Nowością w ustawie są rady uczelni w szkołach publicznych, w 50 proc. złożone z osób z zewnątrz. Te rady mają mieć wpływ na rektora (będą wskazywały dwóch kandydatów na rektora) i senat, na strategiczne cele i działania uczelni. Jeśli będą słuchane, mogą mieć pozytywny wpływ, ale mogą być tylko atrapami. Nowością są uczelnie badawcze, z założenia mające zwiększać konkurencyjność i podnosić jakość badań (na poziomie ogólnopolskim i regionalnym). Dla nich będą dodatkowe pieniądze. Zresztą ustawa korzystnie zmienia zasady finansowania uczelni, znacznie zmniejszając uzależnienie wysokości finansowania od liczby studentów. Problemem jest to, czy istnienie uczelni badawczych znacząco poprawi jakość badań. Obecnie całkiem łatwo jest zdobyć finansowanie złych projektów i wtórnych badań, więc dlaczego więcej pieniędzy w systemie miałoby zaostrzyć kryteria i konkurencyjność. Tym bardziej że jeśli jakiś region będzie chciał się popisywać uczelnią badawczą na własnym terenie, samorządowcy mogą dawać pieniądze na słabe projekty, żeby tylko się dowartościować.
To, co jest największą zaletą projektu ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, jest też jego największą wadą. Chodzi o to, że projekt powstał w środowisku akademickim i naukowym. Niby ono samo wie najlepiej, jak reformować uczelnie i naukę, ale wie też, jak sobie nie zrobić krzywdy w kwestiach najważniejszych. I wydaje się, że ustawa jest tak skonstruowana, żeby wprawdzie wskazać czarne owce i zmusić naukowców do lepszej pracy, ale bez przesady. Wiele ma się zmienić, ale dotychczasowy system akademicki właściwie pozostanie taki sam. Przynajmniej do czasu, aż nadający mu obecnie kształt profesorowie w naturalny sposób zwolnią swoje miejsca. Moim zdaniem, projekt ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce jest zbyt zachowawczy, i to mimo że minister Jarosław Gowin uważa, iż jest odwrotnie. System będzie nadal feudalny i niewydolny, tylko trochę mniej.
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 18 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nowością w ustawie są rady uczelni w szkołach publicznych, w 50 proc. złożone z osób z zewnątrz. Te rady mają mieć wpływ na rektora (będą wskazywały dwóch kandydatów na rektora) i senat, na strategiczne cele i działania uczelni. Jeśli będą słuchane, mogą mieć pozytywny wpływ, ale mogą być tylko atrapami. Nowością są uczelnie badawcze, z założenia mające zwiększać konkurencyjność i podnosić jakość badań (na poziomie ogólnopolskim i regionalnym). Dla nich będą dodatkowe pieniądze. Zresztą ustawa korzystnie zmienia zasady finansowania uczelni, znacznie zmniejszając uzależnienie wysokości finansowania od liczby studentów. Problemem jest to, czy istnienie uczelni badawczych znacząco poprawi jakość badań. Obecnie całkiem łatwo jest zdobyć finansowanie złych projektów i wtórnych badań, więc dlaczego więcej pieniędzy w systemie miałoby zaostrzyć kryteria i konkurencyjność. Tym bardziej że jeśli jakiś region będzie chciał się popisywać uczelnią badawczą na własnym terenie, samorządowcy mogą dawać pieniądze na słabe projekty, żeby tylko się dowartościować.
To, co jest największą zaletą projektu ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce, jest też jego największą wadą. Chodzi o to, że projekt powstał w środowisku akademickim i naukowym. Niby ono samo wie najlepiej, jak reformować uczelnie i naukę, ale wie też, jak sobie nie zrobić krzywdy w kwestiach najważniejszych. I wydaje się, że ustawa jest tak skonstruowana, żeby wprawdzie wskazać czarne owce i zmusić naukowców do lepszej pracy, ale bez przesady. Wiele ma się zmienić, ale dotychczasowy system akademicki właściwie pozostanie taki sam. Przynajmniej do czasu, aż nadający mu obecnie kształt profesorowie w naturalny sposób zwolnią swoje miejsca. Moim zdaniem, projekt ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce jest zbyt zachowawczy, i to mimo że minister Jarosław Gowin uważa, iż jest odwrotnie. System będzie nadal feudalny i niewydolny, tylko trochę mniej.
-
Nie zapomnij kupić nowego numeru największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 18 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/358484-reforma-nauki-i-szkolnictwa-wyzszego-system-bedzie-nadal-feudalny-tylko-troche-mniej?strona=2