Prawdę o śniadaniach przybliżyła światu Julia Pitera, prawdę o lekarzach rezydentach przybliżają rozgrzani do czerwoności funkcjonariusze frontu propagandowego wespół z nową instytucją polskiego życia publicznego – internetowymi ormowcami (prawa autorskie do tej nazwy ma Igor Zalewski). Kiedyś, gdzieś w innym świecie można by o proteście młodych lekarzy porozmawiać normalnie, rzeczowo. Ale rację ma Piotr Zaremba (link!), tu się nie da.
A szkoda, bo można by się pospierać czy początkujący lekarz powinien zarabiać więcej niż dyrektor szkoły? Rozumiem, że lekarzom powierzamy nasze zdrowie, ale w końcu nauczycielom oddajemy nasze dzieci. Może nie powinienem tego toku rozumowania podsuwać kolegom z TVP, bo jeszcze to wykorzystają do napuszczania lekarzy na nauczycieli a przecież jest to dylemat w rodzaju tego czy myć ręce, czy nogi. Zgoda, i jedni, i drudzy zarabiają za mało. I na tym poprzestańmy.
Strajk lekarzy pokazuje przy tym wszystkie wady polskiej polityki. To nie ja, to dziennikarz „Faktów” TVN (tak, tak!) nazwał wspólną konferencję prasową Ewy Kopacz i Bartosza Arłukowicza „Himalajami hipokryzji”. A pomysł, że skądinąd niegdyś naprawdę sympatyczny i mający kontakt z rzeczywistością poseł Arłukowicz zostanie twarzą protestu lekarzy jest odlotem porównywalnym z eskapadą Hermaszewskiego. Ba, szczeciński polityk zawstydził kosmonautę, bo nie tylko odleciał dalej, ale nawet nie musiał zmieniać ciuchów. W normalnym świecie ktoś powiedziałby mu: Odpuść, chłopie. PiS nieudolnie naprawia to, coś Ty przez cztery lata zepsuł, więc odpuść, schowaj się do mysiej dziury i nie ośmieszaj swej partii.
Ale czy z faktu, że murem za rezydentami stanęli politycy opozycji coś zmienia? Czy ich protest jest przez to mniej wiarygodny? To rozumowanie tak absurdalne, że zęby bolą. Bo co, skoro Hitler lubił Wagnera, to mamy go dziś nie słuchać? Co mnie obchodzi, że wśród protestujących są ludzie nielubiący PiS-u? Życie mojej córki ratował profesor niekryjący swych antyprawicowych poglądów, ale, na litość boską, co z tego?! Wszak nie na dyskusję o reformie sądów się z lekarzami umawiamy. Strajk rezydentów byłby jeszcze jednym protestem pracowniczym, ale politycy opozycji wspomagani przez zaprzyjaźnionych aktorów z jednej oraz dziennikarze TVP Info z drugiej strony zrobili z niego politykę.
I to zrobili politykę wyjątkowo, nawet jak na nasze, wyszukane standardy, obrzydliwą. Co ma wynikać z tego, drodzy koledzy z telewizji publicznej, że jeden rezydent jadł kiedyś coś kawioropodobnego i popijał winem? Albo z tego że cokolwiek arogancka lekarka zwiedzała świat, szukając przy tym takich luksusów jak misje medyczne w Kurdystanie? Naprawdę wam nie wstyd robić takie rzeczy? Jeśli już nie powstrzymuje was żadna etyka zawodowa, to może niech powstrzyma troska o własne dobre imię. Mówią wam coś takie nazwiska jak Gontarz czy Kur? To dżentelmeni, którzy w 1968 roku tak przegrzali, że przeszli nie tylko do legendy, ale i związków frazeologicznych („Kur wie lepiej”). Oburzacie się – słusznie – że tamci zeszmacili gen. Błasika i nie przeprosili wdowy. Wy nie chcecie przeprosić rezydentów. Ech, taka to kurewska równowaga… I nie przepraszam za ten wulgaryzm.
Tak, wiem, niepotrzebnie się trudzę. Żadne argumenty was nie powstrzymają, bo w końcu wy jesteście na froncie. Ale rewolucyjny zapał zaślepił was do tego stopnia, że nie zauważyliście, że nie strzelacie do wrogów. Wy strzelacie do sanitariuszy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362427-w-polsce-nie-ma-kultury-jedzenia-sniadan-i-kultury-przepraszania-dlatego-nikt-nie-przeprosil-pani-blasikowej-i-nikt-nie-przeprosi-rezydentow