Kolejny punkt sporu, wiele się ostatnio mówi o tym, że wirus „odzyskiwania rozsądku” zanotowano także w szeregach dziennikarzy konserwatywnych. Zjawisko relatywizowania faktów, deprecjacja dokonań partii rządzącej, nawet jeśli coś jej się dla bonum commune udało, ambiwalencja w podsumowywaniu korzyści społecznych. I mogę służyć kilkoma co najmniej nazwiskami. Stare porzekadło mówi w takim przypadku o „siedzeniu okrakiem na barykadzie”. „Tak, ale…”, „nie, ale…” , także w przypadku niewątpliwych sukcesów rządu. A dlaczego nie można pochwalić dokonań aktualnej władzy, jeśli jej się coś udało i są tego społeczne pożytki? Czy „być dziennikarzem obiektywnym” – jeśli ktoś uparcie wierzy, że tacy istnieją – to znaczy jedynie krytykować? A może dla dziennikarza najważniejsze, to pisać prawdę? Krytykować złe, ale wspierać dobre zjawiska, trendy, inicjatywy?
Piotr Skwieciński pisze dalej, że „konformizm nie działa tylko w jedna stronę”. Nigdy nie działał. Ale chyba jest różnica między motywacjami Radosława Sikorskiego, który dzięki PiS znalazł się na scenie politycznej – znałam go przedtem w Londynie i wiem, kim był – a potem, kłótnie w rodzinie? konformizm i wygoda, prawicowy mąż lewicowej publicystki The Washington Post nie bardzo pasował do amerykańskiego pejzażu, w którym bryluje Anne Applebaum? - a argumentacją gnojonych od 70 lat polskich konserwatystów, którzy przylgnęli do Prawa i Sprawiedliwości, bo wreszcie mogą robić coś dla Polski, brać udział w dialogu publicznym, a przy okazji zarabiać jakieś godziwe pieniądze, których ich dziadkowie, rodzice i oni sami byli dotąd pozbawiani? Czy powody przemarszu z prawa na lewo Sikorskiego mają coś wspólnego z dokonywaniem się sprawiedliwości historycznej? Nie widzę, nie słyszę. A masowe wspieranie PiS przez konserwatywny elektorat – owszem. No i proszę, po czterdziestu latach w opozycji jesteśmy świadkami awansu Polski, rozwoju gospodarki, prestiżu za granicą, przywracania wartości w polityce, egzekwowanie sprawiedliwości społecznej, działań, dowodzących, że nareszcie „władza słucha społeczeństwa” i realizuje jego oczekiwania. Dla milionów ludzi, którzy często wolnością, zdrowiem, utrata pracy, zasobności portfela zapłacili za rok 1970, 80 i 90., to co się dzieje, to jest Dobra Zmiana.
Piotr Skwieciński pisze „szafowanie określeniami jak > antyPolska< uważam za niesłuszne”, a ja i inni o podobnych biografiach, owszem, za słuszne. Publicysta mówi dalej: „to nie jest żadna >antyPolska<, tylko po prostu Polacy o innej niż nasza wrażliwości”. Czyżby? Przecież w tej grupie antyPolaków mamy członków PZPR i komunistycznych służb specjalnych, UB i SB, MO i ORMO, „ludzi honoru” jak gen. Gen. Kiszczak I Jaruzelski, którzy budowali, a potem przez 45 lat wspierali sowiecki reżim w Polsce, opresyjny, bezwzględny i krwawy. A potem w Magdalence, bez skrupułów, znów wymanewrowali konserwatystów z debaty publicznej, wpływu na losy państwa oraz odebrali rację. Więc kto to był, „Polacy o innej wrażliwości i inaczej rozumiejący polski patriotyzm”? Pan raczy żartować!
