Wszyscy wiedzą, że PISF ma charakter korporacyjny. A do mnie zgłaszają się różni twórcy, środowiska młodych producentów, grupy, które czuły się wyautowane
— powiedział wicepremier Piotr Gliński w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego dzielił się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi dotychczasowej współpracy PISF, przyczyn zwolnienia dyrektor Instytutu oraz przyszłością tej instytucji:
Potwierdzam, że współpraca z PISF układała się nieźle. Ale dziwię się, że teraz nikt nie chce rozmawiać o treści listu. A ta treść jest tu kluczowa. Bo wyraża pewną groźną, destrukcyjną dla demokracji i ładu instytucjonalnego, postawę. To nie incydent, mamy do czynienia ze skrajnie zideologizowaną krytyką ekipy, która w demokratyczny sposób doszła do władzy w Polsce. Opisuje się nas w konwencji karykatury: że cenzura, że nacjonalizm, że rządzący działają pod figurą Chrystusa, więc są zapewne podporządkowani Kościołowi
— tłumaczy Gliński.
Na pytanie przeprowadzającego wywiad Piotra Zaremby, czy zamierza „wywracać stolik”, jeśli chodzi o sposób funkcjonowania PISF, Gliński odpowiada:
Co najwyżej dokonać korekty. Rozmawiajmy poważnie. Nie jest prawdziwa wizja jakiejś mitycznej niezależności i apolityczności PISF. Skądś się wzięły na liście ekspertów tej instytucji panie feministki niemające nic wspólnego z kinematografią. No i - powiedzmy - taki Andrzej Horubała nie miał raczej szans na zostanie szefem tej instytucji. Wszyscy wiedzą, że PISF ma charakter korporacyjny. A do mnie zgłaszają się różni twórcy, środowiska młodych producentów, grupy, które czuły się wyautowane. To w Polsce nie dawano pieniędzy na film o Pileckim, na „Smoleńsk” i wiele innych tematów
— czytamy.
Dopytywany o „nowe rozdanie” w sprawie składu komisji konkursowej, Gliński odpowiada:
Mam takie prawo. Skład będzie zrównoważony, Stowarzyszenie Filmowców Polskich będzie reprezentowane - i w Komisji Konkursowej, i w przyszłej Radzie PISF. Ale nigdzie na świecie nie daje się jednemu stowarzyszeniu 200 mln publicznych pieniędzy bez żadnego monitoringu
— przekonuje szef resortu kultury.
I dodaje:
Formuła prawna nie będzie zmieniona. Ale dlaczego mam udawać zadowolenie z różnych działań instytutu. W obawie przed zmianami zgłoszono przed czasem „Pokot” Agnieszki Holland do Oscara. (…) Spodziewano się zmian związanych z odwołaniem pani Sroki. Obyczaj był taki, że kandydata do Oscara typowano po festiwalu gdyńskim. Tym razem zrobiono to wcześniej, co przypomina wybieranie sędziów do TK na zapas przez PO. Można to kwestionować także dlatego, że przy okazji był to rodzaj nacisku na gdyńskie jury
— mówi wicepremier.
Całość rozmowy na łamach weekendowego „DGP”.
maf
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363475-wicepremier-glinski-o-przyszlosci-pisf-nie-jest-prawdziwa-wizja-jakiejs-mitycznej-niezaleznosci-i-apolitycznosci