Złem jest nadmierna demokracja w UE, bo de facto to anarchia. Coś trzeba więc zrobić z zasadą jednomyślności w ważnych sprawach. Juncker postuluje, by znacznie więcej spraw było rozstrzyganych kwalifikowaną większością, np. podatkowych. I do tego nie potrzeba zmiany traktatów. UE potrzebuje też ministra gospodarki i finansów, który koordynowałby użycie instrumentów finansowych UE w państwach dotkniętych recesją bądź znajdujących się w kryzysie. Juncker łaskawie zaznaczył, że nie potrzeba osobnego budżetu strefy euro, ale ta strefa powinna mieć decydujący wpływ na budżet UE. Przewodniczący KE przedstawił więc cały pakiet ograniczania decyzji rządów na rzecz unijnej centrali, która zawsze wie lepiej. Z tego lepszego wtajemniczenia wynika zapewne potrzeba powołania unijnego wywiadu czy kogoś w rodzaju unijnego prokuratora generalnego. Potrzebna jest także ściślejsza wspólna polityka zagraniczna, co wiązałoby się z podejmowaniem części decyzji w tym obszarze tylko kwalifikowaną większością. Chodzi więc o zlikwidowanie możliwości wszelkiego oporu, szczególnie takim państwom jak Polska czy Węgry, i narzucenie państwom członkowskim woli wszystkowiedzącej centrali, dążącej wyłącznie do uszczęśliwienia obywateli UE.
W ramach uszczęśliwiania obywateli UE przed wyborami w 2019 r. powinno się uruchomić europejską kampanię wyborczą do PE. Komisja zaproponuje też nowe zasady finansowania partii i fundacji, żeby uniemożliwić finansowanie „antyeuropejskich ekstremistów”. Każda partia, która zostanie tak nazwana przez wszystkowiedzącą i kierującą się absolutnym dobrem centralę, nie będzie mogła być finansowana - by nie burzyć europejskiej, demokratycznej sielanki. Jean-Claude Juncker zaprezentował się jako zwolennik transnarodowych list wyborczych do PE. Poparł też pomysł prezydenta Emmanuela Macrona, by w 2018 r. organizować w całej UE „demokratyczne” konwencje wyborcze. Zaproponował też, by komisarze startowali w europejskich wyborach. I zaznaczył, że Europa będzie lepiej funkcjonowała, gdy połączy się stanowiska szefa Komisji i Rady. Na koniec Juncker oświadczył, iż przygotował Mapę Drogową UE do marca 2019 r. (od 30 marca 2019 r., po brexit, będzie unia 27 państw). W maju 2018 r. KE zaprezentuje założenia przyszłego budżetu. A 30 marca 2019 r. zwołano by specjalny szczyt UE w Sibiu w Rumunii (Bukareszt będzie wtedy przewodzić UE), gdzie podsumowano by postępy planu zamiany UE w superpaństwo, z wszystkowiedzącą i dążącą do absolutnego dobra centralą. Juncker nie wyjaśnił, czy siedzibą centrali będzie Berlin czy Paryż, czy obie te stolice na zmianę.
Zauważyłem bagatelizowanie tego, co Juncker powiedział 13 września 2017 r. A z jego wystąpienia wprost wynika, że poszczególne państwa członkowskie mają mieć coraz mniej do gadania, zaś oporni zawsze będą przegłosowywani, skoro powszechna ma być zasada podejmowania decyzji kwalifikowaną większością. Wielu mogło zmylić to, że Juncker mówił o osobistym „szóstym scenariuszu” dla UE. Ta wizja jest w UE dominująca i będzie realizowana. A unijne traktaty będą tak interpretowane, żeby można plan Junckera realizować, mimo że jest on z traktatami w wielu miejscach sprzeczny. Skoro rewizja traktatów w pożądanym kierunku jest nierealna, będą po prostu obchodzone. Wszystko to oznacza, że UE zamierza realizować wizję nowego wspaniałego świata, gdzie małe i słabsze państwa nie będą miały nic do gadania, natomiast te najsilniejsze przeforsują wszystko, co będzie dla nich korzystne.
