Od czasu lipcowego szczytu Trójmorza i wizyty Donalda Trumpa w Warszawie Polska coraz wyraźniej aspiruje do roli regionalnego lidera. W dzisiejszych czasach jednak, żeby prowadzić skuteczną politykę międzynarodową, należy posiadać i umiejętnie wykorzystywać instrumenty „soft power”. Chodzi o budowanie sieci kontaktów, lobbing polityczny, wymianę danych, współpracę rozwojową, politykę kulturalną, naukową i wizerunkową.
Niedościgłym wzorem w tej dziedzinie pozostają Niemcy, które dysponują całą siecią organizacji realizujących poza granicami własne interesy narodowe w obszarach dyplomacji, ekonomii i bezpieczeństwa. Prowadzą one długofalową strategię budującą potęgę państwa, i to niezależnie od tego, kto akurat sprawuje rządy w Berlinie. Każde większe ugrupowanie ma swoje własne fundacje, finansowane niemal w całości z budżetu federalnego, które posiadają liczne biura w wielu krajach (CDU – Fundacja Konrada Adenauera, CSU – Fundacja Hansa Seidela, SPD – Fundacja Friedricha Eberta, FPD – Fundacja Friedricha Naumanna, Zieloni – Fundacja Heinricha Bölla, Die Linke – Fundacja Róży Luksemburg). Mogą te partie u siebie w domu zażarcie się kłócić, ale na zewnątrz realizują niemiecką rację stanu, tworząc jednolity front. Przy czym każda z tych fundacji oddziałuje poza granicami na inne środowiska (konserwatystów, liberałów, socjalistów), jednak nakłaniając je do przyjęcia tych samych rozwiązań.
O sile niemieckiej „soft power” świadczą liczby, np. Instytut Goethego posiada 147 ośrodków w 92 krajach, a budżet Niemieckiej Centrali Wymiany Akademickiej (DAAD) wynosi ponad 300 mln euro.
Polska oczywiście nie jest w stanie równać się pod tym względem z Niemcami. Warto jednak posiadać jakiekolwiek instrumenty „soft power” niż żadne. A przynajmniej w krajach, które uważamy za strategiczne dla nas, jak właśnie państwa Trójmorza. Niedoinwestowane Instytuty Polskie w paru stolicach regionu, działające od jednej przypadkowej akcji do drugiej, to stanowczo za mało.
Lipcowy szczyt Trójmorza odtrąbiony został nad Wisłą – i słusznie – jako wielki sukces polskiej dyplomacji. Jedno zwycięstwo odnieść zawsze się uda; sztuką jest umieć wykorzystać je w dłuższej perspektywie. A z tym może być trudno, bo akcja wywołała reakcję. Wkrótce do warszawskim szczycie, jak za pstryknięciem czarodziejskiej różdżki, nagle w mediach naszego regionu pojawił się, od prawa do lewa, cały wysyp materiałów krytykujących ideę Trójmorza. Powtarzały (i powtarzają) się głosy, że to bezsensowna awantura, która nie przyniesie żadnych korzyści, a jedynie doprowadzi do niepotrzebnego konfliktu z najsilniejszymi graczami w Unii. Albo że to pomysł Kaczyńskiego, który chce wyjść z międzynarodowej izolacji, a w rzeczywistości wpędza w taką izolację innych. Tak się jakoś dziwnie złożyło, że spora część tych tekstów ukazała się w mediach związanych z kapitałem niemieckim. Jaka była odpowiedź polskiej strony na tę kampanię? Jak się można domyślić – żadna (być może nawet nie zauważono całej tej zorkiestrowanej akcji). Dlaczego? Bo nie ma instrumentów „soft power”.
„Państwa teoretyczne” nie muszą posiadać takich narzędzi. Jednak państwa, które inicjują budowanie międzynarodowych sojuszy i aspirują do roli liderów regionu, nie odniosą bez tego sukcesu.
-
Polecamy „wSklepiku.pl”: „Polska, Niemcy, Unia Europejska. Razem czy osobno?”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/360320-bez-soft-power-polska-nie-odegra-istotnej-roli-w-europie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.