Szczerze mówiąc, byłem przekonany, że działania Prawa i Sprawiedliwości wokół tematu reprywatyzacji skończą się na etapie grilla polityczno-prokuratorskiego. Komisja Weryfikacyjna zrobi swoje na poziomie administracyjnym, prokuratura i Centralne Biuro Antykorupcyjne postawią zarzuty komu trzeba, a - daj Boże - sądy staną na wysokości zadania i surowo, ale sprawiedliwie ocenią naciągaczy w haniebnym procederze wyłudzania nieruchomości.
Rzadko chwalę rządzących tak jednoznacznie i bez niuansowania, ale jestem bardzo pozytywnie zaskoczony, że w Prawie i Sprawiedliwości, w szeroko rozumianym obozie „dobrej zmiany”, politykom wystarczyło odwagi, by przedstawić projekt dużej ustawy reprywatyzacyjnej. To kolejne symboliczne przełamanie „imposybilizmu”, „niemożności” III RP, o czym mówił nie raz Jarosław Kaczyński. Przez 27 lat wolnej Polski żadna ekipa, która była przy władzy, nie dała rady stworzyć projektu, który raz na zawsze zakończyłby patologie i przestępcze układy wokół tematu reprywatyzacji. Powody były różne - czasem wetował Aleksander Kwaśniewski, czasem nie było w budżecie pieniędzy, a czasem po prostu nikt nie chciał się tym zająć. Nie chciał, bo to przecież nadciśnięcie na odcisk mafiom, układom administracyjno-prawniczo-sędziowskim i wielkiemu lobby, które z tego żyło. I obrosło tłuszczem jak mało które.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki pokazał w środę, że się da. Cieszy, że nie jest to romantyczna szarża polityka, ale uzgodniony z kierownictwem dobrej zmiany projekt. Cieszy, że zasady zaprezentowane przez Jakiego - oczywiście do dyskusji w szczegółach - są ruchem w bardzo, bardzo dobrym kierunku.
Jaki uwzględnił postulaty, jakie składały w tej sprawie nie tylko partie polityczne czy pokrzywdzeni lokatorzy, ale także stowarzyszenia i ruchy dalekie od PiS. Miasto Jest Nasze czy Wolne Miasto Warszawa (Jana Śpiewaka) to inicjatywy na wskroś lewicowe, ale tutaj udało się wypracować sensowny kompromis.
To jest wręcz symboliczny koniec III RP i Platformy Obywatelskiej jako formacji
— powiedział dziś Śpiewak w rozmowie z radiem RDC.
Śpiewak ma sto procent racji. PiS pokazało Platformie (ale i jej wyborcom), że można, że da się - wbrew ogólnemu marazmowi, wiecznemu narzekaniu i przekonaniu, że przecież w „tym kraju” nie są możliwe żadne głębsze, realne zmiany na lepsze. Nieporadne reakcje polityków PO, którzy a to mówią, że to bezczelna kopia ich pomysłów, a to wytykają rzekome błędy w ustawie, to łabędzi śpiew po ogromnej, upokarzającej klęsce politycznej. Politycy PO mieli 8 długich lat - ze swoim prezydentem, stabilną większością w parlamencie, sprzyjającymi, rozumiejącymi problem samorządowcami i wsparciem mediów - by ten problem ukrócić choć w jakiejś skali. Nie zrobiono tego, a w zamian po Warszawie interesy życia robili ludzie spod czarnej gwiazdy.
Oby projekt zaprezentowany dziś przez Jakiego został precyzyjnie doszlifowany w konsultacjach społecznych, a ustawa weszła w życie i raz na zawsze zamknęła haniebny rozdział III RP pod hasłem „Wyłudzenia przy reprywatyzacji”.
A i z grilla nie należy rezygnować. Winnych za każdy najdrobniejszy przekręt trzeba pociągnąć do odpowiedzialności. Ale i tutaj CBA i prokuratura z godną podziwu konsekwencją wykonują swoją pracę. Byłoby rewelacyjnie, gdyby z tego odcinka „dobrej zmiany” brały przykład inne jej odłamy i skrzydła.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361888-szach-i-mat-projekt-jakiego-ws-reprywatyzacji-to-ostateczna-kleska-platformy-i-przelamanie-wiecznej-niemoznosci-iii-rp