Ważne muszą interesy wchodzić w grę i wielkie plany polityczne skoro Michał Szułdrzyński, mało znany dotychczas z podziwiania prezesa Jarosława Kaczyńskiego, zdecydował się dramatycznie zapytać w „Rzeczpospolitej”:
Jeśli nie teraz, to kiedy, prezesie Kaczyński
Serce aż mi skoczyło do gardła ze wzruszenia, jaka to miłość szczera i prawdziwa w obozie dotychczasowych zwolenników marszu prawicy do centrum (najlepiej z prezydentem Komorowskim) wybuchła. Miłość wielka, bo zachęt do zmiany redaktor Szułdrzyński znalazł więcej:
Choć Jarosław Kaczyński znajdował się zawsze w czołówce osób publicznych, którym Polacy nie ufają, obecnie znalazł się on na szóstym miejscy wśród osób cieszących się największym zaufaniem społecznym. Ufa mu 43 proc. ankietowanych, nieufność deklaruje 44 proc. Oznacza to, że czarna legenda Kaczyńskiego może się okazać kolejnym mitem, który obali w trakcie swych rządów Prawo i Sprawiedliwość.
Jakież to mity obaliło PiS dotychczas? I kto je wcześniej głosił? Na tym etapie się nie dowiemy.
Za to, wedle redaktora Szułdrzyńskiego
zakładając nawet, że poparcie dla partii rządzącej mogłoby spaść o kilka punktów procentowych, gdyby prezes zasiadł ponownie w fotelu premiera
to nie ma się co martwić, bo prawdziwa troska dotyczy tego, że
jeśli Jarosław Kaczyński miałby nie zostać premierem teraz, to czy byłby do tego w ogóle lepszy moment?
Nie można też nie zauważyć pewnego nadużycia jakiego redaktor „Rzeczpospolitej” dokonuje w opisie pani premier. Opisując fenomen rekordowego poparcia Polaków dla Beaty Szydło i jej rządu, stwierdza:
Tak dobre wyniki są m.in. zasługą współpracujących z panią premier piarowców, którzy bardzo dbali o to, by szefowa rządu pojawiała się publicznie tylko wtedy, gdy miała do przekazania dobre wiadomości.
Cóż, może w pismach wydawanych przez pana Hajdarowicza tak było, ja to pamiętam inaczej. To ona twardo opowiedziała Polakom o patologiach rządów PO-PSL ujawnionych przez audyt, to ona nazwała opozycyjny zamach na demokrację „Puczem” (zresztą z okładki tygodnika „Sieci”), to ona stanęła przeciw prezydentowi po jego lipcowych wetach wobec reform sądownictwa, a nawet broniła projektu podatku na drogi płaconego w cenie paliwa, co zresztą ostatecznie upadło. Do tego twarde stanie przy niepopularnych nawet ministrach. I jeszcze zdecydowana obrona polskich interesów na unijnych szczytach, choćby przy wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej.
Szułdrzyński o tym pewnie wie, ale podrzuca tezę przeciwną - by jeszcze bardziej zachęcić prezesa Kaczyńskiego do zmiany.
Trzeba jasno powiedzieć: decyzja czy zostać premierem czy nie należy do Jarosława Kaczyńskiego i wiele argumentów leży tu na szali. Po stronie na „nie” są doskonałe sondaże, stabilność obecnego układu politycznego, zdolność pozostającego z boku lidera do rozstrzygania sporów, dobre postrzeganie przez Polaków pani premier. Jej przywództwo ociepla wizerunek męskiego raczej pisowskiego grona, choć kiedy trzeba, potrafi być twarda. Po stronie na „tak” jest konieczność zdynamizowania prac rady ministrów, szarpnięcia cuglami, co liderowi całego obozu przyszłoby łatwiej, podobnie jak zwiększenie dyscypliny. A także argument historyczny: przed nami 100-lecie niepodległości, co czyni nadchodzący rok wyjątkowym.
Na miejscu Jarosława Kaczyńskiego wziąłbym jednak pod uwagę także zaskakujący tekst pana Szułdrzyńskiego, ewidentnie będący spinowaniem do podjęcia takiej decyzji. Ktoś tam w szeroko pojętej prawicy i/lub poza nią, chce w ten sposób coś osiągnąć. Najprawdopodobniej licząc, że taka zmiana, takie przesilenie będą oznaczały nowe rozdanie i silne turbulencje, że sprawna pisowska maszyna zmieni kurs. A może i się zatnie.
Tak, ktoś ma naprawdę duży apetyt na nową potrawę partyjną, ugotowaną na politycznym trupie Beaty Szydło. Podejrzewam, że znowu chodzi o jakiś nowy, lepszy PiS, jakieś nowe PJN, nad czym zresztą redaktor Szułdrzyński i jego przyjaciele długie już lata ciężko pracują. Do dziś bezskutecznie, dziś miejsca na to nie ma. Ale widocznie sądzą, że gdy Kaczyński zastąpi Szydło, przestrzeń taka się pojawi.
Warto to wziąć pod uwagę.
CZYTAJ TEŻ KOMENTARZ JACKA KARNOWSKIEGO: Ten ruch (wciąż hipotetyczny) musi być starannie przemyślany. I trzeba stawiać bardzo daleko idące pytania
POLECAM NASZ PRZEGLĄD WYDARZEŃ TYGODNIA:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363850-ktos-ma-naprawde-duzy-apetyt-na-nowa-potrawe-partyjna-ugotowana-na-politycznym-trupie-beaty-szydlo