adamowicza z 7 maja 2012 r, na której prezydent wymienia pańską firmę, że prężna, że jest z niej zadowolony. Zasugerowano panu, że jak dokona pan wpłat na miejską inwestycję, a uzyska pan przychylność?
– dopytywała Małgorzata Wassermann.
Tak, duży wkład na zoo 1,5 mln. złotych, zależało nam na działce, by rozpocząć tam inwestycję.
– odpowiedział Marcin P.
To jednak nie koniec rewelacji dotyczących powiązań Pawła Adamowicza i jego otoczenia z Amber Gold. Marcin P. stwierdził, że zna adwokata Adamowicza, mec. Jerzego Glanca, członka Naczelnej Rady Adwokackiej.
Glanc udzielał nam porad prawnych.
– stwierdził Marcin P.
P. nawiązał też do przeszukań, które w sierpniu 2012 dokonywała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Okazało się, że przeszukanie i rewizja w siedzibie Amber Gold miało osobliwy charakter.
To nie wyglądało tak, że wszystko blokowali, zabierali, jak na filmach. Kazali wyłączyć wszystkim komputery, prosili o dokumenty, złoto. Nie przypominam sobie, by funkcjonariusze posiadali wykrywacz metalu.
– zeznał Marcin P.
Z kolei poseł Krajewski bezpośrednio nawiązał do nagrań podsłuchów żony Marcina P., które ujawniła telewizja wPolsce.pl.
Nie znałem treści tych rozmów. Nie wiem o czym mówiła.(…) Nie odpowiadam za słowa mojej zony.
– unikał odpowiedzi na pytania.
Czy za fakt milczenia i nie wskazanie mocodawców oraz współpracowników dostał pan gwarancję, że pana żona nie zostanie zatrzymana, a mimo tego, doszło do jej zatrzymania?
– pytała Małgorzata Wassermann.
Uchylam się od odpowiedzi.
– stwierdził Marcin P.
W trakcie przesłuchania Marcina P. ciężko było wydobyć dziś z niego choćby odrobinę skruchy. Oszust stwierdził nawet, że nie jest przestępcą, a zarzuty mógłby przyjąć gdyby były stawiane w inny sposób.
Przesłuchiwany przed komisją Marcin P. przyznał też, że ze strony służb skarbowych, przez lata mógł liczyć na szczególny parasol ochronny.
Teraz widzę, że taki parasol mógł istnieć. Panie przychodziły napić się kawy i zjeść darmowe ciasta. To było śmieszne. Ja bym tak kontroli nie prowadził.
– kpił P.
Urząd Kontroli skarbowej przerżnął pół miliona złotych podatników?
– pytała retorycznie Małgorzata Wassermann.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363861-dotacja-dla-miasta-za-dzialke-marcin-p-sypie-prezydenta-gdanska-i-ujawnia-podejrzane-zwiazki-z-wladza-adamowicz-mija-sie-z-prawda