Kolejna kwestia to blokada rynków rosyjskich. Czy rolnicy mogą liczyć na ich otwarcie?
Embargo nie zostało nałożone przez nasz rząd tylko przez Unię. Nie mamy wpływu na jego zniesienie. Zarzucono nam bezradność czy też pasywność w odzyskiwaniu rynków wschodnich, szczególnie rynku rosyjskiego, na który obowiązuje unijne embargo. To mentalne i historyczne uzależnienie od wschodniego sąsiada. Wydaje się, że PSL jest szczególnie od niego uzależnione. Przypomnę, że to UE wprowadziła dla rolnictwa na całym swoim obszarze embargo na sprzedaż produktów do Rosji. W Polsce najbardziej dotknęło sadowników. Okazuje się, o czym mówią eksperci od sadownictwa, że doprowadziło to zmiany struktury upraw w sadach, czyli postawiono na uprawy, które można sprzedawać na całym świecie. Nie wiem dlaczego wcześniej zachęcano sadowników do uprawy odmian, które można było sprzedać wyłącznie w Rosji, bo tam są specyficzne oczekiwania wobec jabłek. Może chodziło o uzależnienie polskiego sadownictwa od rynku rosyjskiego?
Pojawił się również zarzut dotyczący dopłat bezpośrednich dla rolników.
Niepoważny zarzut. PiS będzie odpowiadał za dopłaty dla rolników, które wynegocjuje po 2020 r. i za to może być rozliczany. W UE w ramach Wspólnej Polityki Rolnej negocjuje się siedmioletnie okresy budżetowe. Jesteśmy teraz w okresie 2014-2020, który podobnie jak okres 2007-2013 negocjował PSL. PSL wynegocjował złe warunki, gorsze niż mają rolnicy w innych krajach UE i gorsze niż te, których należało się spodziewać ze względu na potencjał polskiego rolnictwa. Negocjacje nie są rozmowami na „piękne oczy”, tylko bierze się pod uwagę potencjał, areał, ilość rolników i wielkość produkcji rolnej. Ministrowie PSL wynegocjowali złe warunki dla polskich rolników, może dlatego, że PO decydowała, a PSL był tylko żyrantem.
Była również mowa o CETA, czyli umowie o handlu z Kanadą.
Umowa jest kwestionowana przez wiele środowisk rolniczych w Polsce i w Europie. Nie do końca wiadomo, jakie mogą być jej skutki. Obawy rolników mogą być zasadne. Ale robienie PiS zarzutów z umowy, którą negocjowano kiedy w Polsce za sprawy rolne odpowiadał PSL i wtedy nie przedstawiano treści tej umowy, nie wskazywano rozwiązań, które do tej umowy miały być dołączone. Jeszcze bardziej kuriozalne jest to, że w głosowaniu, które miało miejsce 6 października 2016 r. w Sejmie 111 posłów Platformy poparło umowę CETA. Za głosował również pan Grzegorz Schetyna. A teraz PO ją kwestionuje, robiąc z tego zarzut PiS. Poziom głupoty został przekroczony.
Padł zarzut, ze za rządów PiS wzrosła sprzedaż polskiej ziemi cudzoziemcom. Jak pan się do tego odniesie?
To nieprawda. Sprzedaż jest kontrolowana przez dwa różne ministerstwa, rolnictwa oraz spraw wewnętrznych i administracji. Sprzedaż ziemi dla cudzoziemców, o której w środę mówiono w Sejmie dotyczy nie działek rolnych, ale zakupu działek budowlanych przez cudzoziemców, którzy zakładają rodziny i chcą w Polsce osiąść. To nigdy nie stanowiło znacznego udziału, to jest nieistotna wielkość, która się co roku różnie kształtuje w zależności od tego, ilu obcokrajowców chce się osiedlić w naszym kraju. Przedstawiona statystyka nie dotyczy ziemi rolnej i areałów rolnych, których sprzedaż zablokowaliśmy ustawą. Wstrzymaliśmy ziemi państwowej, a jeżeli chodzi o obrót ziemią między rolnikami to przede wszystkim ma ona służyć polskim rolnikom.
Not. TP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kolejna kwestia to blokada rynków rosyjskich. Czy rolnicy mogą liczyć na ich otwarcie?
