Złośliwcy twierdzą, że Grupa Wyszehradzka to klubik dyskusyjny mało znaczących państewek z Europy Środkowowschodniej. Znaczenie formatu V4 ma być jeszcze mniejsze, gdy spotykają się prezydenci Węgier, Słowacji, Czech i Polski, bo jest jasne, że w tych krajach ośrodek realnej władzy leży w rękach rządów. Uważam jednak, że, znając proporcję, nie można tak lekceważąco traktować spotkań głów państw.
Czyż polityka zagraniczna, międzynarodowa nie jest bowiem sumą pewnych działań kilku instytucji państwowych? To jasne, że przede wszystkim jest MSZ, ale czy dobre relacje prezydenta z innymi przywódcami nie są wartością, którą należy się cieszyć? Tym bardziej, że podniesienie Grupy Wyszehradzkiej z grobu to zasługa przede wszystkim Polski, mają tego świadomość nasi partnerzy z V4. Okazuje się, że Węgry, Czechy, Słowacja i Polska znów poczuły, że w grupie jest raźniej, że jako blok, monolit możemy coś w Europie liczyć. Potrzebny do tego był impuls, a ten wypłynął z Warszawy.
W październiku 2015 roku, niedługo po wyborze Andrzeja Dudy na urząd prezydenta, miałem okazję towarzyszyć delegacji podczas szczytu w Balatonfüred na Węgrzech. To tam, podczas wieczornego spotkania w jednej z winnic (prezydent Węgier Janos Ader jest miłośnikiem i znawcą win) zadzierzgnęła się relacja przyjacielska między prezydentami czterech państw grupy. I nawet jeśli to „tylko” prezydenci, to chyba lepiej, że się lubią i myślą podobnie w najważniejszych kwestiach.
No właśnie, jak to jest z ważnością tematów poruszanych podczas spotkań głów państw. Wbrew pozorom, nie jest to tylko klubik dyskusyjny panów poruszających tematy „bezpieczne”. To realne zagadnienia, które dotykają każdego z uczestników z osobna i całą Europę. Co przyznaję z uznaniem, brak tutaj brukselskiego bicia piany i prób rozwiązywania problemów, które samemu się stworzyło.
Z tegorocznego szczytu w Szekszard najbardziej zapamiętam wypowiedź polskiego prezydenta nt. żywności gorszej jakości, która trafia do państw Europy Środkowowschodniej. Pytanie padło w kontekście równolegle trwającego szczytu w Bratysławie, gdzie rozmawiali o tym premierzy.
To prawdziwy test dla Unii Europejskiej. Czy jesteśmy jednością, czy istnieje jakaś uprzywilejowana grupa, do której trafia żywność lepsza? To nosi znamiona dyskryminacji i nie ma na to naszej zgody
— zaznaczył Andrzej Duda.
CAŁA WYPOWIEDŹ PREZYDENTA NA FILMIE PONIŻEJ:
Jeśli ktoś czytał Bułhakowa, to zapewne pamięta z „Mistrza i Małgorzaty” sytuację z restauracji, gdy gościom podano jesiotra „drugiej świeżości”. Przypomniał to prezydent Duda:
Świeżość jest jedna. Tak samo jest tutaj. Coś jest produktem albo jest bublem. Jeśli jest produktem, to ma określona jakość. Jakość powinna być dla wszystkich jednakowa
— mówi polski przywódca.
„Druga jakość” żywności, kosmetyków, wyrobów chemicznych czy nawet trafiających na nasz rynek samochodów to kłopot, o którym wie każdy polski konsument. Dotyka to także Czechów, Węgrów i Słowaków. Żądajmy więc jednym głosem równych praw w Unii Europejskiej, która podobno na potrzebie równości państw została zbudowana. Coraz częściej słychać przecież, że nie ma żadnej unii dwóch prędkości. Czyżby?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362408-grupa-v4-klubik-dyskusyjny-czy-refleksja-nad-naprawde-waznymi-kwestiami-dla-regionu-relacja-z-wegier