Na koniec, jest takie łacińskie przysłowie, a właściwie cytat z Owidiusza, który ma 2000 lat, więc chyba został sprawdzony przez czas – mala causa silenda est, w złej sprawie lepiej milczeć - które to przysłowie pozwolę sobie zadedykować red. Piotrowi Skwiecińskiemu.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kolejny punkt sporu, wiele się ostatnio mówi o tym, że wirus „odzyskiwania rozsądku” zanotowano także w szeregach dziennikarzy konserwatywnych. Zjawisko relatywizowania faktów, deprecjacja dokonań partii rządzącej, nawet jeśli coś jej się dla bonum commune udało, ambiwalencja w podsumowywaniu korzyści społecznych. I mogę służyć kilkoma co najmniej nazwiskami. Stare porzekadło mówi w takim przypadku o „siedzeniu okrakiem na barykadzie”. „Tak, ale…”, „nie, ale…” , także w przypadku niewątpliwych sukcesów rządu. A dlaczego nie można pochwalić dokonań aktualnej władzy, jeśli jej się coś udało i są tego społeczne pożytki? Czy „być dziennikarzem obiektywnym” – jeśli ktoś uparcie wierzy, że tacy istnieją – to znaczy jedynie krytykować? A może dla dziennikarza najważniejsze, to pisać prawdę? Krytykować złe, ale wspierać dobre zjawiska, trendy, inicjatywy?
Piotr Skwieciński pisze dalej, że „konformizm nie działa tylko w jedna stronę”. Nigdy nie działał. Ale chyba jest różnica między motywacjami Radosława Sikorskiego, który dzięki PiS znalazł się na scenie politycznej – znałam go przedtem w Londynie i wiem, kim był – a potem, kłótnie w rodzinie? konformizm i wygoda, prawicowy mąż lewicowej publicystki The Washington Post nie bardzo pasował do amerykańskiego pejzażu, w którym bryluje Anne Applebaum? - a argumentacją gnojonych od 70 lat polskich konserwatystów, którzy przylgnęli do Prawa i Sprawiedliwości, bo wreszcie mogą robić coś dla Polski, brać udział w dialogu publicznym, a przy okazji zarabiać jakieś godziwe pieniądze, których ich dziadkowie, rodzice i oni sami byli dotąd pozbawiani? Czy powody przemarszu z prawa na lewo Sikorskiego mają coś wspólnego z dokonywaniem się sprawiedliwości historycznej? Nie widzę, nie słyszę. A masowe wspieranie PiS przez konserwatywny elektorat – owszem. No i proszę, po czterdziestu latach w opozycji jesteśmy świadkami awansu Polski, rozwoju gospodarki, prestiżu za granicą, przywracania wartości w polityce, egzekwowanie sprawiedliwości społecznej, działań, dowodzących, że nareszcie „władza słucha społeczeństwa” i realizuje jego oczekiwania. Dla milionów ludzi, którzy często wolnością, zdrowiem, utrata pracy, zasobności portfela zapłacili za rok 1970, 80 i 90., to co się dzieje, to jest Dobra Zmiana.
Piotr Skwieciński pisze „szafowanie określeniami jak > antyPolska< uważam za niesłuszne”, a ja i inni o podobnych biografiach, owszem, za słuszne. Publicysta mówi dalej: „to nie jest żadna >antyPolska<, tylko po prostu Polacy o innej niż nasza wrażliwości”. Czyżby? Przecież w tej grupie antyPolaków mamy członków PZPR i komunistycznych służb specjalnych, UB i SB, MO i ORMO, „ludzi honoru” jak gen. Gen. Kiszczak I Jaruzelski, którzy budowali, a potem przez 45 lat wspierali sowiecki reżim w Polsce, opresyjny, bezwzględny i krwawy. A potem w Magdalence, bez skrupułów, znów wymanewrowali konserwatystów z debaty publicznej, wpływu na losy państwa oraz odebrali rację. Więc kto to był, „Polacy o innej wrażliwości i inaczej rozumiejący polski patriotyzm”? Pan raczy żartować!
Na koniec, jest takie łacińskie przysłowie, a właściwie cytat z Owidiusza, który ma 2000 lat, więc chyba został sprawdzony przez czas – mala causa silenda est, w złej sprawie lepiej milczeć - które to przysłowie pozwolę sobie zadedykować red. Piotrowi Skwiecińskiemu.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358808-synteza-pewnej-tradycji-polemika-elzbiety-krolikowskiej-avis-z-piotrem-skwiecinskim?strona=2