Nie ma mowy o budowaniu własnej partii przez prezydenta, bo to byłoby skazane na niepowodzenie. Prezydent musi mieć poparcie PiS-u, ale też docierać do bardziej centrowych wyborców. Były spekulacje, że prezydent chce stworzyć swoje stronnictwo i minister Szczerski je uciął
— powiedział prof. Norbert Maliszewski w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Między prezydentem a ministrem sprawiedliwości mieliśmy ostatnio do czynienia z kolejną wymianą uszczypliwości. Prezydent powiedział, że ataki na niego pochodzą ze środowiska Zjednoczonej Prawicy, które w 2011 roku zdradziło PiS. Natomiast Zbigniew Ziobro radził prezydentowi, aby ten lepiej dobierał swoich doradców. Jak pan ocenia tę sytuację?
Prof. Norbert Maliszewski: Jest to element służący temu, aby zmusić partnera w negocjacjach do ustępstw. W polityce jest to raczej niepożądane z tego względu, że raczej oddala od pewnego kompromisu niż do niego przybliża. Strony hamują ten proces konsensusu i kierują tym emocje. Wymiana tego typu zdań jest bardzo niekorzystna. Trzeba pamiętać, że cel obu stron jest jeden. Polacy są za zmianami w sądach. Co więcej, zarówno prezydent, jak i PiS obecnie zyskują w różnego rodzaju sondażach. Jak się patrzy, kompromis jest bliski, dlatego że PiS raczej akceptuje te rozwiązania dotyczące SN, a kością niezgody są tylko rozwiązania dotyczące KRS. Zdaje się, że PiS zaakceptowało wybór sędziów KRS-u większością 3/5 w Sejmie. Pozostaje tylko kwestia tylko tego drugiego kroku, co w sytuacji klinczu. Wydaje się, że tu też PiS dokonało wielu ustępstw. Jeżeli pan prezydent proponuje rozwiązanie typu każdy poseł ma jeden głos, to jest to różnie oceniane. Z kolei ta zasada wyboru sędziów większością 3/5 w Senacie w tym momencie nie gwarantuje pluralizmu. Trzeba zatem podjąć kolejny krok i być może zagwarantować opozycji ileś miejsc przy tej zasadzie 3/5 w Senacie.
Z wypowiedzi Beaty Mazurek wynika, że PiS zgodziło się na to, aby wybór sędziów KRS-u był „ponadpartyjny”.
Tak. Wydaje się, że niepotrzebnie obie strony akcentują swoje stanowiska posługując się różnego rodzaju uszczypliwościami. Mamy do czynienia z takim kołem. Jeżeli ktoś wyraża pewną uszczypliwość, to druga strona musi odpowiedzieć, aby nie być postrzegana wtedy być może jako słabsza. Ewentualnie któraś z tych stron pójdzie po rozum do głowy i z tego zaklętego koła wyjdzie.
Czyli pana zdaniem ten spór szkodzi wprowadzeniu reformy wymiaru sprawiedliwości?
Zdecydowanie. Nie należy też przesadzać z oceną tej sytuacji jako bardzo kryzysowej. Mamy do czynienia po prostu z negocjacjami politycznymi, czasami towarzyszą temu emocje, ale wydaje się, że tutaj rozwiązanie jest dosyć bliskie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie ma mowy o budowaniu własnej partii przez prezydenta, bo to byłoby skazane na niepowodzenie. Prezydent musi mieć poparcie PiS-u, ale też docierać do bardziej centrowych wyborców. Były spekulacje, że prezydent chce stworzyć swoje stronnictwo i minister Szczerski je uciął
— powiedział prof. Norbert Maliszewski w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Między prezydentem a ministrem sprawiedliwości mieliśmy ostatnio do czynienia z kolejną wymianą uszczypliwości. Prezydent powiedział, że ataki na niego pochodzą ze środowiska Zjednoczonej Prawicy, które w 2011 roku zdradziło PiS. Natomiast Zbigniew Ziobro radził prezydentowi, aby ten lepiej dobierał swoich doradców. Jak pan ocenia tę sytuację?
Prof. Norbert Maliszewski: Jest to element służący temu, aby zmusić partnera w negocjacjach do ustępstw. W polityce jest to raczej niepożądane z tego względu, że raczej oddala od pewnego kompromisu niż do niego przybliża. Strony hamują ten proces konsensusu i kierują tym emocje. Wymiana tego typu zdań jest bardzo niekorzystna. Trzeba pamiętać, że cel obu stron jest jeden. Polacy są za zmianami w sądach. Co więcej, zarówno prezydent, jak i PiS obecnie zyskują w różnego rodzaju sondażach. Jak się patrzy, kompromis jest bliski, dlatego że PiS raczej akceptuje te rozwiązania dotyczące SN, a kością niezgody są tylko rozwiązania dotyczące KRS. Zdaje się, że PiS zaakceptowało wybór sędziów KRS-u większością 3/5 w Sejmie. Pozostaje tylko kwestia tylko tego drugiego kroku, co w sytuacji klinczu. Wydaje się, że tu też PiS dokonało wielu ustępstw. Jeżeli pan prezydent proponuje rozwiązanie typu każdy poseł ma jeden głos, to jest to różnie oceniane. Z kolei ta zasada wyboru sędziów większością 3/5 w Senacie w tym momencie nie gwarantuje pluralizmu. Trzeba zatem podjąć kolejny krok i być może zagwarantować opozycji ileś miejsc przy tej zasadzie 3/5 w Senacie.
Z wypowiedzi Beaty Mazurek wynika, że PiS zgodziło się na to, aby wybór sędziów KRS-u był „ponadpartyjny”.
Tak. Wydaje się, że niepotrzebnie obie strony akcentują swoje stanowiska posługując się różnego rodzaju uszczypliwościami. Mamy do czynienia z takim kołem. Jeżeli ktoś wyraża pewną uszczypliwość, to druga strona musi odpowiedzieć, aby nie być postrzegana wtedy być może jako słabsza. Ewentualnie któraś z tych stron pójdzie po rozum do głowy i z tego zaklętego koła wyjdzie.
Czyli pana zdaniem ten spór szkodzi wprowadzeniu reformy wymiaru sprawiedliwości?
Zdecydowanie. Nie należy też przesadzać z oceną tej sytuacji jako bardzo kryzysowej. Mamy do czynienia po prostu z negocjacjami politycznymi, czasami towarzyszą temu emocje, ale wydaje się, że tutaj rozwiązanie jest dosyć bliskie.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361495-nasz-wywiad-prof-maliszewski-nie-ma-mowy-o-budowaniu-wlasnej-partii-przez-prezydenta-bo-to-byloby-skazane-na-niepowodzenie