Dyktatura to kij, który jednym końcem bije, a drugim złoci
— przekonuje Jacek Żakowski na łamach „Gazety Wyborczej”.
Publicysta odnosi się w swoim felietonie do sprawy ulg podatkowych dla artystów (twórców - w tym również dziennikarzy), przywracanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Żakowski wyliczył, że pomysły PiS oznaczają ok. 1000 złotych (miesięcznie) więcej w kieszeni. Ale to otwiera dylemat moralny…
No to mamy nasze 1000+. I co my na to koledzy dziennikarze (pisarze, malarze, aktorzy, naukowcy, muzycy itp.)? (…) Przekaz dla (nie tylko) artystów jest ostentacyjnie czytelny. Trzymajcie z nami, to nie damy wam zginąć
— czytamy.
Ot, mniej lub bardziej krytyczny głos w dyskusji? Nic bardziej mylnego. Żakowski z każdym kolejnym akapitem zaostrza bowiem swój przekaz. Cytujemy tylko po to, by pokazać, do jakiego poziomu debatę sprowadza jakże kulturalna „Gazeta Wyborcza”.
Żakowski kończy już na poziomie rynsztoka:
Nasze 1000+ to cżęść PiS-owskiego bijącego/złocącego kija. Tylko najściślejsza czołówka kultury i niezależnych mediów ma dochody, które pozwolą skorzystać z nowego przywileju. (…) Nie chodzi o to, by twórcy tworzyli. Zwłaszcza niezależnie. Chodzi o to, żeby się tfurczo kurwili
— puentuje Żakowski.
Mamy też nadzieję, że pan Jacek będzie konsekwentny - i „1000+” od władzy nie weźmie, bo oznaczałoby to, że tfurczo uprawia inny zawód. O którym sam wspomina.
wwr
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360394-rynsztok-na-czerskiej-zakowski-o-ulgach-dla-tworcow-nasze-1000-chodzi-o-to-zeby-tworcy-sie-tfurczo-kurwili