Paweł Adamowicz jest prezydentem Gdańska od 1998 r. Myśli pan, że po raz kolejny będzie ubiegał się o urząd? Jaka może być jego polityczna przyszłość?
Trudno mi w tej chwili jednoznacznie określić, jak potoczą się jego losy polityczne. Natomiast jak się okazało, moje przewidywania co do opinii współobywateli zbyt często zawodzą. Przez kilka kadencji mieliśmy nadzieję, że w końcu go nie wybiorą, a i tak go wybierano. Uczciwi ludzie również na niego głosowali.
Czym gdańszczanie się kierowali głosując na niego?
Naprawdę trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Jeszcze w latach osiemdziesiątych na publicznym spotkaniu w Warszawie powiedziałem, że błędem jest wiara w zasadę, że jak będziemy głosować na złodziei, to oni nam też pozwolą kraść. Mówiłem, że to tak nie działa, bo wielki złodziej okrada również małych złodziei. Publiczność nagrodziła moje słowa dużymi brawami. Wydaje mi się, że ten scenariusz się powtarzał aż do 2015 r. Wtedy ludzie zdecydowali, że nie opłaca się mieć złodziei jako reprezentantów. Mam nadzieję, że w końcu w Gdańsku ludziom też się otworzą oczy.
Rozwój Gdańska był uzależniony od przemysłu stoczniowego. Stocznia była głównym źródłem zarobków, ale w sposób sztuczny została doprowadzona do upadku. Trudno było znaleźć przedsiębiorstwo, które nie byłoby związane wspólnymi interesami ze stocznią. Likwidacja przemysłu stoczniowego po 1989 r. spowodowała, że praktycznie jedynym źródłem utrzymania jest praca w administracji. Być może taki był cel likwidacji przemysłu stoczniowego. Należy sprawdzić, jakie były powiązania interesów tych, którzy doprowadzali do likwidacji przemysłu stoczniowego i obecnych władz regionu. Trzeba to ustalić, bo na razie pozostają nam domysły.
Not. ems
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Paweł Adamowicz jest prezydentem Gdańska od 1998 r. Myśli pan, że po raz kolejny będzie ubiegał się o urząd? Jaka może być jego polityczna przyszłość?
Trudno mi w tej chwili jednoznacznie określić, jak potoczą się jego losy polityczne. Natomiast jak się okazało, moje przewidywania co do opinii współobywateli zbyt często zawodzą. Przez kilka kadencji mieliśmy nadzieję, że w końcu go nie wybiorą, a i tak go wybierano. Uczciwi ludzie również na niego głosowali.
Czym gdańszczanie się kierowali głosując na niego?
Naprawdę trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Jeszcze w latach osiemdziesiątych na publicznym spotkaniu w Warszawie powiedziałem, że błędem jest wiara w zasadę, że jak będziemy głosować na złodziei, to oni nam też pozwolą kraść. Mówiłem, że to tak nie działa, bo wielki złodziej okrada również małych złodziei. Publiczność nagrodziła moje słowa dużymi brawami. Wydaje mi się, że ten scenariusz się powtarzał aż do 2015 r. Wtedy ludzie zdecydowali, że nie opłaca się mieć złodziei jako reprezentantów. Mam nadzieję, że w końcu w Gdańsku ludziom też się otworzą oczy.
Rozwój Gdańska był uzależniony od przemysłu stoczniowego. Stocznia była głównym źródłem zarobków, ale w sposób sztuczny została doprowadzona do upadku. Trudno było znaleźć przedsiębiorstwo, które nie byłoby związane wspólnymi interesami ze stocznią. Likwidacja przemysłu stoczniowego po 1989 r. spowodowała, że praktycznie jedynym źródłem utrzymania jest praca w administracji. Być może taki był cel likwidacji przemysłu stoczniowego. Należy sprawdzić, jakie były powiązania interesów tych, którzy doprowadzali do likwidacji przemysłu stoczniowego i obecnych władz regionu. Trzeba to ustalić, bo na razie pozostają nam domysły.
Not. ems
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357602-nasz-wywiad-andrzej-gwiazda-wyglada-na-to-ze-prezydent-adamowicz-jest-najgorzej-poinformowana-osoba-w-gdansku?strona=2