Po dwóch latach „totalnej opozycyjności”, „ulicy i zagranicy”, puczy i puczyków nikt już nie ma chyba złudzeń, że z Platformą Obywatelską nie da się na razie poważnie rozmawiać o Polsce. Jedynym punktem odniesienia jest dla tego środowiska władza i po jej utracie natychmiast uznają (tak samo zrobili w roku 2005), że wszystkie chwyty są dozwolone. Jednak mimo tego doświadczenia przemówienie Grzegorza Schetyny na konwencji w Łodzi mocno mnie przygnębiło. Wszystko bowiem wskazuje, że podstawowym wnioskiem jaki wyciągnęła ta partia z utraty władzy nad państwem polskim jest pomysł faktycznej likwidacji tego państwa.
Taki właśnie sens ma w rzeczywistości hasło „totalnej propozycji”, które ma od dzisiaj powiewać na sztandarze „totalnej opozycji”.
Podsumujemy: likwidacja urzędów wojewódzkich, oddanie większości przychodów z podatków samorządom, oddanie kontroli nad kluczowymi sektorami ich beneficjentom (np. kultura), likwidacja nadzoru rzędowego nad edukacją. No i najstraszliwszy pomysł: przekazanie akcji spółek z udziałem skarbu państwa na osobiste konta emerytalne. Toż to wypisz wymaluj nowy Program Powszechnej Prywatyzacji. w takim modelu rozproszonego akcjonariatu po kilku latach wszystkie te spółki znalazłyby się w rękach niemieckich.
Dużo przymiotników znalazło się w tym przemówieniu. Wedle lidera Platformy mamy dziś w Polsce „niegodziwych ludzi przy władzy”, którzy „chcą odbudować PRL”, „szczują jednych Polaków przeciw innym”, „mówią ludziom jak żyć”, bo są „fanatykami”, którzy wędrują w kierunku państwa „totalitarnego”. Na dodatek są „frustratami”. Zwłaszcza to ostatnie stwierdzenie jest zadziwiające. dlaczego sprawująca władzę ekipa, mając trwale ponad 40 procent poparcia w sondażach i podobno (opis Schetyny) czerpiąca z władzy pełnymi garściami, ma być „sfrustrowana”?
Ale takich nielogiczności było w tym przemówieniu więcej. Państwo ma być „pomocne”, ale pieniądze bogatych regionów mają pozostać w bogatych samorządach. Gospodarka jest najważniejsza, ale mamy przyjąć euro, co jest postulatem wyłącznie ideologicznym, bo waluta ta służy dziś w Europie wyłącznie biznesowi niemieckiemu, zabija konkurencyjność państw słabszych. A już naprawdę żenujące były wywody dotyczące polityki zagranicznej. Jak były przewodniczący sejmowej komisji spraw zagranicznych może na serio proponować powrót do Trójkąta Weimarskiego, który już za rządów Platformy zamarł? Jak może określać Grupę Wyszehradzką jako wytracającą spoistość w momencie gdy jest ona aktywna, skuteczna i zjednoczona jak nigdy? Jak może polityk, którego partia chciała budować z Rosjanami elektrownię atomową, nazywać ludzi sprowadzających do Polski duże siły amerykańskie, prorosyjskimi?
Im dłużej mówił Grzegorz Schetyna, tym mocniej wybrzmiewało, że nie ma spójnego programu, że nic nie przemyślał. Tylko pięści zaciskał coraz częściej. Tak, to była konwencja „zaciśniętych pięści”, na której zabrakło jednego, kluczowego zdania: zemścimy się na was i znów będziemy wygodnie żyli. Taki był jednak tego sens.
O to, i tylko o to, chodzi dziś Platformie. Gotowa jest więc wszystko obiecać tym, którzy mają zasoby finansowe, medialne, społeczne i którzy w zamian za poparcie domagają się prawa nieograniczonego żerowania na Polakach. Silne, odbudowywane od dwóch lat, państwo polskie im w tym przeszkadza. Dlatego chcą je zlikwidować. W ogóle. Jedyną siłą zdolną do prowadzenia jakiejkolwiek polityki mają być te grupy interesów. To propozycja naturalna w republikach bananowych, w państwach upadłych. Ale dla Polaków upokarzająca.
Jedno tylko pocieszające: sala klaskała, ale niemrawo, miny smutne, twarze zafrasowane. Trochę jak na pogrzebie. Może więc - pytam nieśmiało - są tam jeszcze jakieś odruchy propolskiego myślenia? A może to tylko świadomość, że przedstawiona oferta, jakby jej nie nazywać, to za mało by marzyć o powrocie do władzy?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/363423-konwencja-zacisnietych-piesci-i-planowanej-zemsty-schetyna-zarysowal-program-likwidacji-panstwa-polskiego