Jeżeli Magdalena Sroka, szefowa bardzo poważnej i ważnej dla narodowej kultury instytucji wysłała głupawy, szkodliwy i nawet językowo kompromitujący ją list do szefa Stowarzyszenia Amerykańskiego Filmu, to znaczy, że została na swoje stanowisko wybrana nieopatrznie, a sam wybór był błędem. Nie wybiera się bowiem w takim przypadku osób nieobliczalnych.
Jeżeli Magdalena Sroka sama napisała ten list i poleciła go wysłać, to trzeba pytać co, formalnie i urzędowo, ją do takiej czynności upoważniało. Na ile ten akt wynikał z zakresu obowiązków wynikających z pracy w PISF?
Jeżeli ten list napisała jej urzędniczka, co jest czytelnym naruszeniem prawa, to oznacza, że Magdalena Sroka nie może zarządzać dużą i ważną instytucją gdyż nad nią nie panuje.
Jeżeli filmowcy oprotestowali decyzję ministra, to znaczy, że ich polityczne kunktatorstwo zwyciężyło zdrowy rozsądek. Jeśli oni i ich koledzy kręcą filmy na dowolny temat, w dowolnej estetyce i dowolnie krytyczne wobec dowolnego obiektu krytyki i dowolnym językiem (patrz Vega) jednocześnie tupiąc przeciwko rzekomej cenzurze, to znaczy, że cierpią na ciekawą odmianę schizofrenii.
A gdyby to Zbigniew Boniek napisał do Platiniego, że trener Nawałka trzyma na ławce najlepszych zawodników szkodząc polskiej reprezentacji, dając szansę jedynie miernotom w typie Lewandowskiego, Błaszczykowskiego czy innych, tylko dlatego, że gdzieś się przyznali do swojej wiary, to byłoby w porządku?
Przecież tak naprawdę, to nie ma tu o czym dyskutować. Sprawa jest tak jasna jak ledowy reflektor. A pani Sroka nie dała ministrowi Glińskiemu najmniejszej szansy na inne rozwiązanie niż jej dymisja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361654-bez-alternatywy-pani-sroka-nie-dala-ministrowi-glinskiemu-najmniejszej-szansy-na-inne-rozwiazanie