W Hiszpanii trwa głęboki kryzys polityczny wywołany decyzją Katalończyków o oderwaniu się od Madrytu, czyli secesji, we Francji tamtejszy prezydent Emmanuel Macron notorycznie odgrywa się na polskim rządzie w zemście za przeniesienie się amerykańskiej firmy Whirpool z Amiens do Łodzi, w wyniku czego pracę straci 300 monterów pralek i lodówek. Jest to tak straszny policzek wymierzony w „wielką Francję”, że Macron musi zrobić z Polską porządek, raz na zawsze. W imię ratowania francuskiego honoru.
Po pierwsze będziemy należeć do drugiej prędkości UE, a po drugie Francuzi nie będą kupować polskich ślimaków i węgierskich gęsich wątróbek, przerzucając się na niemiecką wątrobiankę, symbol nowej Unii Europejskiej pierwszej prędkości niemiecko - francuskiej. Oj, dzieje się na naszym kontynencie. Przewodniczący Rady Europejskiej, polski obywatel Donald Tusk ogłosił swoję zrozumienie dla secesyjnych dążeń Katalonii, bo on jest również „członkiem mniejszości etnicznej i regionalistą”, czytaj: Kaszubem. I udał się na konsultacje do Angeli Merkel, w sprawie oderwania się Kaszub od Polski. A Angela Merkel kształci młode pokolenie imigrantów na kierowców autobusów i ciężarówek i dlatego będzie rocznie sprowadzać do Niemiec 200 tysięczną siłę roboczą wraz z rodzinami, co da jakieś pół miliona reprezentantów „świeżej krwi”.
Europa nie tylko znalazła się na zakręcie gospodarczym, kulturowym i ideologicznym, ona zamieniła swoje instytucje w kiepski kabaret, godny występowania najwyżej w niemieckich ogródkach piwnych, no może jeszcze w „klubach obywatelskich” powołanych do życia bez przyszłości przez polską „totalną opozycję”. Oto kabaret polityczny pod nazwą Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (nie mylić z Radą Europejską zarządzaną przez Kaszuba Tuska) uchwaliło świeżo rezolucję, wzywającą pięć krajów: Bułgarię, Mołdawię, Rumunię, Turcję oraz Polskę „do podjęcia działań w kierunku przywrócenia rządów prawa”. W ten sposób parlamentarzyści zaznaczyli swoją obecność w Europie i uzasadnili swoje honoraria. Jak się okazuje, nie są ąż tak łasi na te granty, bo na 636 delegatów udział w obradach wzięło tylko 50. Czyli sala obrad w siedzibie RE w Strasburgu świeciła pustkami. Nic dziwnego, bo Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy nie ma nic do gadania, jest ciałem wyłącznie doradczym, nie może stanowić prawa i wartość jego postanowień jest - cytuję szefa gabinetu prezydenta Dudy, Krzysztofa Szczerskiego- „tyle warta co papier, na którym go wydrukowano”.
Rada Europy została szumnie powołana dla obrony praw człowieka, rozwijania demokratycznej współpracy w dziedzinie kultury itp. Nie da się ukryć, że owa rezolucja została uchwalona w ramach obrony praw człowieka z Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. A przy okazji - inicjatorem tego dokumentu nazwanego też „raportem” był członek gremium kierowniczego tej organizacji, przewodniczący Związku Wypędzonych (BdV) Bernd Fabritius, następca Eriki Steinbach. I wszystko jasne. Ciekawe czy jest on zwolennikiem odłączenia Siedmiogrodu od Rumunii, z którego się dobrowolnie wypędził, na wzór Katalończyków i pewnego Kaszuba, byłego premiera III RP.
Więcej takich rezolucji, i ani się eurokraci obejrzą, a wszyscy oderwą się od wszystkich, Unia zamieni się w dom wariatów i tylko niektóre kraje pozostaną przy zdrowych zmysłach, w tym Polska, Węgry i narody, które nie po to pozbyły się mocarstwowych ciemiężycieli, żeby o ich losach decydowali ćwierćinteligenci z Brukseli i Strasburga.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361971-europo-czy-musisz-sie-tak-osmieszac-wiecej-takich-rezolucji-i-ani-sie-eurokraci-obejrza-a-wszyscy-oderwa-sie-od-wszystkich