Po dwóch latach ciągłego straszenia Polaków katastrofą gospodarczą, militarną, polityczną, społeczną, geopolityczną ( niepotrzebne skreślić) cała opozycja ma mniejsze poparcie niż Zjednoczona Prawica. Nie piszę już o zaufaniu dla prezydenta Dudy, które z każdym tygodniem szybuje do góry. Upadek opozycji jest jednoznaczny. No, ale przecież natura naprawdę nie znosi próżni. Ktoś miejsce na opozycji musi zagospodarować. Czyż Andrzej Duda, wsparty przez Pawła Kukiza i raczkujących wciąż endeków nie mogliby tego miejsca wypełnić?
Dla konserwatysty jest to wizja wymarzona. Nie tylko dlatego, że konserwatywno-socjalny rząd może być krytykowany z pozycji wolnorynkowych. Nie tylko dlatego, że spór toczyłby się między romantyzmem a pozytywizmem, anglosaskim realpolitik a sanacyjnym patosem. To byłby realny spór o najważniejszych kwestiach dla państwa. Spór ludzi, którzy kłócą się o najważniejsze sprawy dla kraju, mając dobro ojczyzny w sercu. Nie jest mi po dordze z narodowcami, ani nawet z endecją. Jako wolnorynkowiec w duchu amerykańskiej Partii Republikańskiej nie mam na polskiej scenie swojego 100 % reprezentanta politycznego. Jednak o wiele bardziej ufam polskim narodowcom niż cwaniakom z PO i Nowoczesnej. Dopóki też nie obciążona komunistyczną spuścizną lewica nie potrafi się zorganizować ( ja wciąż czekam na kogoś z kim mógłbym się pięknie spierać światopoglądowo), innej opozycji nam nie potrzeba. Dochodzi to tego wymiar czysto partyjny.
Dwa lata temu Wojciech Cejrowski w typowym dla siebie celebrycko-skandalizującym tonem powiedział, że w Sejmie powinien się znaleźć tylko PiS i Kukiz 15. „Reszta won!”- krzyczał. Wówczas się w nim nie zgadzałem. Daleka światopoglądowo od obozu rządzącego opozycja jest po to, by punktować rząd i patrzeć mu na ręce. Powinna być w parlamencie. Problem w tym, że dzisiejsza opozycja nie tyle patrzy na ręce rządzącym, ile jak rozkapryszony bachor w Smyku tupie nogami i wrzeszczy, że mu zabawki zabrano i nowych mamcia nie chce kupić. To żałosne. Trudno nie życzyć takiej opozycji potężnego klapsa i kary w kącie. Jestem w miarę uważnym obserwatorem polskiej sceny politycznej, ale naprawdę nie potrafię wyliczyć na palcach jednej ręki alternatywnych rozwiązań dla funkcjonowania państwa, które by płynęły od polityków Nowoczesnej, PO i PSL.
Jedynie kukizowcy krytykują rząd z pozycji merytorycznych. Reszta tupie nogami i beczy. Robią to tak głośno, że nie zauważono jak w ich miejsce wszedł reprezentant dobrej zmiany. To nie chytry plan Kaczyńskiego. To samozaoranie opozycji. Level master.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Po dwóch latach ciągłego straszenia Polaków katastrofą gospodarczą, militarną, polityczną, społeczną, geopolityczną ( niepotrzebne skreślić) cała opozycja ma mniejsze poparcie niż Zjednoczona Prawica. Nie piszę już o zaufaniu dla prezydenta Dudy, które z każdym tygodniem szybuje do góry. Upadek opozycji jest jednoznaczny. No, ale przecież natura naprawdę nie znosi próżni. Ktoś miejsce na opozycji musi zagospodarować. Czyż Andrzej Duda, wsparty przez Pawła Kukiza i raczkujących wciąż endeków nie mogliby tego miejsca wypełnić?
Dla konserwatysty jest to wizja wymarzona. Nie tylko dlatego, że konserwatywno-socjalny rząd może być krytykowany z pozycji wolnorynkowych. Nie tylko dlatego, że spór toczyłby się między romantyzmem a pozytywizmem, anglosaskim realpolitik a sanacyjnym patosem. To byłby realny spór o najważniejszych kwestiach dla państwa. Spór ludzi, którzy kłócą się o najważniejsze sprawy dla kraju, mając dobro ojczyzny w sercu. Nie jest mi po dordze z narodowcami, ani nawet z endecją. Jako wolnorynkowiec w duchu amerykańskiej Partii Republikańskiej nie mam na polskiej scenie swojego 100 % reprezentanta politycznego. Jednak o wiele bardziej ufam polskim narodowcom niż cwaniakom z PO i Nowoczesnej. Dopóki też nie obciążona komunistyczną spuścizną lewica nie potrafi się zorganizować ( ja wciąż czekam na kogoś z kim mógłbym się pięknie spierać światopoglądowo), innej opozycji nam nie potrzeba. Dochodzi to tego wymiar czysto partyjny.
Dwa lata temu Wojciech Cejrowski w typowym dla siebie celebrycko-skandalizującym tonem powiedział, że w Sejmie powinien się znaleźć tylko PiS i Kukiz 15. „Reszta won!”- krzyczał. Wówczas się w nim nie zgadzałem. Daleka światopoglądowo od obozu rządzącego opozycja jest po to, by punktować rząd i patrzeć mu na ręce. Powinna być w parlamencie. Problem w tym, że dzisiejsza opozycja nie tyle patrzy na ręce rządzącym, ile jak rozkapryszony bachor w Smyku tupie nogami i wrzeszczy, że mu zabawki zabrano i nowych mamcia nie chce kupić. To żałosne. Trudno nie życzyć takiej opozycji potężnego klapsa i kary w kącie. Jestem w miarę uważnym obserwatorem polskiej sceny politycznej, ale naprawdę nie potrafię wyliczyć na palcach jednej ręki alternatywnych rozwiązań dla funkcjonowania państwa, które by płynęły od polityków Nowoczesnej, PO i PSL.
Jedynie kukizowcy krytykują rząd z pozycji merytorycznych. Reszta tupie nogami i beczy. Robią to tak głośno, że nie zauważono jak w ich miejsce wszedł reprezentant dobrej zmiany. To nie chytry plan Kaczyńskiego. To samozaoranie opozycji. Level master.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359490-prezydent-duda-kukiz-i-endecy-jedyna-opozycja-dla-pis-to-polska-marzen-konserwatysty?strona=2