Bruksela przyznaje, że międzynarodowe koncerny przeznaczają na rynki nowych członków UE produkty niższej jakości. Uważa jednak, że to same państwa Europy Środkowej powinny problem rozwiązać.
Napoje, do których dodano tani słodzik, przetwory z gorszym gatunkiem mięsa, czekolada różniąca się smakiem od sprzedawanej pod tą samą marką na Zachodzie. Problem konsumencki stał się problemem politycznym od czasu, gdy przeciw podwójnym standardom zaczęły protestować państwa Grupy Wyszehradzkiej.
Słowakom nie należy się mniej ryby w paluszkach rybnych, Węgrzy nie zasługują na mniej mięsa w gotowych daniach, a Czesi na mniej kakao w czekoladzie
— mówił szef KE Jean-Claude Juncker w niedawno wygłoszonym dorocznym orędziu o stanie UE.
Jednak w ślad za przyznaniem, że na rynku unijnym istnieją podwójne standardy dotyczące żywności, nie idą skuteczne rozwiązania. Juncker powiedział, że takie praktyki są nielegalne —jednak to nie jest prawda .Problem polega bowiem na tym, ze zgodnie z unijnym prawem koncerny mogą wypuszczać na różne rynki pod tą samą marka gorsze produkty, jeśli na opakowaniu podany jest ich skład.
Jedynym rozwiązaniem, jakie proponuje w tej chwili Bruksela, jest przeznaczenie z budżetu unijnego sumy 1 mln Euro dla państw UE skarżących się na podwójne standardy stosowane przez zachodnie koncerny. Ma to umożliwić testowanie produktów sprzedawanych pod międzynarodową marką na rynkach Europy Środkowej i wskazywanie przypadków, w których są one rzeczywiście niższej jakości.
Oznacza to przerzucenia problemu na stronę państw nowej Unii, które miałyby udowadniać to, co już udowodniły. Na Słowacji, w Czechach, Węgrzech a także w Bułgarii przeprowadzono już bowiem podobne testy, w ośrodkach finansowanych przez rządy. Sporządzono już też listy produktów gorszej jakości niż te, które sprzedawane są na Zachodzie, choć można takie listy oczywiście rozszerzać. Nie wiadomo jednak, co ma z tego wynikać — nie ma bowiem żadnych instrumentów prawnych, które mogłyby ukrócić dyskryminacyjne praktyki. Co z tego, że wskaże się, jak proponuje Bruksela, koncerny, które dopuszczają się takich praktyk, jeśli nie można ich zmusić, by tego zaprzestały?
Politycy państw nowej Unii wielokrotnie publicznie wypowiadali się na ten temat, mówiąc ostro o „spożywczym apartheidzie ” i twierdząc nawet, że Zachód „traktuje nasze rynki jak kosz na śmieci ”, do którego wrzuca produkty, których nie zaakceptowaliby ich konsumenci. W dodatku niższa jakość w wielu wypadkach wcale nie oznacza niższej ceny — z badań wynika, że za gorsze produkty płaci się w naszej części Europy nawet więcej niż za te lepsze w Berlinie czy Wiedniu.
Najbardziej zaangażowany w walkę z podwójnymi standardami premier Słowacji Robert Fico proponuje spotkanie na szczycie przedstawicieli rządów państw Grupy Wyszehradzkiej z szefami międzynarodowych koncernów.
Jak do tej pory koncerny zachowują milczenie w kwestii stawianych im przez polityków zarzutów.
Przedstawiciele koncernów wypowiadali się jednak w przeszłości na temat praktyki podwójnych standardów, gdy podobne zarzuty padały w mediach. Dotyczyło to na przykład proszków do prania, produkowanych przez niemiecki koncern, a przeznaczanych na polski rynek.
Odpowiedź producenta uznać należy za, mówiąc delikatnie, arogancką i obraźliwą . Wyjaśniono, że wszelkie różnice wynikają z tego, że proszki przystosowano do upodobań polskiego odbiorcy. Muszą one być słabsze, bo nie jesteśmy przyzwyczajeni do proszków takiej jakości, jak w Niemczech . Sugerowano, że sypalibyśmy ich za dużo, niszcząc ubrania i środowisko. I właśnie w trosce o polskiego konsumenta — który najwyraźniej nie radzi sobie z czytaniem instrukcji — koncern przeznacza dla nas gorzej piorące proszki.
-
Do kupienia „wSklepiku.pl”: „Dylematy Unii Europejskiej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360854-europejscy-konsumenci-drugiej-kategorii-bruksela-przyznaje-ze-miedzynarodowe-koncerny-przeznaczaja-na-rynki-nowych-czlonkow-ue-produkty-nizszej-jakosci