Film „Niezwyciężeni ”, który opowiada o heroicznej walce Polaków o odzyskanie niepodległości, wywołał wściekłość rosyjskich internautów. Uznali, że przedstawia „zakłamaną historię”, nie mającą oparcia w faktach. Z taką samą krytyką wystąpił związany z opozycją portal „OKO.press”.
Jak opowiedzieć pięćdziesiąt lat historii Polski w ciągu czterech minut i zrobić to w sposób, który dotrze do współczesnego odbiorcy, także takiego, który usłyszy o tym po raz pierwszy? Twórcom zrobionego na zamówienie IPN-u filmu „Niezwyciężeni” („Unconquered ”) to się udało, w niezwykły sposób operując symbolami stworzyli syntezę naszych najnowszych dziejów. Zaczyna się od wybuchu II wojny światowej, agresji Niemiec i ZSRR na Polskę, kończy na upadku komunizmu.
Dostępna na YouTube anglojęzyczna wersja filmu, w której narratorem jest hollywoodzki gwiazdor Sean Bean, szybko zdobyła uznanie zachodnich internautów. A także sprowokowała masowy odzew rosyjskich internautów, którzy zaczęli pisać gniewne komentarze o podobnej treści, sprowadzającej się do stwierdzenia, że to wszystko nieprawda, a Polacy wymyślili sobie jakąś wirtualną rzeczywistość.
Można oczywiście przyjąć, że to opłacane putinowskie trolle, które muszą codziennie wyprodukować określoną ilość ideologicznych postów. Należy się jednak obawiać, że prawda jest bardziej skomplikowana i przynajmniej część zbulwersowanych rosyjskich internautów wyraża swoje autentyczne emocje.
Jeśli choć minimalnie zna się rosyjskie realia, to nie trudno wywnioskować, co oburza Rosjan piszących o stworzonej przez Polaków „wirtualnej i kłamliwej ” wizji historii. Rzeczywiście, jest ona skrajnie odmienna od tej, której uczyli się i uczą.
Wielka wojna ojczyźniana zaczęła się przecież w czerwcu 1941, a to, co było przedtem, jest zupełnie nieistotne. Pakt Ribbentrop-Mołotow jest starannie przemilczany, jeśli zaś już wspomina się, że 17 września 1939 roku Armia Czerwona wkroczyła na tereny wschodniej Polski, to nie był to absolutnie żaden nóż w plecy, tylko akcja, która miała chronić cywilną ludność.
No i oczywiście Armia Czerwona w końcu przyniosła Polsce wolność i szczęście, za które Polacy z niewiadomych powodów nie byli wdzięczni.
To wszystko można usłyszeć od statystycznego Rosjanina i naprawdę dość zabawne jest niezachwiane przekonanie, które żywi wielu Polaków, że z Rosjaninem zawsze się można doskonale dogadać, zwłaszcza jeśli spotkanie odbędzie się w miłej atmosferze, podsycanej rosyjskim narodowym trunkiem.
Optymiści nie biorą pod uwagę tego, że nieuchronnie pojawi się temat czarnej niewdzięczności Polaków i ich niezrozumiałej chęci, by uważać się za część Zachodu.
W pewien sposób reakcja Rosjan była więc do przewidzenia, a jeśli kogoś zaskakuje przebijająca z ich komentarzy żywiołowa niechęć, to znaczy, że miał niepotrzebne złudzenia.
Naprawdę zaskoczyć może za to inna rzecz, że podobne argumenty o nieprawdziwej wersji historii padły także w Polsce.
Wydawać się mogło, że przynajmniej w kwestii „Niezwyciężonych” oczywisty jest narodowy consensus ponad podziałami i nie będzie kontrowersji. Film pokazuje przecież polski punkt widzenia na II wojnę światową. Opowiada ją z perspektywy państwa, które walczyło w niej od początku do końca i poniosło największe ofiary. W dodatku opowiada tę historię niezwykle sugestywnie, w sposób wręcz porywający.
Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane, często dobre intencje nie przynoszą pożądanego skutku. Zdarzało się już, że usiłowaliśmy przekazać polską narrację o historii, dotrzeć z nią do światowej opinii publicznej, ale przegrywaliśmy, bo zgrzebna forma przekazu skazywała te wysiłki na klęskę.
W tym wypadku jest inaczej. To idealny przykład, jak powinna wyglądać polityka historyczna. Powstał film na światowym poziomie, efekt pracy utalentowanych polskich animatorów, dźwiękowców i montażystów.
A jednak „Niezwyciężeni” spotkali się ostrą krytyką ze strony związanego z opozycją portalu OKOpress.
Tak jak Rosjanie, portal zarzucił filmowi, że kreuje nieprawdziwą wersję historii. A dokładniej, jak wyjaśnia współpracownik „GW” Adam Leszczyński, przedstawia zmanipulowaną, bo „martyrologiczną i bogoojczyźnianą” wersję historii, w której „szlachetni Polacy od 1939 do 1989 roku zajmują się wyłącznie walką z podłymi wrogami”.
Najwyraźniej autor nie może się pogodzić z niezwykłym dla niego faktem, że toczących zmagania o wolność Polaków uważa się za szlachetnych. A wrogów, którzy zaatakowali znienacka, za podłych.
Ta ironia zawarta w recenzji na portalu OKOpress ukrywa dość oczywisty przekaz, że twórcy filmu popełnili niewybaczalny błąd pokazując historię jako powód do dumy. Od dawna przecież wbijano Polakom do głowy, że powinna być źródłem wstydu i kompleksów. Teraz ta idea ponosi klęskę, ale niektóry nadal nie mogą się z tym pogodzić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359851-niezwyciezeni-w-ogniu-nie-tylko-rosyjskiej-krytyki-historia-nie-podoba-sie-takze-opozycyjnemu-okopress
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.