Instytucja skargi nadzwyczajnej nie byłaby potrzebna, gdyby nie uchybienia wymiaru sprawiedliwości, do których nigdy i nigdzie nie powinno dojść
—mówił w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną” wiceszef gabinetu prezydenta Paweł Mucha.
Według niego, gdyby skarga nadzwyczajna, której wprowadzenie proponuje prezydent Andrzej Duda w projekcie dot. SN, funkcjonowała od dawna, „rażąco wadliwe” postanowienia wydawane w sprawach reprywatyzacyjnych, by się ostały.
Intencją prezydenta było przedstawienie projektów, które uzyskają akceptację parlamentu. Są korzystne dla obywateli
—powiedział Mucha, pytany, czy wierzy w to, że Sejm nie odrzuci prezydenckich projektów ustaw ws. Sadu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa.
Jak zaznaczył, projekt ws. SN to „propozycja dużej reformy łącznie z wprowadzeniem zupełnie nowej instytucji prawnej, jaką jest skarga nadzwyczajna”. Skarga nadzwyczajna, mówi Mucha, pozwala weryfikować prawomocne orzeczenia, które były efektem błędu sądowego.
Jej efektem może być też wystąpienie Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym do Trybunału Konstytucyjnego, co pozwoli wyeliminować z systemu prawnego niekonstytucyjne przepisy
—powiedział.
Zaznaczył, że za pomocą nowego instrumentu będzie można weryfikować prawomocne orzeczenia sądów powszechnych.
Nie będzie to dotyczyło sądów administracyjnych, mówimy tu o sprawach, które pozostają w zakresie sądów powszechnych czy sądów wojskowych. Tak samo nie będzie to dotyczyło decyzji administracyjnych, o ile sprawa nie była przedmiotem orzeczenia sądu powszechnego
—wyjaśnił.
Gdyby skarga nadzwyczajna funkcjonowała w systemie od dawna, to nie byłoby możliwości, aby tego rodzaju postanowienia, jak te wydawane w sprawach reprywatyzacyjnych, a bulwersujących opinię publiczną z uwagi na ich rażącą wadliwość, się ostały
—podkreślił wiceszef gabinetu prezydenta.
Wyraził przekonanie, że „przyznanie uprawnionym podmiotom prawa do pochylenia się nad różnego rodzaju wątpliwymi orzeczeniami sądów może doprowadzić do uchylenia wielu orzeczeń, które nigdy nie powinny zostać wydane”.
Mucha rozwiał wątpliwości co do tego, że skarga nadzwyczajna stanie się kolejnym instrumentem dochodzenia swoich racji przed sądami, kolejnym środkiem odwoławczym.
Krąg podmiotów, które mogą ją wnosić, jest ograniczony. Po drugie, ustawa wylicza przesłanki, kiedy można z takiej możliwości skorzystać. Wreszcie liczę, że uprawnione podmioty będą podnosiły sprawy jednoznaczne właśnie z tego powodu, że to rozwiązanie nadzwyczajne. To środek sanacji adresowany do przypadków, kiedy mamy do czynienia z ewidentnym błędem sądowym, a nie podstawa do próby wzruszenia każdego sądowego prawomocnego orzeczenia w Polsce. Dlatego myślę, że dojdzie do selekcji tych spraw przez podmioty uprawnione do wnoszenia skargi
—tłumaczy.
Minister przekonywał, że w wyniku reformy Sądu Najwyższego nie dojdzie do jego upolitycznienia.
W Sądzie Najwyższym, jak w każdym sądzie, orzekają sędziowie. Mają być niezawiśli w orzekaniu, mają zakaz działalności partyjnej i politycznej. Z pytania wynika takie rozumowanie: nie mam zaufania do sędziów, bo sędziowie będą orzekać politycznie. A ja mówię: sędzia, który orzeka z pobudek politycznych, nie powinien być sędzią. Nikt nie będzie orzekał politycznie
—przekonuje.
Mucha pytany był również o reformę KRS, a dokładnie o rozwiązanie, które ma zapobiec impasowi przy wyborze członków Rady. Minister podkreśla, że rozwiązanie „jeden poseł - jeden głos” jest „trafne”.
To rozwiązanie jest trafne. Trzy piąte głosów gwarantuje, że nie będzie monopartyjnego wyboru członków KRS, a to główny postulat prezydenta. Natomiast gdyby wybór tą metodą nie był skuteczny, to model „jeden poseł, jeden głos” gwarantuje odzwierciedlenie w procedurze wyboru struktury parlamentu
—wyjaśnia.
Czy prezydent dopuszcza jakieś zmiany?
Prezydent powiedział jednoznacznie, że jeśli będą pojawiać się propozycje racjonalne, ulepszające przedłożone przez niego, to mogą być uwzględniane. Nikt nie neguje uprawnienia parlamentarzystów do zmian w ustawach w toku prac legislacyjnych. Chodzi jedynie o to, by zachować sens propozycji
—tłumaczy.
Jest non possumus prezydenta w ustawie o KRS, chodzi o zagwarantowanie wyboru wielopartyjnego, by jedna opcja nie zdominowała nominacji sędziów do tej instytucji. Jestem przekonany, że te ustawy nie budzą wątpliwości konstytucyjnych, inaczej byśmy ich nie przedstawili
—kończy Mucha.
kk/”DGP”
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360962-porozumienie-jest-blisko-ale-sa-pewne-warunki-minister-mucha-jest-non-possumus-prezydenta-w-ustawie-o-krs