Zestawianie Polski i Turcji służy wyłącznie Turcji, ponieważ pokazuje, że to propaganda Unii Europejskiej i niesłuszne oskarżenia. W przypadku Polski te zarzuty rzeczywiście są niesłuszne, jednak jeżeli chodzi o Turcję, są jak najbardziej zasadne. Nie można porównywać sytuacji obu państw, bo są całkiem różne. Nie możemy przyjmować percepcji Rada Europy i sami stawać się w jednym szeregu z Turcją
— mówi analityk ds. międzynarodowych, dziennikarz, ekspert Fundacja Pułaskiego Witold Repetowicz w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan rozpoczął wizytę w Polsce. Czy Polsce coś ta wizyta przyniesie? Jakie będą jej skutki?
Witold Repetowicz: Polsce ta wizyta zupełnie nic nie da. Z punktu widzenia polskiej racji stanu nie ma najmniejszego sensu.
A z punktu widzenia Turcji?
Dzięki wizycie w Polsce Erdogan pokazuje, że jeszcze nie wszystkie kraje w Europie go bojkotują. Prezydent Turcji znajduje się w coraz większej izolacji. Ma najgorsze w historii Turcji relacje ze Stanami Zjednoczonymi i bardzo złe relacje z większością krajów europejskich.
Przykładem jest chociażby rezolucja Rady Europejskiej, która potępiła Turcję, ale i Polskę.
Zestawianie Polski i Turcji służy wyłącznie Turcji, ponieważ pokazuje, że to propaganda Unii Europejskiej i niesłuszne oskarżenia. W przypadku Polski te zarzuty rzeczywiście są niesłuszne, jednak jeżeli chodzi o Turcję, są jak najbardziej zasadne. Nie można porównywać sytuacji obu państw, bo są całkiem różne. Nie możemy przyjmować percepcji Rada Europy i sami stawać się w jednym szeregu z Turcją. To absurdalne. Krytyka Turcji jest jak najbardziej uzasadniona, przecież wiadomo co tam się dzieje. Nie ma natomiast podstaw do krytyki Polski. Przyjazd Erdogana służy wyłącznie jemu i Turcji, podobnie jak porównywanie naszych krajów. Szkodzi to jednak Polsce, ponieważ jest jakby potwierdzanie oskarżeń, że rzeczywiście jest u nas jak w Turcji. Ale to nie jest prawdą.
W jakiej sytuacji wizyta Prezydenta Turcji w Polsce miałaby uzasadnienie?
Gdybyśmy mogli coś na niej zyskać gospodarczo czy militarnie. Ostatnie lata pokazały, że Turcja nie jest wiarygodnym partnerem i nie jest w stanie nam nic zaoferować, szczególnie w kwestiach obronnych. Tworzenie obronności w oparciu o Turcję jest całkowitym absurdem. Zwłaszcza teraz, gdy coraz bardziej zacieśnia się współpraca turecko-rosyjska i zwiększa się zależność Turcji od Rosji. Przykładem jest zakup rakiet S 400 i budowa Turkish Stream.
Ciągle słychać argumenty, że sojusz Turcji z Rosją jest chwilowy. Co pan sądzi o tym argumencie?
Ale ile lat można powtarzać mantrę, że to jest chwilowe i ostatecznie relacje rosyjsko-tureckie muszą się w końcu rozejść? Fakty pokazują, że wszystko idzie w zupełnie innym kierunku. Można te zaklęcia bez pokrycia powtarzać przez pięć najbliższych lat. Ale co Turcja zrobiła dla wzmocnienia obronności Polski? Turcja jest liczącą się siłą na Morzu Czarnym, ale jej okręty wojenne odbywały kurtuazyjne wizyty w portach rosyjskich. Wiara w to, że można oprzeć na Turcji jest pozbawiona podstaw.
Ocieplenie stosunków turecko-rosyjskich nastąpiło tuż po warszawskim szczycie NATO, który miał być demonstracją jedności Sojuszu i podkreślić, że Rosja jest co najmniej wyzwaniem, o ile nie zagrożeniem. Miesiąc czy dwa później, Erdogan zacieśnił stosunki z Turcją. Warto o tym pamiętać, zamiast powtarzać jak mantrę, że turecko-rosyjski sojusz jest chwilowy.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
-
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362719-nasz-wywiad-witold-repetowicz-dzieki-wizycie-w-polsce-erdogan-pokazuje-ze-nie-wszystkie-kraje-w-europie-go-bojkotuja