Embargo nie zostało nałożone przez nasz rząd tylko przez Unię. Nie mamy wpływu na jego zniesienie. Zarzucono nam bezradność czy też pasywność w odzyskiwaniu rynków wschodnich, szczególnie rynku rosyjskiego, na który obowiązuje unijne embargo. To mentalne i historyczne uzależnienie od wschodniego sąsiada. Wydaje się, że PSL jest szczególnie od niego uzależnione. Przypomnę, że to UE wprowadziła dla rolnictwa na całym swoim obszarze embargo na sprzedaż produktów do Rosji. W Polsce najbardziej dotknęło sadowników. Okazuje się, o czym mówią eksperci od sadownictwa, że doprowadziło to zmiany struktury upraw w sadach, czyli postawiono na uprawy, które można sprzedawać na całym świecie. Nie wiem dlaczego wcześniej zachęcano sadowników do uprawy odmian, które można było sprzedać wyłącznie w Rosji, bo tam są specyficzne oczekiwania wobec jabłek. Może chodziło o uzależnienie polskiego sadownictwa od rynku rosyjskiego?
Pojawił się również zarzut dotyczący dopłat bezpośrednich dla rolników.
Niepoważny zarzut. PiS będzie odpowiadał za dopłaty dla rolników, które wynegocjuje po 2020 r. i za to może być rozliczany. W UE w ramach Wspólnej Polityki Rolnej negocjuje się siedmioletnie okresy budżetowe. Jesteśmy teraz w okresie 2014-2020, który podobnie jak okres 2007-2013 negocjował PSL. PSL wynegocjował złe warunki, gorsze niż mają rolnicy w innych krajach UE i gorsze niż te, których należało się spodziewać ze względu na potencjał polskiego rolnictwa. Negocjacje nie są rozmowami na „piękne oczy”, tylko bierze się pod uwagę potencjał, areał, ilość rolników i wielkość produkcji rolnej. Ministrowie PSL wynegocjowali złe warunki dla polskich rolników, może dlatego, że PO decydowała, a PSL był tylko żyrantem.
Była również mowa o CETA, czyli umowie o handlu z Kanadą.
Umowa jest kwestionowana przez wiele środowisk rolniczych w Polsce i w Europie. Nie do końca wiadomo, jakie mogą być jej skutki. Obawy rolników mogą być zasadne. Ale robienie PiS zarzutów z umowy, którą negocjowano kiedy w Polsce za sprawy rolne odpowiadał PSL i wtedy nie przedstawiano treści tej umowy, nie wskazywano rozwiązań, które do tej umowy miały być dołączone. Jeszcze bardziej kuriozalne jest to, że w głosowaniu, które miało miejsce 6 października 2016 r. w Sejmie 111 posłów Platformy poparło umowę CETA. Za głosował również pan Grzegorz Schetyna. A teraz PO ją kwestionuje, robiąc z tego zarzut PiS. Poziom głupoty został przekroczony.
Padł zarzut, ze za rządów PiS wzrosła sprzedaż polskiej ziemi cudzoziemcom. Jak pan się do tego odniesie?
To nieprawda. Sprzedaż jest kontrolowana przez dwa różne ministerstwa, rolnictwa oraz spraw wewnętrznych i administracji. Sprzedaż ziemi dla cudzoziemców, o której w środę mówiono w Sejmie dotyczy nie działek rolnych, ale zakupu działek budowlanych przez cudzoziemców, którzy zakładają rodziny i chcą w Polsce osiąść. To nigdy nie stanowiło znacznego udziału, to jest nieistotna wielkość, która się co roku różnie kształtuje w zależności od tego, ilu obcokrajowców chce się osiedlić w naszym kraju. Przedstawiona statystyka nie dotyczy ziemi rolnej i areałów rolnych, których sprzedaż zablokowaliśmy ustawą. Wstrzymaliśmy ziemi państwowej, a jeżeli chodzi o obrót ziemią między rolnikami to przede wszystkim ma ona służyć polskim rolnikom.
Not. TP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359946-nasz-wywiad-ardanowski-wniosek-o-wyrazenie-wotum-nieufnosci-wobec-ministra-rolnictwa-byl-bardzo-slaby-oparty-o-polprawdy-i-klamstwa?strona=2