Zbigniew Ziobro może się nie podobać, ale czy to komuś odpowiada, czy nie, jest dziś najbardziej widocznym „ frontowcem” obozu Zjednoczonej Prawicy
— pisze w najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” Wojciech Biedroń.
Dziennikarz pokazuje kulisy funkcjonowania Ministerstwa Sprawiedliwości i wyjaśnia, gdzie można doszukiwać się przyczyn nieporozumień między resortem a Kancelarią Prezydenta.
Późne popołudnie w Ministerstwie Sprawiedliwości. Po korytarzach przemykają urzędnicy z naręczami dokumentów i teczek. W gabinetach wiceministrów wciąż pali się światło, a rozgrzane od połączeń telefony i skrzynki mailowe zwiastują, że wieczór nie będzie spokojny. Zbigniew Ziobro i jego zastępcy nieustannie odbierają komórki, proszą o zreferowanie spraw i zapoznają się z dokumentami. Nieustanne narady doprowadzają niektórych współpracowników do szewskiej pasji, a słowo „napięcie” odmieniane jest tu przez wszystkie przypadki. Planowane są kolejne posunięcia medialne, analizowane nowe sprawy. Zespoły mieszają się z sobą i wzajemnie sobie pomagają. Nie jest tajemnicą, że fachowcy od komisji ds. reprywatyzacji często wspierają kwestie związane z innymi inicjatywami resortu, a ciągła łączność z Prokuraturą Krajową wymaga kwalifikacji oraz trzymania się sztywnych reguł formalnych. Oba budynki ministerialne, ten przy Al. Ujazdowskich i ten przy al. Róż, łączą nie tylko światłowody i linie telefoniczne, lecz także niekończące się sznury przemieszczających się w obu kierunkach urzędników. Po drugiej stronie politycznej barykady, w Pałacu Prezydenckim, panuje zupełnie inna atmosfera. Urzędnicy spokojnie przechadzają się korytarzami. Tutaj także praca wre, ale zupełnie inaczej. Długie rozmowy nie zawsze dotyczą bieżącej sytuacji. Tu nikt nikogo nie popędza, czas płynie spokojnie
— czytamy w artykule.
Wojciech Biedroń przekonuje, że praca ministra i sztabu fachowców pozwoliła mu nie tylko odzyskać zaufanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, ale przyczyniła się do wysokiej oceny, jaką ma wobec jego działań szef PiS. Biedroń przytacza ostatnie wypowiedzi Kaczyńskiego, w których nie brakuje komplementów pod adresem Zbigniewa Ziobry.
Po tych animozjach nie ma już ani śladu, choć niektórzy publicyści, niechętni prokuratorowi generalnemu, lubią podnosić sakramentalny, ale mocno już zużyty argument, że „Ziobro kiedyś zdradził”. Potwierdzeniem tezy, że współpraca między prezesem PiS a szefem resortu układa się lepiej niż dobrze, niech będzie ostatnia konwencja Solidarnej Polski, której najważniejszym gościem był właśnie Jarosław Kaczyński. – Chciałem podziękować panu prezesowi i Solidarnej Polsce, że są z nami, że nie ma tu jakichś kłopotów. Idziemy równo w jednej kolumnie, czy może w dwóch kolumnach, ale ku jednemu celowi. Jeśli nie będzie tych niespodzianek, to mamy wszelkie szanse, by program odbudowy i nadania nowego kształtu Rzeczypospolitej, program, którego efektem będzie nadrobienie liczących nie dziesiątki, ale setki lat opóźnień, zrealizować – i to będzie wielkie dzieło nas wszystkich – mówił Jarosław Kaczyński na kongresie ugrupowania Zbigniewa Ziobry. Prezes PiS odwołał się również do swojego sentymentu dla tego polityka: – Robił pan bardzo wiele, chociaż może bardziej młodzieńczo, przed przeszło 10 laty, w tym dawnym rządzie, bo to też przecież była próba, choć nieudana, i robi to naprawdę znakomicie dzisiaj. Znakomicie działa, znakomicie prowadzi wielką część tego zadania, o którym tutaj mówię – dodał
— czytamy w artykule.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 16 października, także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362745-taran-prawicy-biedron-na-lamach-nowego-sieci-ziobro-jest-dzis-najbardziej-widocznym-frontowcem-obozu-zjednoczonej-prawicy