W natłoku politycznych wydarzeń nieco umknęła światła myśl Hanny Gronkiewicz-Waltz, która w rozmowie z tvn24 postanowiłą podzielić się swoją refleksją w sprawie afery reprywatyzacyjnej w Warszawie:
Czasami się nawet zastanawiam, że to może była pułapka służb zastawiona na mnie. Nie jestem jasnowidzem. Coraz więcej osób tak mi mówi. Skoro nagrano polityków Platformy, to znaczy, że te służby działały sobie luzem. Niektórzy mówią, że więcej osób jest ze służb
— mówiła prezydent Warszawy.
Warto się nad nią pochylić, bo to nie tylko dowód na kiepską kondycję, w jakiej znajduje się wiceprzewodnicąca Plaformy Obywatelskiej, ale również punkt wyjścia do szerszej dyskusji, która prędzej czy później nas czeka. Bo skoro aferę reprywatyzacyjną nakręciły służby (na zlecenie PiS - nic to, że w czasach PO), skoro w stołecznym ratuszu pod okiem HGW, a nierzadko i w sądach były umocowane odpowiednie osoby, to gdzie jeszcze sięgają macki pisowskich agentów i funkcjonariuszy? Podaję poniżej kilka istotnych tropów.
Służby zorganizowały i udokumentowały wyjazd Ryszarada Petru z jego partyjną przyjaciółką. Lider opozycji, a także wielu sondaży zaufania w szczycie sejmowej awantury wylatuje na sylwestra. Ale bądźmy poważni - nikt nie popełniłby takiego błędu tak sobie. Lot był zorganizowany przez Mariusza Kamińskiego, portugalski kierunek wybrał pewnie Pereira z TVP, a Petru zapewne siłą został wsadzony do feralnego samolotu (niczym Kornel Morawiecki za PRL). Kto wie, może prędzej czy później przyjdzie i refleksja, czy aby poseł Schmidt nie była podstawiona przez pisowskie CBA w roli damskiego „agenta Tomka”. Jakby tego było mało, służby przekonały (szantażem?) Petru do złożenia pozwu przeciwko naszemu tygodnikowi (kuriozalne zarzuty), by już na sali sądowej oddać sprawę walkowerem.
Ale nie tylko Nowoczesna trafiła na celownik służb. W Platformie obok Gronkiewicz-Waltz ofiarą pisowskich siepaczy padł między innymi Borys Budka. Tutaj trzeba było postawić na fachowców znających język niemiecki - ci nakłonili szantażem Budkę, by poopowiadał w „FAZ” o złych skutkach 500+. Ale Borys Budka to i tak jeden z bardziej odpornych na działania złych służb. Liderzy PO z Grzegorzem Schetyną na czele regularnie padają ofiarą hakerskich ataków: tak w sprawie przyjęcia imigrantów, jak i 500+ czy rozmów z prezydentem ws. reformy wymiaru sprawiedliwości - wypowiedzi było multum: od ściany do ściany. Pisowscy informatycy włamują się do telefonów działaczy PO, wysyłają sprzeczne komunikaty, a efektem są tego typu rozstrzał w stanowiskach najpoważniejszej ponoć partii opozycyjnej. Nikt poważny nie myśli bowiem, że można tak niekonsekwentnie, tak samobójczo prowadzić partię.
Służby kupiły, a następnie podstawiły też Adriana Zandberga, by w 2015 rozbił lewicę i uniemożliwił koalicji SLD i kilku mniejszych ugrupowań przekroczyć próg ośmiu procent i wejść do parlamentu. Te same służby zadziałały zresztą w SLD, by zdecydować się na koalicyjny komitet wyborczy, a nie start na własną rękę. Te same służby włamują się też na konta celebrytów na Twitterze i Facebooku, gdzie ci z dumą ogłaszają swoją pogardę wobec polactwa, które przekupione 500+ i niskim bezrobociem nie chce przestać popierać oszołomów od Kaczyńskiego.
Agenci PiS przejęli też systemy komputerowe Mateusza Kijowskiego, zinfiltrowali jego otoczenie i sfałszowali faktury, by skompromitować człowieka, w którego cała III RP zainwestowała gigantyczne pieniądze i struktury. O alimentach nawet nie ma co mówić, bo żona pewnie pisówa domaga się cynicznie wpłat na dziecko.
Wymieniać można w nieskończoność. Kampanię Bronisława Komorowskiego stworzyli i przeprowadzili pisowscy, Małgorzacie Gersdorf dosypywali jakichś specyfików do szklanki, by opowiadała to,co opowiada, a i pewnie takie smutne zdarzenia jak wypadek Najsztuba zrealizowali siepacze od Kamińskiego.
A już zupełnie poważnie - takie wypowiedzi jak ta Gronkiewicz-Waltz czy wcześniejsza Petru są dowodem na to, że ludzie III RP wpadli w pułapkę i sidła, w których długo tkwił (czasem zresztą nadal ta mentalność się pojawia) - obóz IV RP. Każde niepowodzenie tłumaczono spiskiem służb i działaniem WSI. Za każdym błędem (także personalnym) stali komunistyczni agenci, za każdym niekorzystnym sondażem i wynikiem wyborczym - polityczni macherzy zdolni do wszystkiego. Kampanie w 2015 roku pokazały, że wystarczy tylko nieco profesjonalizmu, by wielki obóz III RP padł. A wszechmocni, którzy faktycznie często grali nie fair i bili poniej pasa, okazali się tymi do ogrania.
Im dłużej politycy opozycji będą przekonani, że ich słabe notowania i beznadziejne perspektywy są efektem działań pisowskich służb, tym dłużej PiS będzie umacniał swoje pozycje. Nie dziwi mnie irytacja Jana Śpiewaka, który - sam wobec PiS mocno krytyczny - załamuje ręce i stwierdza, że PO i cała III RP walczy dziś o większość konstytucyjną dla partii Kaczyńskiego. Ale na reset po tamtej stronie na razie się nie zanosi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361299-hgw-ma-racje-pisowscy-siepacze-ze-sluzb-stoja-nie-tylko-za-afera-reprywatyzacyjna-ale-i-za-wszystkimi-problemami-opozycji