Dziś w Stanach Zjednoczonych odbędzie się premiera książki pt. „Niebezpieczny przypadek Donalda Trumpa”. Jest to praca zbiorowa 27 znanych amerykańskich psychiatrów, którzy pochylają się z troską nad zdrowiem psychicznym obecnego prezydenta USA.
Już podczas kampanii wyborczej Trump był na tę okoliczność diagnozowany przez działaczy partii demokratycznej oraz dziennikarzy jako osobnik cierpiący na niezliczoną liczbę chorób psychicznych. Ich publicystyczne teksty zamieniały się w karty chorobowe ciężko dotkniętego przez los pacjenta, z których wyłaniał się obraz schizofrenika, socjopaty, maniaka, dementa, narcyza, seksoholika, mizogina etc.
Obecnie owe tezy mają znaleźć potwierdzenie u światłych autorytetów psychiatrii. W swej książce piszą oni m.in. o mieszance wybuchowej „nieokiełznanego hedonizmu” i „patologicznego narcyzmu”, która w przypadku obecnego lokatora Białego Domu, czerpiącego satysfakcję z „poniżania i obrażania ludzi”, stanowi śmiertelne zagrożenie dla naszej planety.
W ciągu ostatniego półwiecza na relacjach między psychiatrią a polityką w USA zaważyło pewne wydarzenie z 1964 roku. Wówczas amerykański magazyn „Fact” opublikował materiał na temat Barry’ego Goldwatera, ówczesnego kandydata partii republikańskiej w wyborach prezydenckich. W tekście zamieszczono wyniki sondażu przeprowadzonego wśród amerykańskich psychiatrów – 1189 lekarzy spośród 2417 ankietowanych stwierdziło, iż Goldwater z powodów psychicznych nie nadaje się na prezydenta.
Wkrótce potem Goldwater przegrał sromotnie wybory, a prezydentem został Lyndon Johnson. Polityk postanowił walczyć o swe dobre imię i wytoczył proces wydawcy magazynu „Fact” Ralphowi Ginzburgowi oraz redaktorowi naczelnemu Warrenowi Borosonowi, oskarżając ich o publikowanie „fałszywych, skandalicznych i zniesławiających oświadczeń” na swój temat. Rozprawa zakończyła się sukcesem Goldwatera, a pozwani musieli zapłacić wysokie odszkodowanie. Afera nadszarpnęła reputację i wiarygodność magazynu, który w 1967 roku został zamknięty.
Podczas rozprawy udowodniono, iż oskarżeni kierowali się chęcią zaszkodzenia Goldwaterowi, by nie dopuścić do jego wyboru na prezydenta. O rzekomym psychicznym niezrównoważeniu republikańskiego kandydata miała świadczyć jego wypowiedź podczas kampanii:
Nie zawahałbym się, będąc już prezydentem, zrzucić niewielką bombę atomową na chińskie linie zaopatrzeniowe w Wietnamie.
Po procesie Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (ATP), nauczone smutnym doświadczeniem, wprowadziło do swego kodeksu zawodowego tzw. zasadę Goldwatera, która mówi, że „ocena psychiatry musi odbywać się w kontekście relacji lekarz–pacjent”. Wprowadzono zakaz komentowania zdrowia psychicznego pacjenta przez psychiatrę, jeśli nie zbadał go wcześniej osobiście.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dziś w Stanach Zjednoczonych odbędzie się premiera książki pt. „Niebezpieczny przypadek Donalda Trumpa”. Jest to praca zbiorowa 27 znanych amerykańskich psychiatrów, którzy pochylają się z troską nad zdrowiem psychicznym obecnego prezydenta USA.
Już podczas kampanii wyborczej Trump był na tę okoliczność diagnozowany przez działaczy partii demokratycznej oraz dziennikarzy jako osobnik cierpiący na niezliczoną liczbę chorób psychicznych. Ich publicystyczne teksty zamieniały się w karty chorobowe ciężko dotkniętego przez los pacjenta, z których wyłaniał się obraz schizofrenika, socjopaty, maniaka, dementa, narcyza, seksoholika, mizogina etc.
Obecnie owe tezy mają znaleźć potwierdzenie u światłych autorytetów psychiatrii. W swej książce piszą oni m.in. o mieszance wybuchowej „nieokiełznanego hedonizmu” i „patologicznego narcyzmu”, która w przypadku obecnego lokatora Białego Domu, czerpiącego satysfakcję z „poniżania i obrażania ludzi”, stanowi śmiertelne zagrożenie dla naszej planety.
W ciągu ostatniego półwiecza na relacjach między psychiatrią a polityką w USA zaważyło pewne wydarzenie z 1964 roku. Wówczas amerykański magazyn „Fact” opublikował materiał na temat Barry’ego Goldwatera, ówczesnego kandydata partii republikańskiej w wyborach prezydenckich. W tekście zamieszczono wyniki sondażu przeprowadzonego wśród amerykańskich psychiatrów – 1189 lekarzy spośród 2417 ankietowanych stwierdziło, iż Goldwater z powodów psychicznych nie nadaje się na prezydenta.
Wkrótce potem Goldwater przegrał sromotnie wybory, a prezydentem został Lyndon Johnson. Polityk postanowił walczyć o swe dobre imię i wytoczył proces wydawcy magazynu „Fact” Ralphowi Ginzburgowi oraz redaktorowi naczelnemu Warrenowi Borosonowi, oskarżając ich o publikowanie „fałszywych, skandalicznych i zniesławiających oświadczeń” na swój temat. Rozprawa zakończyła się sukcesem Goldwatera, a pozwani musieli zapłacić wysokie odszkodowanie. Afera nadszarpnęła reputację i wiarygodność magazynu, który w 1967 roku został zamknięty.
Podczas rozprawy udowodniono, iż oskarżeni kierowali się chęcią zaszkodzenia Goldwaterowi, by nie dopuścić do jego wyboru na prezydenta. O rzekomym psychicznym niezrównoważeniu republikańskiego kandydata miała świadczyć jego wypowiedź podczas kampanii:
Nie zawahałbym się, będąc już prezydentem, zrzucić niewielką bombę atomową na chińskie linie zaopatrzeniowe w Wietnamie.
Po procesie Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne (ATP), nauczone smutnym doświadczeniem, wprowadziło do swego kodeksu zawodowego tzw. zasadę Goldwatera, która mówi, że „ocena psychiatry musi odbywać się w kontekście relacji lekarz–pacjent”. Wprowadzono zakaz komentowania zdrowia psychicznego pacjenta przez psychiatrę, jeśli nie zbadał go wcześniej osobiście.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360626-amerykanscy-psychiatrzy-pogwalcili-wlasny-kodeks-zawodowy-byle-pognebic-trumpa?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.