Wygląda to tak jakby te 73800 zł poszły tylko i wyłącznie na wynegocjowanie wspólnego stanowiska. To jest skandal
– powiedział Andrzej Jaworski w rozmowie z wPolityce.pl, komentując fakt przekazania Agorze dużej sumy z budżetu miasta Gdańska.
CZYTAJ WIĘCEJ: Demokracja mu się opłaca. Kuźniar dostał 7,4 tys. zł. od urzędu miejskiego w Gdańsku za prowadzenie debaty
wPolityce.pl: Jak ujawnił Pan na Twitterze, Wydział Promocji, Informacji i Komunikacji miasta Gdańska przekazał na konto Agory 73800 zł. Czy jest w tym coś niezwykłego?
Andrzej Jaworski, Prawo i Sprawiedliwość: Należy dokładnie przeczytać, co jest napisane w uzasadnieniu tej transakcji. Chodzi o „ustalenie zasad wzajemnej współpracy przy organizacji kampanii promocyjnej z okazji Gdańskiego Tygodnia Demokracji”. Wygląda to tak jakby te 73800 zł poszły tylko i wyłącznie na wynegocjowanie wspólnego stanowiska. To jest skandal. Albo mamy do czynienia z sytuacją gdzie publiczne pieniądze zostały celowo zmarnowane na coś, co w ogóle nie powinno mieć miejsca, albo – jak pewnie będzie bronił się prezydent Adamowicz – okaże się, że pod tą nazwą robione było coś zupełnie innego. Bardzo często w Gdańsku było tak, że zapisy mówiły jedno, a cel był inny. Postanowiłem to upublicznić, bo Gdański Tydzień Demokracji właśnie się skończył i ważne, by opinia publiczna widziała jak to się odbywa. Lubię śledzić wydatki publiczne, które rodzą wątpliwości, są dwuznaczne. Moim zdaniem, tutaj właśnie ma to miejsce.
Jest to fragment z zapisów budżetu miasta?
Tak jest. Dotarcie do tego nie wymagało specjalnego wysiłku. Czasami zwykła analiza pokazuje w jaki sposób wydaje się publiczne pieniądze. Proszę zwrócić uwagę, że chodzi tu o pieniądze, które były zapisane w budżecie z 2016 roku, nie 2017. Nie mam na ten temat wiedzy, ale ktoś może zasugerować, że ten kontrakt to pieniądze, za które przygotowano całą koncepcję i plan tego co dzieje się w roku 2017.
Jak ustalił portal wPolityce.pl, adwokat Jerzy Glanc, który we wrześniu był pełnomocnikiem Pawła Adamowicza przed komisją śledczą ds. Amber Gold, a wcześniej bronił jego i prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego przez sądem, 8 sierpnia podczas posiedzenia Prezydium Naczelnej Rady Adwokackiej stwierdził że potrafi sobie wyobrazić odpowiedzialność posłów za zachowania, które są jednocześnie istota wykonywania mandatu. Chodzi m.in. o posłów PiS – Arkadiusza Mularczyka i Małgorzatę Wassermann.
Mecenas Glanc jest postacią znaną w Gdańsku i jest traktowany jako dobry prawnik. Dlatego ze zdumieniem przeczytałem informacje, że to właśnie on, będąc obrońcą i przedstawicielem Pawła Adamowicza, zachowuje się w ten sposób i wysuwa tego typu wnioski. Dziwi mnie, że wypowiada się tak politycznie, a nie merytorycznie. Do tego typu dyskusji w ogóle nie powinno dojść. Nie powinno się podejmować tak absurdalnego tematu.
Pan Jerzy Glanc miał stwierdzić, że popuszcza, że mogło dojść do naruszenia zasad zawartych w kodeksie adwokackim, gdy poseł - adwokat głosował za ustawami, które ewidentnie łamią zasady konstytucji. Ustawy nie zostały jednak poddane ocenie Trybunału Konstytucyjnego.
Dlatego zaznaczam, że jest to jeden z lepszych i najbardziej znanych adwokatów w Gdańsku. Te wypowiedzi są tym bardziej zdumiewające. Nie jest to człowiek, który jest dyletantem prawnym. Dobry prawnik z doświadczeniem nie może tego typu rzeczy robić.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/359008-nasz-wywiad-andrzej-jaworski-o-wielkich-pieniadzach-od-prezydenta-adamowicza-dla-agory-to-jest-skandal