Obiecywałem sobie, że o Wałęsie więcej pisał nie będę, ale rzeczywistość zadecydowała inaczej. Wydawałoby się, że powiedziano już o nim wszystko, ale po pierwsze: to złudzenie, nie wiemy i prawdopodobnie nie będziemy wiedzieć, na ile podmiotową rolę grał on w „Solidarności”, czyli nie znamy istotnego kawałka naszej najnowszej historii; po drugie: Wałęsa to soczewka, przez którą możemy oglądać III RP, a więc i obecne czasy, kiedy to system ten i wspierające go siły toczą bój o odzyskanie władzy. Naturalnie pod najszczytniejszymi hasłami demokracji i praworządności.
Były lider „Solidarności” zawiadomił prokuraturę o przestępstwie, jakim miały być jego zdaniem fałszywe materiały świadczące o jego współpracy z SB, przekazane IPN przez wdowę po Kiszczaku. Kiedy okazało się, że są one prawdziwe – było to oczywiste dla każdego, kto umie zestawić ze sobą fakty – prokuratura, w tym wypadku IPN-owska, miała obwiązek podjąć śledztwo w sprawie wprowadzania przez Wałęsę w błąd organów sprawiedliwości.
O tym nie dowiemy się z mediów III RP zalewających nas opowieściami o prześladowaniu największego bohatera Polski przez siepaczy z IPN.
To, że media III RP nie służą przekazywaniu informacji, ale manipulacji oraz uprawianiu najbardziej bezwzględnej propagandy, wiemy nie od dziś. Żadnego wysiłku nie wymaga zorientowanie się, że prokuratorski pion IPN jest niezależny i nie podlega prezesowi tej instytucji, a także jest zobowiązany do podjęcia sprawy ewidentnego przestępstwa, jakim jest wprowadzanie go w błąd przez Wałęsę. Zaniechanie tego działania byłoby odstąpieniem od obowiązków i złamaniem prawa.
Z tym tak wyczulone ostatnio na obronę porządku prawnego media III RP nie polemizują. Bo ustrój ten zasadza się na elementarnej nierówności. Jeśli do swojego majątkowego oświadczenia bogacz i członek establishmentu w rodzaju Janusza Palikota zapomni wpisać prywatny samolot albo prezydent Gdańska nie uwzględni dwóch trzecich swojego majątku, w tym kilku mieszkań, sąd potraktuje ich pobłażliwie i odstąpi od wymierzenia kary. Co innego, gdyby na bez porównania mniejszą sumę pomylił się zwykły obywatel. Zaległy mandat czy grzywna ściągane są z niego z całą bezwzględnością. Jeśli dzieje się tak np. z prezydent stolicy, to jej obrońcy opowiadać będą o politycznej zemście. Jeśli aresztowanemu anestezjologowi założone zostaną kajdanki – operacja rutynowa w takim wypadku – wicenaczelny „Wyborczej” będzie lirycznie biadał nad jego skutymi dłońmi i porównywał je z dłońmi pianisty. Itd.
Wynika to ze specyfiki systemu III RP, który jest oligarchią, czyli władzą nielicznych w swoim interesie. To państwo słabe, które jest brzemieniem dla zwykłych obywateli, a żyznym żerowiskiem dla potentatów. Przejawem tego są miliardy, które odzyskujemy dziś od budującej autostradę firmy Kulczyka czy od płatników VAT.
Obecny naczelny „Wyborczej” (formalnie wice) Jarosław Kurski wzywa, aby, gdy „niszczony jest i topiony w błocie symbol Polski”, „każdy poczuł się Wałęsą”. O owym symbolu sam Kurski prawie 30 lat temu pisał ze sporą rezerwą. Od tego czasu wiele dokumentów i świadectw wychynęło na światło dzienne. Niepodważalna stała się współpraca z SB lidera „Solidarności”. Im więcej jednak ponurych spraw zaczęło go obciążać, tym zacieklej jest on broniony i wynoszony na piedestały przez ludzi III RP. Im gorzej wygląda, tym bardziej jego osoba jest eksponowana, aby przesłonić wielki ruch „Solidarności”, naszego autentycznego i zbiorowego bohatera oraz prawdziwy symbol naszego kraju. Im więcej błota z przeszłości Wałęsy zostaje ujawnione, tym bardziej ochoczo budowany jest z niego pomnik. Taki właśnie potrzebny jest ludziom pokroju Jarosława Kurskiego, którzy do autentycznego heroizmu odnoszą się z niechęcią.
Na szczęście nie każdy jest Wałęsą. Nie każdy donosił na swoich kolegów, aby czerpać z tego korzyści, nie każdy wykorzystując swoją pozycję, próbował zniszczyć swoich przeciwników, a dziś naigrywa się ze swoich ofiar i pewny swojej bezkarności łamie prawo oraz zasady przyzwoitości. Ci, którzy deklarują z nim tożsamość, definiują się sami.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/361184-bronislaw-wildstein-w-sieci-na-szczescie-nie-kazdy-jest-walesa-nie-kazdy-donosil-na-swoich-kolegow-aby-czerpac-z-tego-korzysci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.