11 listopada minie przewidywany drugi termin dla nominacji generalskich. Zwyczajowy, 15 sierpnia w Dniu Wojska Polskiego nie odbył się, ponieważ Prezydent Andrzej Duda za pośrednictwem Biuro Bezpieczeństwa Narodowego poinformował, że: W ocenie prezydenta trwające prace i brak uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP nie stwarzają warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich.
Jednak tajemnicą poliszynela stał się fakt, że rzeczywistym powodem wstrzymania nominacji generalskich było wszczęcie w czerwcu przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego postępowania sprawdzającego wobec dyrektora departamentu zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego gen. bryg. Jarosława Kraszewskiego. W konsekwencji tego kroku zwieszono objętemu postępowaniem na czas trwania procedury sprawdzającej (wg przepisów może być to nawet pół roku z możliwością przedłużenia o następne) tzw. poświadczenie bezpieczeństwa zwane obiegowo certyfikatem, czyli dostęp do informacji niejawnych. Tak rozpoczął się spór pomiędzy Prezydentem i podległym mu BBN, a Ministrem Obrony Narodowej, któremu z kolei podległe jest SKW. Konflikt ten do dziś niczym sinusoida oscyluje pomiędzy ciszą, a medialnym nagłośnieniem i miał kilka swoich odsłon. Niestety może on spowodować kolejne odroczenie terminu nominacji generalskich przez Pałac Prezydencki, co wg szefa MON groziłoby paraliżem wojska. Na temat sprawy gen. Kraszewskiego wypowiedział się w wywiadzie dla Gazety Polskiej minister z Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Szczerski sugerując, że MON blokuje Głowie Państwa dostęp do wiedzy o postępowaniu SKW wobec oficera. Ten zarzut stanowczo odpierają przedstawiciele ministerstwa – pisałem o tym jeszcze 14 września w tekście na portalu „wPolityce.pl” Poważni ludzie nie dają się skłócić - konflikt na linii Pałac-MON .
Okazało się bowiem, że Głowa Państwa była dwa razy zapraszana do siedziby SKW celem zapoznania się z treścią materiałów dotyczących przedmiotu zainteresowania kontrwywiadu wojskowego - gen. Kraszewskiego. Jednak Kancelaria Prezydenta RP odpowiedziała, że Głowa Państwa nie wyraziła woli pojechania do siedziby SKW. Z racji powagi urzędu dokumenty powinny trafić na jego biurko. Niestety w praktyce kontrwywiadu nie leży wynoszenie tajnych materiałów na zewnątrz. Poza tym jest to niezgodne z prawem. Prezydent mógł w takiej sytuacji jako zwierzchnik Sił Zbrojnych RP zaprosić ministra obrony do swojej siedziby, by ten wyjaśnił całą sprawę gen. Kraszewskiego. Ale do tej pory nie odnotowano żadnej aktywności Głowy Państwa w tym kierunku mimo, iż szef MON wyraził w każdej chwili pełną gotowość na takie spotkanie.
Kolejna odsłona sporu na linii Prezydent – MON miała miejsce po artykule w „Gazecie Polskiej”, w którym opisano niechlubną przeszłość płk rez. Czesława Juźwika - szefa Zespołu Zwierzchnictwa Operacyjnego w Departamencie Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi BBN. Okazało się, że płk rez. Juźwik od 1983 r. do 1990 r. był oficerem WSW (komunistycznego kontrwywiadu wojskowego), nagradzanym finansowo za zasługi przez szefów tej służby. Pikanterii sprawy dodawał fakt, że jego bezpośrednim przełożonym był gen. bryg. Jarosław Kraszewski.
