Jeśli hipokryzja to rzeczywiście, jak twierdził francuski filozof François de La Rochefoucauld, hołd, który występek składa cnocie, część prawicowych publicystów nie wstaje ostatnio z kolan. Hołd za hołdem.
Powie ktoś – każdemu, kto próbuje zmieniać świat na lepsze, zdarzy się wymagać od innych więcej niż od siebie. Tyle że od kilku tygodni da się zauważyć koszmarne nasilenie tego zjawiska wśród ludzi, którzy wcześniej ze świetnym skutkiem wyłapywali hipokryzję w tzw. Salonie. Dziś grupa trzymająca wizerunek prezydenta wysoko ponad głowami, by nie zabrudził się na ubitej ziemi jego zmagań z pisowską większością parlamentarną, niegdyś część obozu dobrej zmiany, dziś obóz, a raczej harcerskie obozowisko Zmiany Jeszcze Lepszej (oby nie dlatego, że „lepsze jest wrogiem dobrego”), bez opamiętania bombarduje twardym słowem elektorat partii rządzącej. Powtórzę, gdyby ktoś nie dosłyszał: elektorat, nie polityków.
Był już „lud pisowski” nieporadnego politycznie Ludwika Dorna, dziś jest „beton pisowski” lub „pisowscy radykałowie”. Oglądający nie Telewizję Polską, ale „TV Paździerz”, szanujący nie Jarosława Kaczyńskiego, a „Kaczafiego”. Po prostu - ciemna masa bez rozumu, łykająca wiedzę z czerwonych pasków. Ciemnota, która nagle zmieniła zdanie o prezydencie Andrzeju Dudzie. Nagle, bo przecież nie może tu mieć znaczenia fakt, iż on pierwszy zmienił pogląd na to, czym jest większość sejmowa i gdzie prowadzi polskie sądownictwo partia, która wystawiła go na urząd. Nagle, bo nie może tu odgrywać żadnej roli to, iż kolejni ludzie, którym prezydent zaufał bardziej niż ekspertom PiS, podważają najpierw uczciwość ministra sprawiedliwości w rządzie PiS, Zbigniewa Ziobry (Michał Królikowski), a potem wolę przestrzegania demokracji u Jarosława Kaczyńskiego (Zofia Romaszewska). Publicyści „Jeszcze Lepszej Zmiany” chcą więc przekonać audytorium, że to nie Duda przeszedł pewną ewolucję (np. w kwestii swojego stosunku do Kaczyńskiego), ale że zmienił się nagle ten straszny „pisowski beton”.
Cóż, kiedy beton w ogóle tego nie słucha., bo jak wiadomo, pod byle czym się ugnie. Stoi więc tam, gdzie stał. Ludzi, którzy lubią się bujać, najwyraźniej zaczyna to irytować. Więc tępią „pisowskich radykałów”, wierzących w idee Kaczyńskiego już wtedy, gdy oni, światli „pogromcy betonu” ćwiczyli podskoki i piruety ku czci „nowych nadziei prawicy”. Szkoda czasu na wymieniankę, ale chciałbym prosić Szanownych Kolegów, by przestali się wygłupiać. Naprawdę myślicie, że ta zabawa prowadzi do wzmocnienia prawicy? Wyłapywanie najostrzejszych komentarzy najbardziej rozbuchanych politycznie internautów – to ma być wasze nowe zajęcie? Przywołujecie pojedyncze, skrajne opinie, a potem chcecie z tego budować obraz wielkiej części elektoratu PiS? Bo co? Bo tylko tak da się ułożyć obrazek „betonu”, który „jeszcze wczoraj kochał prezydenta, a dziś nazywa go Dudą”? Poczytajcie komentarze pod Waszymi tekstami, jad sączy się pod butami każdego z ludzi piszących dziś o polityce. Naprawdę nie widzicie, że nazywanie kogoś „betonem” tylko dlatego, że mówi o prezydencie „Duda”, to Himalaje hipokryzji? „Duda” jest obelżywe, a „beton” – już nie? Nazywaliście tak swoich kolegów, gdy Kaczyńskiego – dla „żartu” - porównywali do libijskiego dyktatora z krwią na rękach?
Ciekawe, że dzisiejszy dzień przyniósł kolejną odsłonę spektaklu pod tytułem „Sny Borysa Budki”. Oto pan poseł, gwiazda cieni z gabinetu Platformy, oznajmił, iż kabarecik „Ucho prezesa” przestaje dla niego istnieć, bo twórcy tej coraz bardziej prymitywnej naparzanki pokazali dla tzw. jaj jego romans z Kamilą Gasiuk-Pihowicz. Człowiek, który wycierał sobie usta postacią śp. Lecha Kaczyńskiego, by z mównicy sejmowej wylać pomyje na jego brata Jarosława, nagle się ocknął. Okazało się, że w przestrzeni publicznej powinny jednak obowiązywać zasady kultury! Pogarda dla Dudy w „Uchu prezesa” bawiła Platformę aż po same pampersy, a dziś trzeba jej wierchuszce wycierać nosek?
Albo, albo – panowie z PO. Albo tarzamy się po podłodze tylko dlatego, że ktoś „robi w szmaty” naszych przeciwników politycznych, ale wtedy pozwólmy tarzać się innym, gdy to my stajemy się czyimś mopem. Albo, powtórzę, trzymajmy resztki klasy i pilnujmy chociaż kilku zasad. Albo, albo – panowie publicyści, albo postulujecie dla prawicy jedność ponad podziałami i umiar w ocenach prezydenta, albo każdego, kto ma inne zdanie na temat koniecznego zakresu reformy sądownictwa, wrzucacie do pożółkłego wora z napisem „beton i radykałowie”. Żądasz czystości, zachowaj ją sam – głosiły kiedyś tabliczki na osiedlowych klatkach. A przecież nie jesteście anonimowymi „trollami” czy „hejterami”, od Was można/trzeba/powinno się wymagać więcej.
Może nie chcecie tego widzieć, może coś Wam ten widok przesłania, ale coraz więcej Waszych od lat czytelników, znieść już nie może permanentnego ich pouczania i obrażania. To że dziś nie dostrzegacie w nich osób godnych zwykłego szacunku, świadczy o Was, nie o nich. O Waszych politycznych wyborach i sondażowych, przyznam – wciąż dla mnie niezrozumiałych - frustracjach.
No, chyba że z publicystycznej rozpaczy, iż od dawna nie udało się niczego przewidzieć trafnie, chcecie podążyć drogą strażaka piromana? I tak długo będziecie walić w PiS, jak w bęben - pod hasłem „Zobaczycie, że zaraz im poparcie spadnie!”, aż w końcu rzeczywiście zacznie spadać. A wtedy chórem, nareszcie bez cienia fałszywej nuty, będziecie mogli zawołać: „A nie mówiliśmy?!”.
Tylko, co potem? Znowu Agata Młynarska i „Świat się kręci”? Nie zemdliło Was jeszcze od tego?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363754-elektorat-pis-stoi-tam-gdzie-stal-dla-ludzi-ktorzy-lubia-sie-bujac-moze-to-byc-irytujace