Trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś mógłby się do posunąć do takich rzeczy tylko po to, by mi w jakiś sposób zaszkodzić

— mówi Piotr Liroy-Marzec w rozmowie z wPolityce.pl, komentując sprawę zawiadomienia do prokuratury, które dotyczy Pawła Kukiza i jego rzekomych działań wobec Liroya-Marca.

CZYTAJ WIĘCEJ: Prokuratura zbada działania Pawła Kukiza. Sprawdzi, czy użył znajomości w służbach do walki politycznej

wPolityce.pl: Do Prokuratury Krajowej wpłynęło zawiadomienie, w którym autor przekonuje, że Paweł Kukiz użył znajomości w służbach, aby zdobyć dodatkowy argument w walce z Panem. Chodzi o kwestię samochodu, który kupił Pan od byłego radnego PO. Czy to prawda?

Piotr Liroy-Marzec, „Skuteczni”: Nie zajmuję się tą sprawą. To nie był dla mnie żaden temat. Sprawą zajął się były właściciel tego samochodu. To zwykły absurd. Uważam to za zamknięty temat. Paweł zaczął opowiadać dziwne rzeczy. Trochę mnie zdziwiło, że ktoś podejrzewa mnie, że przyjąłem łapówkę w formie starego samochodu. Kupiłem ten samochód dla żony, by mogła nim jeździć po Warszawie. Spojrzałem jednak z innej perspektywy na ludzi, którzy mogli pomyśleć, że przyjąłem taką łapówkę. Zastanawia mnie, co ma głowie człowiek, który w ogóle o tym pomyślał. Sprawa jest dla mnie zamknięta.

Ale sprawą zajęła się prokuratura.

Padło nazwisko byłego właściciela, więc poczuł się w obowiązku, by tę sprawę wyjaśnić. Ma prawo się bronić.

Paweł Sykulski, bo o nim mowa, zawiadomił prokuraturę, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa na polecenie Pawła Kukiza. Lider Kukiz’15 miał użyć służb specjalnych do walki z Panem. Chodziło o ustalenie kto jest właścicielem samochodu, który Pan kupił.

Tak to zabrzmiało. Jest to dziwne. Skądś musiał się tego dowiedzieć. Szczegóły ustala prokuratura. Trudno mi wyobrazić sobie, że ktoś mógłby się do posunąć do takich rzeczy tylko po to, by mi w jakiś sposób zaszkodzić. Nawet nie wiem czy do tego doszło. Ale źle się poczułem z tą sprawą. Mam jednak 46 lat i wystarczająco dużo pracy, by się tym nie zajmować. Reprezentując obywateli i dla nich walcząc nie mogę wykorzystywać swojej pozycji, nie robiłem tego nawet jako artysta. Nie posługuję się takimi narzędziami i mam nadzieję, że Paweł też tego nie robi i wszystko wyjaśni.

Sykulski uważa, że ta sprawa miała uzasadniać decyzję o wykluczenie Pana z Kukiz’15. Wcześniej mówiono, że został Pan wykluczony przez sprawę pańskich współpracowników, którzy mieli być zamieszani w dziką reprywatyzację.

Za co bym nie wyleciał , to jeden i drugi powód jest tak samo abstrakcyjny. Ponieważ jesteśmy antystemowcami, to może komuś nie wypada po prostu powiedzieć, że posła wyrzuca się ot tak, bo się go nie lubi. Może jest to jakiś problem psychologiczny. Obrzucono mnie błotem, choć nigdy nie działałem na niekorzyść Kukiz’15. Nie chcę się już mieszać w sprawy związane z tym klubem, dlatego tego wywiadu udzielam z dużą niechęcią. Nie chcę już tłumaczyć spraw związanych w Kukiz’15 i moim odejściem. Muszę się skupić na mojej pracy. Nie chcę, by ludzie odnosili wrażenie, że nie robię nic innego tylko zajmuję się Kukiz’15. Ich wewnętrzne sprawy mnie nie interesują. To już nie jest moja sprawa.

Jest jednak sprawa z okolic klubu Kukiz’15. Anna Siarkowska może przejść do Prawa i Sprawiedliwości. Pan podąży tą samą drogą?

Nigdzie nie planuję przechodzić. Do Sejmu przyszedłem bić się o ludzi, o moich sąsiadów, przyjaciół, o przyszłość moich dzieci, o to by w Polsce fajnie się żyło i byśmy nie mieli problemów, które mieli nasi rodzice. Wiadomo, że wszyscy do mnie podchodzą i pytają: „Co teraz zrobisz?”. Już się z tego śmieję. Polska się zmienia, świat się zmienia i zmienia się polityka. Wiadomo, że poruszamy się w pewnych ramach, szczególnie jeśli chodzi o wybory, ale wierzę, że siła ludzi jest większa niż jakiekolwiek ustalenia partyjne i roszady na tej starej partyjnej szachownicy, z której zostają już tylko resztki jak w elektrowni w Czernobylu.

Rozmawiał Tomasz Karpowicz.