Twórca koncepcji trojpodzialu władzy, Monteskiusz, w rozdziale VI księgi XI swego dzieła „O duchu praw”, gdzie owa wiekopomna zasada została wyłożona, przedstawił przestrogi dotyczące możliwego despotyzmu i nadużyć samej władzy sądowniczej.
„Władza sądu – pisze – powinna być wykonywana przez osoby powołane z ludu, w pewnych okresach roku, w sposób przepisany prawem, aby tworzyć trybunał trwający tylko póty, póki tego konieczność wymaga. W ten sposób owa tak groźna władza sędziowska, nie będąc przywiązana ani do pewnego stanu, ani do pewnego zawodu, staje się, można rzec, niewidzialną i żadną. Nie ma się ustawicznie sędziów przed oczami: lęk budzi urząd, a nie urzędnicy. […] Trzeba nawet, aby sędziowie byli z tego samego stanu, co oskarżony lub też z jemu równych, aby nie mógł mniemać, że popadł w ręce ludzi gotowych zadać mu gwałt”.
Monteskiusz, zwolennik rządu reprezentacyjnego, nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że to obywatele przez swoich reprezentantów powinni wybierać władzę sędziowską. Aby nie stała się ta trzecia władza despotyczną – bo taka pokusa dotyczy jej nie mniej niż pozostałych dwóch gałęzi władzy – proponuje, po pierwsze, aby sędziowie byli wybierani z ludu, czyli spośród obywateli, i to tylko na określony, niedługi czas (dożywotni sędziowie – koszmar!!!). Po drugie – władza sądownicza nie może być oddana w ręce ludzi jednego wąskiego zawodu, prawników. Po co te zastrzeżenia? Żeby nie powstała odrębna, trwała, zainteresowana poszerzaniem swej władzy nad innymi „kasta”.
Dwieście lat przed Monteskiuszem, swoje wielkie dzieło „O naprawie Rzeczypospolitej” wydał Andrzej Frycz Modrzewski. III księga dotyczy reformy prawa oraz jego egzekwowania w Rzeczypospolitej. Wśród postulatów Frycza znalazły się te między innymi: 1. sędziowie powinni być wybierani ze wszystkich stanów (znów: by nie tworzyli zamkniętej grupy); 2. odrębnym statutem ma być zawarowane, ażeby żadnych darów nie brali (łapówkarstwo to problem stary jak Rzeczpospolita) i wreszcie – najważniejsze – 3. ażeby każdemu wolno było skarżyć się na sędziego! Nie może być tak, że sędzia, wydając skrajnie niesprawiedliwy, tendencyjny wyrok, pozostaje w swej niesprawiedliwości bezkarny.
Kiedy trwała lipcowa burza wokół zgłoszonych przez PiS ustaw o naprawie systemu sądownictwa, pozwoliłem sobie przypomnieć (na łamach „Gościa Niedzielnego”), te przestrogi i recepty klasyków, których nasi sędziowie i ich manifestujący wtedy tak ochoczo obrońcy kastokracji, chyba nigdy nie czytali. Przypominam je teraz ponownie, ponieważ z radością i dumą spostrzegam, że wziął je pod uwagę w zaproponowanej przez siebie reformie Prezydent Andrzej Duda. One stanowią jej istotę: to wprowadzenie instytucji „skargi nazdwyczajnej”, nowej, zajmującej się skargami izby w Sądzie Najwyższym – Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, jak również Izby Dyscyplinarnej oraz wprowadzenie do tych izb ławników przy sprawach dyscyplinarnych; wybór kandydatów-sędziów do KRS przy udziale obywateli, a wreszcie przenoszenie sędziów w stan spoczynku, ograniczające – tak sprzeczny ze słowami Monteskiusza i duchem praw – dożywotni, kastowy, charakter tej „elity elit”.
To jest krok w dobrym kierunku. Trzeba to docenić – i iść dalej. Do lepszej, sprawiedliwszej Rzeczpospolitej. Trzeba koniecznie iść dalej RAZEM, rezygnując, kiedy trzeba, z personalnych ambicji i pretensji. Jeśli pójdziemy na siebie nawzajem, w ślad za pohukiwaniem niektórych publicystów i polityków, wzywających już niemal do marszu na Belweder, wtedy spełnimy marzenie tych, którzy chcą, żeby było, jak było.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359371-reforma-czy-katastrofa-to-jest-krok-w-dobrym-kierunku-trzeba-to-docenic-i-isc-dalej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.