Jakże uboga byłaby polska polityka bez takich modeli jak Borys Budka. To model niepowtarzalny. Nie do podrobienia.
Pozornie tylko rys wyjątkowości tkwi w szczególnej barwie głosu, przypominającej do złudzenia zaśpiew towarzysza „Wiesława” vel Gomółka, jednego z największych w historii PRL pierwszych sekretarzy partii komunistycznej, zwanej Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Borys Budka mieścił by się w niej świetnie, bo jest pełnej gęby działaczem politycznym, nie mającym jak większość członków Komitetu Centralnego nic wspólnego z klasą robotniczą. A właściwie z żadną klasą. Inaczej – jest facetem bez klasy. Najpierw w rozmowie z niemiecką gazetą mówi, że jedynie sankcje ze strony UE są w stanie sprowadzić Polskę ze złej drogi pełnej bezprawia na drogę praworządności, a nie jakieś tam nieskuteczne pohukiwania Komisji Fransa Timmermansa. A kiedy nawet partyjni koledzy z Platformy zaczęli się krzywić na jego sugestie o sankcjach, wycofał się ze swojego postulatu i zaczął twierdzić, że Niemcy przeinaczyli jego słowa.
Jestem wielkim patriotą, kocham Polskę jak mało kto. Nawet w myślach nie dopuszczam możliwości, żebym się zgodził, aby Unia miała skrzywdzić jakiegoś mojego rodaka, każąc go sankcjami. Nie zgodziłbym się, aby kara uderzyła w najgorszego nawet pisowca, a co dopiero kogoś z innej partii. Albo z mojego powiatu. Taki już jestem. Ta wstrętna niemiecka szmata ( chodzi o gazetę, nie dziennikarkę – dp. JJ) postawiła mnie w nieprzyjemnym świetle i teraz przez to cierpię. I moja rodzina ze mną, bo mnie bardzo w rodzinie wszyscy kochają i cenią. Pod tym względem mam wyjątkową rodzinę. Nie tak jak inni. Jakby im się zdarzyła taka przykrość jak mnie z tą germańską gazetą, to by rodzina się na nich wypięła
— zakończył swoje sprostowanie.
Opowiadam o tym, żeby ktoś nie sądził, że bez pokrycia w dowodach pozwalam sobie na gorzką uwagę, że Borys Budka to gość bez klasy.
Jednakże jego osobowość ma o wiele szerszy wymiar. Nie starczy miejsca i czasu , żeby wszystkie elementy tego wymiaru opisać. Wybiorę kilka najważniejszych. Popatrzmy na przykład na intelekt. Zanim dotkniemy tego wrażliwego miejsca, aby naświetlić braki intelektu, wspomnieć muszę o degradującej go moich oczach słabości, która wydaje mu się jego siłą odstraszającą i paraliżującą innych. Jest nią potrzeba zemsty, poprzedzonej groźbami. Straszy nie tylko dziennikarzy mediów publicznych. Tu i ówdzie opowiada, że kompletuje już listę tych, którzy po dojściu Platformy do władzy zasilą rzesze skazańców w kamieniołomach. Silne poczucie zemsty pchnęło go do umieszczenia na liście również kilka dziennikarek. Nie pomija jednak ważnych osób. Ostatnio zagroził prezydentowi Andrzejowi Dudzie, mówiąc:
Mam nadzieję, że kiedyś prezydent zostanie osądzony za to, że wybrał nielegalnie wskazaną panią sędzię Przyłębską na prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jakże uboga byłaby polska polityka bez takich modeli jak Borys Budka. To model niepowtarzalny. Nie do podrobienia.
Pozornie tylko rys wyjątkowości tkwi w szczególnej barwie głosu, przypominającej do złudzenia zaśpiew towarzysza „Wiesława” vel Gomółka, jednego z największych w historii PRL pierwszych sekretarzy partii komunistycznej, zwanej Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą. Borys Budka mieścił by się w niej świetnie, bo jest pełnej gęby działaczem politycznym, nie mającym jak większość członków Komitetu Centralnego nic wspólnego z klasą robotniczą. A właściwie z żadną klasą. Inaczej – jest facetem bez klasy. Najpierw w rozmowie z niemiecką gazetą mówi, że jedynie sankcje ze strony UE są w stanie sprowadzić Polskę ze złej drogi pełnej bezprawia na drogę praworządności, a nie jakieś tam nieskuteczne pohukiwania Komisji Fransa Timmermansa. A kiedy nawet partyjni koledzy z Platformy zaczęli się krzywić na jego sugestie o sankcjach, wycofał się ze swojego postulatu i zaczął twierdzić, że Niemcy przeinaczyli jego słowa.
Jestem wielkim patriotą, kocham Polskę jak mało kto. Nawet w myślach nie dopuszczam możliwości, żebym się zgodził, aby Unia miała skrzywdzić jakiegoś mojego rodaka, każąc go sankcjami. Nie zgodziłbym się, aby kara uderzyła w najgorszego nawet pisowca, a co dopiero kogoś z innej partii. Albo z mojego powiatu. Taki już jestem. Ta wstrętna niemiecka szmata ( chodzi o gazetę, nie dziennikarkę – dp. JJ) postawiła mnie w nieprzyjemnym świetle i teraz przez to cierpię. I moja rodzina ze mną, bo mnie bardzo w rodzinie wszyscy kochają i cenią. Pod tym względem mam wyjątkową rodzinę. Nie tak jak inni. Jakby im się zdarzyła taka przykrość jak mnie z tą germańską gazetą, to by rodzina się na nich wypięła
— zakończył swoje sprostowanie.
Opowiadam o tym, żeby ktoś nie sądził, że bez pokrycia w dowodach pozwalam sobie na gorzką uwagę, że Borys Budka to gość bez klasy.
Jednakże jego osobowość ma o wiele szerszy wymiar. Nie starczy miejsca i czasu , żeby wszystkie elementy tego wymiaru opisać. Wybiorę kilka najważniejszych. Popatrzmy na przykład na intelekt. Zanim dotkniemy tego wrażliwego miejsca, aby naświetlić braki intelektu, wspomnieć muszę o degradującej go moich oczach słabości, która wydaje mu się jego siłą odstraszającą i paraliżującą innych. Jest nią potrzeba zemsty, poprzedzonej groźbami. Straszy nie tylko dziennikarzy mediów publicznych. Tu i ówdzie opowiada, że kompletuje już listę tych, którzy po dojściu Platformy do władzy zasilą rzesze skazańców w kamieniołomach. Silne poczucie zemsty pchnęło go do umieszczenia na liście również kilka dziennikarek. Nie pomija jednak ważnych osób. Ostatnio zagroził prezydentowi Andrzejowi Dudzie, mówiąc:
Mam nadzieję, że kiedyś prezydent zostanie osądzony za to, że wybrał nielegalnie wskazaną panią sędzię Przyłębską na prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360662-jeden-jedyny-taki-to-on-borys-budka-platforma-obywatelska