Choć szef BBN Paweł Soloch podjął decyzję o natychmiastowym rozwiązaniu umowy o pracę z płk. rez. Czesławem Juźwikiem, to jednocześnie zarzucił MON i SKW brak kontroli (zaniedbanie – w domyśle) życiorysów takich pracowników BBN jak płk rez. Juźwik. Resort obrony od razu zareagował wypowiedzią swojego rzecznika ppłk Anny Pęzioł-Wójtowicz podkreślając, że to „BBN nie występowało o weryfikację płk. rez. Czesława Juźwika”. Jednocześnie zaznaczyła, że MON (w zasadzie SKW) nie mogło sprawdzać przebiegu kariery zawodowej pracownika, który był już cywilem. I nagle, jakby w odpowiedzi na „aferę” płk rez. Juźwika portal Onet.pl podaje do wiadomości, że generał brygady Krzysztof Motacki, który został wyznaczony przez MON na stanowisko dowódcy Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu ukończył kurs w zakresie rozpoznania wojskowego w dawnym ZSRS. Wg Onetu.pl szef MON wiedział o tym epizodzie w karierze generała, a w dodatku takie szkolenia nadzorował sowiecki wywiad wojskowy – GRU. W rozmowie z „Niezależną.pl” minister obrony Antoni Macierewicz zdementował te informacje. Sam generał stwierdził zaś, że był to kurs ogólno-wojskowy i GRU nie miało z nim nic wspólnego po czym poddał się na własną prośbę badaniu wariografem. Według oświadczenia wiceministra obrony Michała Dworczyka okazało się, że generał Krzysztof Motacki został wyznaczony na stanowisko dowódcy Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu na wyraźną sugestię obozu prezydenckiego. Teraz z kolei Biuro Bezpieczeństwa Narodowego stanowczo zaprzeczyło. Tak czy inaczej dziwnym trafem wiadomość o przeszłości gen. bryg. Motackiego jakoś dostała się do Onetu.pl i widać wyraźnie, że źródłem wypływu informacji nie było ministerstwo obrony narodowej. Nawet ślepy by zauważył, że w BBN po prostu cieknie, jak ze starej rynny. W dodatku BBN na swojej stronie internetowej zamieszcza komunikat, w którym stwierdza, że zwrócił się do MON z wnioskiem o przedstawienie pełnej informacji dotyczącej przebiegu służby wojskowej generała Krzysztofa Motackiego. Pismo to jest niejawne i ma naniesioną klauzulę „zastrzeżone”. To już jest całkowite kuriozum, ponieważ w zasadzie oznacza, że na stronie BBN ujawniono informację niejawną.
Jakby tego było mało 4 października serwis onet.pl publikuje obszerny artykuł ujawniający personalia oficerów i fragmenty wniosków o awanse generalskie przewidywane na 11 listopada. Rzecz w tym, że listę tę w MON znał jedynie minister i dyrektor Departamentu Kadr, tak więc z tamtej strony nie było możliwości przecieku. Szczegółowość artykułu wskazuje na dokładną znajomość dokumentacji, co niestety sugeruje to, że została ona przekazana przez kogoś z kierownictwa BBN. Widać linia Pałac Prezydencki – Onet.pl (niemiecko-szwajcarski koncern Ringier Axel Springer Polska - 100% udziałów) w kontekście sporu z MON rozgrzewa się do czerwoności. Ale nie tylko to. Poprzedniego dnia w mediach zaczęto upowszechniać przekaz, jakoby MON bez zgody Prezydenta chciał przedłużyć misję polskich F-16 na Litwie. Jednak i ta informacja okazała się humbugiem, albowiem nic takiego nie miało miejsca. Amerykanie poprosili o wsparcie ich zmiany w misji Baltic Air Policing (BAP) nad państwami bałtyckimi także po zakończeniu naszej zmiany. Zmiana miejsca bazowania samolotów z lotniska w Szawlach na lotnisko w Malborku pociągała za sobą konieczność wprowadzenia zmian w dokumentacji misji. Natomiast nikt w MON nie zamierzał pomijać prezydenta i wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, czyli wniosek został skierowany do pani premier, a potem do prezydenta.
Jednym z największych problemów naszej armii są odziedziczone po czasach komunistycznych i nowe – powstałe już za rządów PO-PSL układy korporacyjno-towarzyskie w gronie korpusu wyższych oficerów. Głębokie reformy kadrowe, niezbędne w celu odzyskania sprawności przez Wojsko Polskie, które przeprowadza MON pod kierownictwem min. Antoniego Macierewicza przeorywują ten niezdrowy system wzbudzając zrozumiałe reakcje. Wszak powszechnie wiadomo, że obsada części BBN to krąg bliższych i dalszych znajomych tych, którzy stracili stanowiska kierownicze z woli ministerstwa. Pytanie: tylko dlaczego prezydent pozwala na taką grę z resortem obrony? Czyżby nie panował nad BBN, czy też w ramach głównego frontu walki z PiS-em o reformę wymiaru sprawiedliwości nie zapomina też o skrzydłach i uderza nękająco w MON, starając poprawić sobie pozycje negocjacyjną w rozmowach z prezesem Jarosławem Kaczyńskim? Natomiast czy taka strategia podoba się Państwu? Oceńcie sami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361629-walka-na-skrzydlach-krotka-historia-sporu-prezydent-mon-na-czym-polega-gra-palacu-z-resortem-obrony