Projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjne, jaki na swoich stronach internetowych zaprezentowało Ministerstwo Sprawiedliwości, jest - zgodnie z deklaracjami MS i Patryka Jakiego - punktem wyjścia do dyskusji. Resort deklaruje, że jest otwarty na sugestie, propozycje i korekty, które pozwolą na dopracowanie projektu przed jego uchwaleniem w Sejmie.
Jednym z punktów, wokół których będzie ogniskować dyskusja jest zapewne wysokość zwrotów, jakie zaplanował minister Jaki; we wspomnianym projekcie szacuje się ten pułap na 20 procent wartości. Michał Karnowski zastanawiał się na naszym portalu, czy nie jest to poprzeczka powieszona zbyt wysoko, czy budżet państwa nie zostanie narażony na zbyt duże - potencjalne - wydatki. To faktycznie poważne zagadnienie, które będzie wymagało głębokiej dyskusji już podczas prac parlamentarnych.
Ale już teraz można - jako jeden z głosów w debacie - przedstawić wywiad, jakiego tygodnikowi „Angora”, skrajnie antyrządowemu pismu, Tadeusz Koss, wiceprezes Zrzeszenia Właścicieli Nieruchomości Warszawskich. Koss nie zostawia suchej nitki na projekcie Jakiego, jest wyraźnie niechętny do Ministerstwa Sprawiedliwości i całej ekipy rządowej.
Zacytujmy fragment rozmowy:
Ile kamienic w Warszawie jeszcze czeka na zwrot prawowitym właścicielom?
To około 11 tys. nieruchomości, z tego ponad 7 tysięcy można by natychmiast zwrócić.
Jakiej wartości?
Około 20 miliardów złotych.
A jak to wygląda w skali kraju?
Kiedyś wartość tych nieruchomości obliczano na 70 miliardów.
To znaczy, że właściciele, jak dobrze pójdzie, dostaną kiedyś 14 miliardów odszkodowania, a państwo zagarnie majątek wart 56 miliardów.
Tak, jeżeli wejdzie w życie ten skandaliczny i niesprawiedliwy projekt pana Jakiego.
Zapewne niechcący, patrząc z zupełnie innej perspektywy, pan Koss przyznał, szacując pierwsze obliczenia, że projekt Jakiego pozwala zaoszczędzić budżetowi państwa 56 miliardów złotych. A to tylko punkt wyjścia do dyskusji, bo jak przekonuje rozmówca „Angory” w praktyce może okazać się, że zaoszczędzone (zdaniem Kossa - ukradzione) sumy mogą być większe.
Podczas prezentacji zaznaczono, że odszkodowania będą wypłacane tylko w ramach możliwości finansowych państwa. A to, znając nasze realia, oznacza, że zapewne nigdy nie zostaną do końca zrealizowane. (…) To kradzież w majestacie prawa. Wstyd i hańba. (…) Pan Jaki zapewne poza rowerem niczego się nie dorobił, więc nie ma pojęcia co to własność
— czytamy.
Można i tak. Koss narzeka zresztą, że „projekt pana Jakiego ogranicza reprywatyzację do dawnych właścicieli, ich spadkobierców w pierwszej linii oraz małżonków”. A przecież furtka powinna być szersza i otwierać się na cztery pokolenia. W praktyce oznaczałoby to, że z problemem reprywatyzacji moglibyśmy borykać się nawet do 2100 roku. A znając fantazję urzędników, adwokatów i sędziów, którzy potrafili uwierzyć w roszczenia 120-letnich staruszków, może i dłużej.
Powtórzę; projekt dużej ustawy reprywatyzacyjnej jest czymś, co powinno otworzyć dyskusję co do konkretnych propozycji. Pozytywna ocena od ruchów miejskich i lokatorskich może być przecież punktem wyjścia do dalszych rozmów, do doprecyzowania zapisów. Jeśli politycy Platformy Obywatelskiej widzą w projekcie Jakiego pomysły, które sami zaproponowali kilka miesięcy temu - niech je wskażą, zaproponują korektę, inne szczegóły.
Wywiad w „Angorze” paradoksalnie wskazuje, że projekt zaprezentowany przez Patryka Jakiego jest dla budżetu państwa oszczędnością, a nie wydatkiem, choć na pierwszy rzut oka może wydawać się inaczej. Oszczędnością na krótką metę, ale i długofalowo - zwyczajnie opłacalną. Nie mówiąc o tym, że to projekt radykalnie ukracający możliwości robienia brudnych dealów wokół tematu reprywatyzacji. Szczegóły trzeba pewnie doszlifować, ale podkreślmy: to naprawdę przełomowy projekt - oby tylko wystarczyło determinacji, by przeszedł ścieżkę legislacyjną.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363514-projekt-ustawy-reprywatyzacyjnej-przygotowany-przez-jakiego-pozwoli-zaoszczedzic-nawet-56-mld-zlotych-dajacy-do-myslenia-wywiad-w-angorze