Łukasza Rzepeckiego - już w roli posła, a nie jednej z wielu osób jeżdżącej w kampanii Dudabusem - poznałem kilka, może kilkanaście tygodni temu na jednym z posiedzeń Sejmu. Kręcił się gdzieś przy szatni, a zaczepiony o prośbę wywiadu z najmłodszym parlamentarzystą tej kadencji (bo takim właśnie jest) odparł, że nie chce tego robić. Nie chce, bo jest nieprzygotowany, nie zna się, a w ogóle to nie będzie zabierał głosu.
Szczerze mówiąc sprawiał wrażenie przestraszonego, zagubionego i dopiero uczącego się reguł gry, jakie panują przy Wiejskiej. Nie wiem, kto i co stało za zmianą nastawienia posła Rzepeckiego, ale kilka tygodni później ten sam młody parlamentarzysta nie jest już przestraszony i zagubiony. Dalej tylko nie rozumie reguł politycznej gry.
Rzepecki myśli i działa dziś w zupełnie innej logice. Zaczęło się przy propozycji zmian w opłacie paliwowej (pamiętne wystąpienie z mównicy sejmowej), a dalej już poszło: krytyka propozycji PiS ws. sądownictwa, wsparcie dla inicjatywy prezydenta, kolejne wystąpienia krytykujące postawę własnej partii. Złośliwi przy Wiejskiej oceniali, że Rzepecki stworzył jednoosobowy klub prezydencki w parlamencie. By zyskać nieco medialnej uwagi Rzepecki zorganizował nawet konferencję przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej, odegrał teatr z próbą dostania się na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, po czym rzucił:
To brak szacunku dla moich wyborców! (…) Polsce obowiązuje wiek emerytalny 65 lat dla mężczyzn. Pan prezes Kaczyński ma 68 lat. Uważam, że powinien odejść na emeryturę.
Nie wykluczył przy tym, że jeżeli zostanie usunięty z klubu, to będzie odwoływał się do sądów powszechnych.
Intuicyjnie, odruchowo, tacy posłowie dają się lubić. Wykazują się jakimś tam rodzajem odwagi, idą pod prąd, trochę nadgryzają zabetonowany układ partyjny, w którym posłowie poruszają się w wyraźnie wyznaczonych granicach „przekazów dnia”, a na podzielenie się własnymi myślami muszą mieć zgodę biura prasowego. W sprawie z immunitetem posła Dominika Tarczyńskiego rację miał zresztą Rzepecki. Tak jak rację miał - co przyznała w końcu nawet jego partia - w kwestii opłaty paliwowej.
A jednak jego działania, zwłaszcza te obliczone na żółte paski w informacyjnych telewizjach (w tej sprawie Rzepecki jest skuteczny) są naiwne, a długofalowo - politycznie bezskuteczne, przeciwskuteczne. Antyrządowe media z radością pokażą Rzepeckiego, dadzą się na antenach i łamach wygadać i wyżalić na złe kierownictwo, ale po kilku, kilkunastu dniach po prostu zostawią. Przerabialiśmy to nie raz i nie dwa. W najlepszym scenariuszu Rzepecki zakotwiczy gdzieś wokół Kukiz‘15 albo Kancelarii Prezydenta. W tym bardziej przewidywalnym - miejsca dla niego w polskiej polityce (tej pierwszoligowej) nie będzie.
Oczywiście, moze ktoś powiedzieć - przecież Rzepecki robi tylko to, co obiecał w kampanii. Jego postulaty nie wychodzą poza program PiS, a w sprawie reformy sądowncitwa podzielony jest cały obóz rządzący. Że przecież posłowie powinni mieć własne kręgosłupy, a nie wyłącznie te sterowane z centrum dowodzenia partyjnego. Brzmi to pięknie, ale realia - nie tylko w Polsce - są takie, że polityka to gra zespołowa. A jeśli trzeba już „umierać” politycznie, to przynajmniej w sprawach najwyższej wagi, trochę jak Marek Jurek, a nie w kwestii uchylenia immunitetu dla kolegi z klubu. Rzepecki albo tego nie rozumie, albo świadomie gra na wypchnięcie go z PiS - i dba o to, by rozstanie było jak najbardziej wybuchowe. Ale żeby znaczyć w polityce coś indywidualnie, trzeba najpierw sporo popracować na zespół - tak to działa, nawet w dobie Twittera, Facebooka i konferencji prasowej. Warto też mieć odrobinę elementarnej powagi - wysyłając swojego dotychczasowego zwierzchnika na emeryturę trzeba przecież pamiętać, że jeszcze kilka miesięcy temu mówiło się o nim w samych superlatywach. Zresztą oczekiwania młodego posła zweryfikują wyborcy, którzy prędzej wyślą na polityczną emeryturę 25-letniego Rzepeckiego niż 68-letniego Kaczyńskiego.
Na marginesie gry drużynowej i całej sprawy Rzepeckiego - młody poseł to przykład niezrozumienia dość oczywistej zasady, w której trzeba też rozumieć i akceptować pewien mikroklimat panujący w partii. Czasem jest on przyjemny, innym razem mocno irytujący, ale nie można abstrahować od wewnętrznych, niespisanych zasad, które do tej pory się akceptowało i które nie przeszkadzały.
Łukaszowi Rzepeckiemu życzę wszystkiego dobrego w dalszej karierze. Takie postaci przydają się, bo ubarwiają naszą codzienność polityczną. Niestety, zazwyczaj na ubarwianiu się kończy. Ani polityki, ani życia politycznego nie zmieniają. Na to bowiem trzeba zapracować sobie również spokojną, cierpliwą grą na zapleczu. Szkoda, że Rzepeckiemu zabrakło tej cierpliwości w tak młodym wieku.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360400-zolty-pasek-dla-rzepeckiego-dopiero-cierpliwa-gra-druzynowa-pozwala-na-sukces-indywidualny-rzadko-kiedy-kolejnosc-jest-odwrotna