Coraz głośniej brzmią sprzeciwy odnoszące się do wielu produktów przysyłanych do państw naszego regionu, głównie z Niemiec, ale nie tylko. Także z Włoch, Francji, Austrii. Przynajmniej od kilkunastu lat zwracano na ten fakt uwagę w mediach jako tako niezależnych, ale nie czyniło to najmniejszego wrażenia na nikim. Media leżące pokotem nawet przed portierem z Brukseli, oczywiście rzecz całkowicie pomijały. Przedstawiciele rządów nawet nie zająknęły się na ten temat. Zapewne w ramach swych wspaniałych kontaktów i niczym niezachwianego zaufania do zachodnich partnerów. Dlatego nikt sprawą się nie przejmował, a pięknie opakowany towar – słodycze, czekolady, chemia gospodarcza, sprzęt dla gospodarstwa domowego, przybywał do Polski bez nijakiej kontroli jakości. Opakowanie identyczne, jak na Zachodzie, ale zawartość już nie. To tak, jakby Ryszarda Petru przebrać, na przykład, za Miltona Friedmana i postawić na jakiejkolwiek katedrze. Albo Kazimierza Marcinkiewicza za Mateusza Morawieckiego i wydelegować Ameryki. Byłby niezły cyrk, prawda? A ten z towarami trwał tyle lat! Dopiero teraz próbuje się przerwać to przedstawienie. Liczmy, że się uda, ale to nie od razu takie pewne. Zachodni producenci zbyt długo trwali w przekonaniu, że można nas łatwo robić w balona, więc odwyk pewnie trochę potrwa.
Jednak jest coś jeszcze gorszego niż tandeta towarów ukryta w eleganckim opakowaniu. Tandetę myśli pcha się do Polski z Brukseli, Berlina i Paryża nawet nie próbując jej zamaskować kolorową cynfolią. Grasują tam tytany myśli, którym do głowy przyjść nie może, że ich mądrości są tyle warte, co buty piechura po kilku sezonach marszów. I ich zapach też jest zbliżony. Zmartwiła mnie mocno wiadomość o wielkim zapracowaniu Fransa Timmermansa, który tylko z powodu nawału obowiązków zmuszony był zmienić termin brukselskiej, czy też strasburskiej dyskusji na temat praworządności w Polsce. Październikowy termin zamieniono na listopad, bo zastępca Junckera ma pełne ręce roboty, więc zapewne i nowych pomysłów. Doświadczenie uczy, że człowiek o nikłej zawartości rozsądku powinien być bardziej leniwy od innych. Leniwy pajac bywa na ogół pożyteczniejszy od pracowitego, ponieważ uczyni od niego mniej szkód. I dlatego właśnie tak bardzo zmartwiła mnie wiadomość o wzmożonej aktywności Timmermansa. Tak samo, jakby dotarła wieść o przepracowaniu innego Seneki naszej epoki, noszącego dźwięczne imię Guy. Idą jednak wybory w Europie. Dziś Austria, przyjdzie czas na Holandię. Na Timmermansa już teraz nie miałby kto głosować, a przyszłość będzie jeszcze sroższa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/362386-posrod-tandety-przysylanej-z-unii-do-polski-najgrozniejsza-jest-tandeta-mysli