Konserwatywny budżet na kolejny rok. I kolejne pomysły na uszczelnianie VAT-u. Oszczędzone pieniądze pójdą na służbę zdrowia
O podatku VAT jeszcze nigdy nie było tak głośno. Choć alarmujące sygnały do Ministerstwa Finansów docierały od lat. Pisali profesorowie, doradcy podatkowi, prawnicy, przedsiębiorcy. Wskazywali gdzie są luki, jak bardzo są wysokie i jak im zapobiegać.
Mówili, że problem nie leży wcale w przedsiębiorcach, którym zmieniano interpretacje podatkowe na wyższe i nakazywano płacić za 5 lat wstecz. Płacić, tłumaczyć się, ale nie dyskutować. Jeśli przedsiębiorcy od wysokich opłat się uchylali, sprawy trafiały do sądu, a stamtąd już bardzo blisko do bankructwa zadłużonych przed fiskusem.
Ten łaskawy był, ale dla przestępców. Nie pobłażał natomiast biznesmenom, którzy ciężko pracowali, by utrzymać firmę. I wspierać polską gospodarkę. Państwo jednak takie przedsiębiorcze zapędy Polaków tłamsiło.
Teraz wzrost gospodarczy wynosi już prawie 4 proc. Na tyle też szacują go, w ujęciu na przyszły rok, międzynarodowe agencje ratingowe. W budżecie na 2018 r. jest z kolei mowa o 3,8 proc.
Nieco mniej, niż oczekują agencje. Te same agencje, które jeszcze nie tak dawno obawiały się o stan polskiej gospodarki i przestrzegały przed inwestycjami w naszym kraju. Wszystko dlatego, że inwestorzy boją się zmian. Nie lubią niepewności i ryzyka. Nie lubią niespokojnego gruntu dla swoich inwestycji. A takie ryzyko niosła zmiana rządu w Polsce.
Kiedy zrobiło się bardziej konserwatywnie i okazało się, że PiS jednak nie tylko nie zamienił polskiej gospodarki w ruinę, ale i zamierza ją z niej wyciągnąć, jak psioczyła nawet zagranicą opozycja, inwestorzy się uspokoili. Konserwatywnie, jak mówi wicepremier Morawiecki, mamy szansę na 3,8 proc. wzrostu gospodarczego.
Nawet ostrożne szacunki pozwalają jednak wysupłać z budżetu państwa ogromne pieniądze na służbę zdrowia. Dokładnie na tę służbę zdrowia, na którą zawsze jest za mało pieniędzy, choćbyśmy nie wiadomo ile z budżetu dokładali.
Ale zwiększenie wydatków na służbę zdrowia to jeden z tych zachodnich standardów, którego powinniśmy się trzymać. Odpowiedzi doczekał się nawet protest lekarzy rezydentów, którzy domagali się 1,5 średniego wynagrodzenia. W budżecie będą pieniądze i dla nich.
Kolejne ogromne wydatki pójdą na obronę narodową. I to jest bardzo dobra wiadomość. Bo stan polskiej armii, a przede wszystkim sprzęt, jakim ona dysponuje, jak wszyscy wiemy, najlepszy nie jest. A zakupów Ministerstwo Obrony Narodowej ma przecież w planach wiele. I są one polskiej armii niezbędne w dobie, kiedy już nikt nie ma wątpliwości, że Rosja jest zdolna do ataku.
Ciekawe są także plany przeznaczenia ponad pół miliarda złotych na szkolnictwo wyższe. Jak słusznie zauważa wicepremier Mateusz Morawiecki, nauka ma szansę stać się technologią. Technologia może się sprzedać, a więc inwestycja w naukę zwróci się budżetowi państwa.
Podobnie, jak zwróciły się państwu nakłady na 500 Plus. A to przecież ten program miał być tak ogromnym obciążeniem dla budżetu, że nie dałoby się go niczym uzupełnić. Rodziny są dziś jednak bardzo wdzięczne za to, okrzyknięte nawet marnotrawstwem, rozdawnictwo PiS. I dlatego nadal deklarują poparcie dla rządzącej partii w sondażach.
I choć warto zawsze podkreślać, że wskaźniki gospodarcze polityczne nie są, tak już polityka gospodarcza ma konkretne barwy. I warto jest powadzić ją umiejętnie, by zyskać i zatrzymać zaufanie wyborców.
A czy się uda? Wielu analityków ocenia, że plany budżetowe na przyszły rok są realne. Na pewno będziemy to wiedzieć w przyszłym roku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361720-koniunktura-lubi-konserwatystow-a-budzet-na-kolejny-rok-mamy-konserwatywny-sa-tez-kolejne-pomysly-na-uszczelnianie-vat