Jacek Krzysztofowicz, były dominikanin a obecnie terapeuta, umiejętnie i sprytnie omijał dzisiaj niewygodne dla niego pytania. Używał psychologicznej manipulacji, zasłaniał się niepamięcią, a przyłapywany na nieścisłościach, szybko zmieniał wersję lub szukał alternatywnych odpowiedzi. Kim naprawdę był Jacek Krzysztofowicz dla Katarzyny i Marcina P? Powiernikiem religijnym? A może pośrednim wspólnikiem w działaniach szefa piramidy finansowej.
Byłem kimś u kogo szukali wsparcia emocjonalnego, ale nie dzielili się wiedzą dotycząca faktów. Katarzyna i Marcin P. regularnie przyjmowali komunię św. na mojej mszy w niedzielę. Teraz wiem, ze Marcin P. mógł manipulować mną przed samym sobą.
– zeznał dzisiaj Jacek Krzysztofowicz.
Czy rzeczywiście, „ojciec Jacek” był jedynie przyjacielem duchowym i religijnym przewodnikiem cwaniaków od Amber Gold? Okazuje się, że Krzysztofowicz wyjeżdżał z Marcinem P i jego żoną do Florencji i Wenecji. Często też spotykali się w wąskim gronie. Łączyły ich też wspólne interesy, gdyż Marcin P. przekazywał Krzysztofowiczowi bezpłatne bilety lotnicze, a także darowizny dla klasztoru, którego „Ojciec Jacek” był niegdyś przeorem. Ten wątek finansowy był bardzo ważnym powodem kontaktów obu mężczyzn.
Marcin P. tłumaczył, że środki przekazywane na renowację kościoła były odpisami podatkowymi. (…) Fakt planowanych dalszych darowizn na klasztor był nie bez znaczenia,jak chodzi o kontynuowanie znajomości z Marcinem P.
– przyznał „ojciec Jacek”.
W zeznaniach pojawił się także wątek następcy Krzysztofowicza, który miał przyjmować w klasztorze kolejne darowizny od Marcina P. „Ojciec Jacek” miał rzekomo nie uczestniczyć w tych finansowych kombinacjach.
Przez 10 lat byłem przeorem klasztoru św. Mikołaja w Gdańsku i byłem znany w pewnych środowiskach. Gdy przestałem pełnić funkcję przeora, moim następcą został młody człowiek i miał świadomość, że jak mu się będę „wcinał” w prace, to mu będę utrudniał. Dlatego też, w którymś momencie powiedziałem, że nie chcę uczestniczyć w w rozmowach Marcina P. z przeorem.
– twierdził Jacek Krzysztofowicz.
Posłowie z komisji śledczej dopytywali też o wątek złota oraz o tajemniczy dworek w Rusocinie, o którym mówi się, że mogło być tam ukryte złoto Amber Gold. „Ojciec Jacek” przyznał, że przyjechał tam wraz z małżeństwem P., ale „po pół godzinie”, wrócić miał do Gdańska. Były przeor nie chciał tez wyjaśnić treści smsa, z którego wynikało, że Marcin P. chciał zabrać byłego duchownego do Sopotu, by „coś” tam zostawić.
Odnoszę wrażenie, że wie pan dużo więcej, niż pan chce powiedzieć, a ten terapeutyczny ton ma nas uśpić. Tylko, że to jest komisja śledcza, a nie grupa terapeutyczna.
– podsumował poseł Marek Suski.
Krzysztofowicz sugerował członkom komisji, że tuż przed zatrzymaniem małżeństwa P., obojgu mogło coś grozić.
Opowiadali mi, ze ktoś za nimi jechał. Podjechał do ich samochodu i pokazał im broń przez szybę. Groził im? Twierdzili, że to mogły być służby. Wtedy myślałem, że to paranoja.
– zeznawał „ojciec Jacek”.
Jak na ”zagubionego” i rzekomo nieświadomego przestępczego procederu Marcina P., „ojciec Jacek”, posiadał sporą wiedzę o działalności oszustów.
Małżeństwo P. to była dla mnie dziwna para biznesmenów. Z ukrycia. Do końca funkcjonowali bez wizerunku publicznego. (…)Wierzyłem, że Marcin P. jest geniuszem ekonomicznym. Banki dawały 3 proc.,a on 10 proc. Rozkręcił biznes lotniczy,wszystko hulało. W końcu 20 tys. ludzi mu zaufało.
– zapewniał Jacek Krzysztofowicz.
Po aresztowaniu męża, spotkałem się z Katarzyną P. Zrzucała odpowiedzialność na męża,mówiła,że nie ma z tym nic wspólnego.(…) Kiedy Marcin P. został aresztowany, otworzyłem oczy. Do tego momentu uważałem, że byli uczciwi.(…)Ludziom się ufa i się ich nie zostawia.(…) Marcin P. tłumaczył upadek OLT tym, że „chcą nas zarżnąć”. Powodem miały być zaporowe stawki lotnisk,odmowy banków, gnębienie przez służby.
– stwierdził „ojciec Jacek”.
Za dwa tygodnie komisja śledcza ds. Amber Gold ponownie przesłucha Marcina P. Dojdzie do tego w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
wb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361884-terapeutyczny-belkot-i-manipulacje-ojciec-jacek-odgrywal-teatr-przed-komisja-ds-ag-marcin-p-to-geniusz-banki-dawaly-3-proc-a-on-dawal-10