-
Do nabycia „wSklepiku.pl”: „Niemiecka Europa. Nowe krajobrazy władzy pod znakiem kryzysu” - Beck Ulirch.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Złem jest nadmierna demokracja w UE, bo de facto to anarchia. Coś trzeba więc zrobić z zasadą jednomyślności w ważnych sprawach. Juncker postuluje, by znacznie więcej spraw było rozstrzyganych kwalifikowaną większością, np. podatkowych. I do tego nie potrzeba zmiany traktatów. UE potrzebuje też ministra gospodarki i finansów, który koordynowałby użycie instrumentów finansowych UE w państwach dotkniętych recesją bądź znajdujących się w kryzysie. Juncker łaskawie zaznaczył, że nie potrzeba osobnego budżetu strefy euro, ale ta strefa powinna mieć decydujący wpływ na budżet UE. Przewodniczący KE przedstawił więc cały pakiet ograniczania decyzji rządów na rzecz unijnej centrali, która zawsze wie lepiej. Z tego lepszego wtajemniczenia wynika zapewne potrzeba powołania unijnego wywiadu czy kogoś w rodzaju unijnego prokuratora generalnego. Potrzebna jest także ściślejsza wspólna polityka zagraniczna, co wiązałoby się z podejmowaniem części decyzji w tym obszarze tylko kwalifikowaną większością. Chodzi więc o zlikwidowanie możliwości wszelkiego oporu, szczególnie takim państwom jak Polska czy Węgry, i narzucenie państwom członkowskim woli wszystkowiedzącej centrali, dążącej wyłącznie do uszczęśliwienia obywateli UE.
W ramach uszczęśliwiania obywateli UE przed wyborami w 2019 r. powinno się uruchomić europejską kampanię wyborczą do PE. Komisja zaproponuje też nowe zasady finansowania partii i fundacji, żeby uniemożliwić finansowanie „antyeuropejskich ekstremistów”. Każda partia, która zostanie tak nazwana przez wszystkowiedzącą i kierującą się absolutnym dobrem centralę, nie będzie mogła być finansowana - by nie burzyć europejskiej, demokratycznej sielanki. Jean-Claude Juncker zaprezentował się jako zwolennik transnarodowych list wyborczych do PE. Poparł też pomysł prezydenta Emmanuela Macrona, by w 2018 r. organizować w całej UE „demokratyczne” konwencje wyborcze. Zaproponował też, by komisarze startowali w europejskich wyborach. I zaznaczył, że Europa będzie lepiej funkcjonowała, gdy połączy się stanowiska szefa Komisji i Rady. Na koniec Juncker oświadczył, iż przygotował Mapę Drogową UE do marca 2019 r. (od 30 marca 2019 r., po brexit, będzie unia 27 państw). W maju 2018 r. KE zaprezentuje założenia przyszłego budżetu. A 30 marca 2019 r. zwołano by specjalny szczyt UE w Sibiu w Rumunii (Bukareszt będzie wtedy przewodzić UE), gdzie podsumowano by postępy planu zamiany UE w superpaństwo, z wszystkowiedzącą i dążącą do absolutnego dobra centralą. Juncker nie wyjaśnił, czy siedzibą centrali będzie Berlin czy Paryż, czy obie te stolice na zmianę.
Zauważyłem bagatelizowanie tego, co Juncker powiedział 13 września 2017 r. A z jego wystąpienia wprost wynika, że poszczególne państwa członkowskie mają mieć coraz mniej do gadania, zaś oporni zawsze będą przegłosowywani, skoro powszechna ma być zasada podejmowania decyzji kwalifikowaną większością. Wielu mogło zmylić to, że Juncker mówił o osobistym „szóstym scenariuszu” dla UE. Ta wizja jest w UE dominująca i będzie realizowana. A unijne traktaty będą tak interpretowane, żeby można plan Junckera realizować, mimo że jest on z traktatami w wielu miejscach sprzeczny. Skoro rewizja traktatów w pożądanym kierunku jest nierealna, będą po prostu obchodzone. Wszystko to oznacza, że UE zamierza realizować wizję nowego wspaniałego świata, gdzie małe i słabsze państwa nie będą miały nic do gadania, natomiast te najsilniejsze przeforsują wszystko, co będzie dla nich korzystne.
-
Do nabycia „wSklepiku.pl”: „Niemiecka Europa. Nowe krajobrazy władzy pod znakiem kryzysu” - Beck Ulirch.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357797-nie-bagatelizujmy-wystapienia-junckera-bo-kryje-sie-za-nim-unijne-superpanstwo-ignorujace-wole-narodow?strona=2