Szczerze powiedziawszy byłbym za tym, by prezydent poszedł na dalej idący kompromis. Czekamy na tę reformę i trzeba by ją wdrażać. Choć oczywiście rozumiem racje prezydenta
— powiedział Bronisław Wildstein, komentując na antenie Radia Wnet polityczne negocjacje między Pałacem Prezydenckim a PiS w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości.
Jak mówił publicysta „Sieci”:
To w tej chwili sfera napięć i ucierania się; mam nadzieję, że doprowadzi to do porozumienia się i konsensusu. (…) Obie strony usiłują robić wszystko, by ich punkt widzenia zdominował. Z jednej strony mamy do czynienia z reformatorami - partią rządzącą - która pod hasłem reformy wymiaru sprawiedliwości szła do wyborów i wygrała wybory. Sytuacja z polskim wymiarem sprawiedliwości jest chyba największą bolączką w naszym kraju; on działa źle, jest wyalienowany i uważa się za ostatecznego gospodarza polskich spraw
— zaznaczył Wildstein.
Dziennikarz podkreślił przy tym konieczność zmian personalnych w najważniejszych wymiarach sądownictwa:
Nie da się zreformować bez zmian personalnych. Jeśli ci sami ludzie mają wdrażac nowy model funkcjonowania, to oni też go zdeprawują. (…) Z drugiej strony prezydent mówi, że może być niebezpiecznie, gdy jedna partia będzie mieć zbyt dużo uprawnień
— powiedział.
Pytany o plotki związane ze zmianą na stanowisku premiera, Wildstein odparł:
Nie mam zdolności profetycznych; ale z pewnością jest tak, że w środowisku PiS istnieją tacy ludzie, którzy uważają, że dobrze byłoby, gdyby stery rządów przejął Jarosław Kaczyński. Pytanie, czy pani premier Beata Szydło, która świetnie wypada w kontaktach międzyludzkich i jest lubiana, pełni swoją funkcję optymalnie?
— zastanawiał się publicysta.
Po czym dodał:
Mówi się, że skoro pani premier ma dobre notowania, skoro rząd ma dobre notowania, to lepiej nic nie zmieniać. Istnieje też inna interpretacja: że skoro jest dobrze, to warto dokonać zmian na lepsze. W polityce w ogóle nie ma prostych recept. (…) Z jednej strony wiemy, że w Polsce mamy dziwną sytuację, która jednak się sprawdza: a dziwność tej sytuacji polega na tym, że mamy bardzo silnego przywódcę partii rządzącej. De facto można powiedzieć, że ostateczne decyzje spoczywają w jego rękach. Zazwyczaj taki przywódca jest szefem rządu; ale nie ma takiej konieczności. (…) Mnie czasami niepokoi retoryka pani premier; gdy mówi, że nasza gospodarka rozwija się dzięki programom społecznym, to mi się jeży włos na głowie. Bo gdyby tak miało być, to oznaczałoby, że im więcej wydatków społecznych, tym lepsze wyniki gospodarcze
— przekonywał Bronisław Wildstein.
wwr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363678-bronislaw-wildstein-rozumiem-racje-prezydenta-ws-sadow-ale-namawiam-go-na-dalej-idacy-kompromis-czekamy-na-te-reforme-i-trzeba-ja-wdrazac