Dobra zmiana tchnęła nadzieję w ludzi, że możemy żyć w pięknym kraju. Już choćby to, że została zatrzymana masowa emigracja, a rodziny decydują się na dzieci mając poczucie bezpieczeństwa jest niebywałym osiągnięciem. Nagle w budżecie państwa pojawiła się nadwyżka finansowa, a Polska pomimo zmasowanego ataku światowego lewactwa odzyskuje podmiotowość w globalnej skali. Cały czas jednak poruszamy się w rzekomo spapranej codzienności. Codzienności, której atmosferę kreują media stojące na straży by było tak jak było. Nie ma w niej miejsca na sukcesy, na opis rozwijającego się kraju, na kreowanie pozytywnych postaw. Musi być ciągła awanturka o wszystko. A to na festiwalu w Opolu były wolne ławki, a to profesor Pawłowicz wpisała coś co nie podoba się wybitnym umysłom salonu i rusza karuzela pedagogiki wstydu, a to Antoni Macierewicz spojrzał się nienawistnie do kamery TVN. I tak bez przerwy.
Drugim filarem gorszego sortu jest sądownictwo. Tego bastionu właściciele III RP bronią jak niepodległości. W zasadzie jak wolności i to własnej. Normalne sądownictwo nie dopuściłoby do złodziejskiej reprywatyzacji w Warszawie i innych miastach, a także bezczelnej bezkarności stalinowskich sędziów, Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej rzeszy im podobnych sowieckich ordynansów.
Niestety zadyszka w reformowaniu państwa nastąpiła w najgorszym momencie, a mianowicie przy wprowadzaniu ustawowych zmian w sądownictwie. Weta prezydenckie i sposób ich wprowadzenia są dużym ciosem dla rządu Beaty Szydło, ale przede wszystkim dla prawicowego elektoratu. W każdej ustawie można znaleźć niedociągnięcia czy punkty sporne i je rozdmuchać. I wygląda tak jakby prezydent właśnie to zrobił. Dla przeciętnego obywatela prawniczy dyskurs o szczegółach paragrafów jest przeważnie niezrozumiały, a przede wszystkim nieciekawy. Liczą się gesty. A w tym przypadku odbiór jest jasny, prezydent wystąpił przeciwko PiS. Co więcej wyglądało to tak, jakby decyzję podjął pod presją ulicznych rozrabiaczy sterowanych przez podejrzanie fundacje.
Przejęcie przez pałac prezydencki inicjatywy ustawodawczej jest drogą ryzykowną. Reformy muszą być głębokie, a nie pudrujące obecny wymiar sprawiedliwości. Już sam wymóg uzyskania większości 3/5 przy wyborze sędziów Krajowej Rady Sądowniczej przez sejm w obecnym składzie, jest najlepszym sposobem na wprowadzenie zamętu.
Wygląda to tak jakby prezydent Andrzej Duda wykorzystując powagę chwili postanowił zadbać o swój prestiż. Tylko komu przyniesie korzyść droga jaką obrał. Na pewno nie jemu. Trudno wierzyć, że ustawy, które przedstawi będą miały pełną aprobatę sejmu i rządu. Najprawdopodobniej wejdziemy w żmudny okres ustalania konsensusu. Świadczą o tym wizyty prezesa Kaczyńskiego w pałacu prezydenckim. Tu jest jeszcze jeden aspekt. Udowadnianie przez pana prezydenta, że jest pierwszą osobą w państwie z wykorzystaniem osoby Jarosława Kaczyńskiego jest słabym posunięciem. Prezydentem się bywa, a mężem stanu się jest.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dobra zmiana tchnęła nadzieję w ludzi, że możemy żyć w pięknym kraju. Już choćby to, że została zatrzymana masowa emigracja, a rodziny decydują się na dzieci mając poczucie bezpieczeństwa jest niebywałym osiągnięciem. Nagle w budżecie państwa pojawiła się nadwyżka finansowa, a Polska pomimo zmasowanego ataku światowego lewactwa odzyskuje podmiotowość w globalnej skali. Cały czas jednak poruszamy się w rzekomo spapranej codzienności. Codzienności, której atmosferę kreują media stojące na straży by było tak jak było. Nie ma w niej miejsca na sukcesy, na opis rozwijającego się kraju, na kreowanie pozytywnych postaw. Musi być ciągła awanturka o wszystko. A to na festiwalu w Opolu były wolne ławki, a to profesor Pawłowicz wpisała coś co nie podoba się wybitnym umysłom salonu i rusza karuzela pedagogiki wstydu, a to Antoni Macierewicz spojrzał się nienawistnie do kamery TVN. I tak bez przerwy.
Drugim filarem gorszego sortu jest sądownictwo. Tego bastionu właściciele III RP bronią jak niepodległości. W zasadzie jak wolności i to własnej. Normalne sądownictwo nie dopuściłoby do złodziejskiej reprywatyzacji w Warszawie i innych miastach, a także bezczelnej bezkarności stalinowskich sędziów, Jaruzelskiego, Kiszczaka i całej rzeszy im podobnych sowieckich ordynansów.
Niestety zadyszka w reformowaniu państwa nastąpiła w najgorszym momencie, a mianowicie przy wprowadzaniu ustawowych zmian w sądownictwie. Weta prezydenckie i sposób ich wprowadzenia są dużym ciosem dla rządu Beaty Szydło, ale przede wszystkim dla prawicowego elektoratu. W każdej ustawie można znaleźć niedociągnięcia czy punkty sporne i je rozdmuchać. I wygląda tak jakby prezydent właśnie to zrobił. Dla przeciętnego obywatela prawniczy dyskurs o szczegółach paragrafów jest przeważnie niezrozumiały, a przede wszystkim nieciekawy. Liczą się gesty. A w tym przypadku odbiór jest jasny, prezydent wystąpił przeciwko PiS. Co więcej wyglądało to tak, jakby decyzję podjął pod presją ulicznych rozrabiaczy sterowanych przez podejrzanie fundacje.
Przejęcie przez pałac prezydencki inicjatywy ustawodawczej jest drogą ryzykowną. Reformy muszą być głębokie, a nie pudrujące obecny wymiar sprawiedliwości. Już sam wymóg uzyskania większości 3/5 przy wyborze sędziów Krajowej Rady Sądowniczej przez sejm w obecnym składzie, jest najlepszym sposobem na wprowadzenie zamętu.
Wygląda to tak jakby prezydent Andrzej Duda wykorzystując powagę chwili postanowił zadbać o swój prestiż. Tylko komu przyniesie korzyść droga jaką obrał. Na pewno nie jemu. Trudno wierzyć, że ustawy, które przedstawi będą miały pełną aprobatę sejmu i rządu. Najprawdopodobniej wejdziemy w żmudny okres ustalania konsensusu. Świadczą o tym wizyty prezesa Kaczyńskiego w pałacu prezydenckim. Tu jest jeszcze jeden aspekt. Udowadnianie przez pana prezydenta, że jest pierwszą osobą w państwie z wykorzystaniem osoby Jarosława Kaczyńskiego jest słabym posunięciem. Prezydentem się bywa, a mężem stanu się jest.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359255-bez-naprawy-sadownictwa-i-mediow-dobra-zmiana-pomimo-ewidentnych-sukcesow-pozostanie-niedokonczona-symfonia