19 lat rządzenia miastem. 19 lat budowania wizerunku prezydenta doskonale znającego Gdańsk i gdańszczan. 19 lat kreowania się na nowoczesnego menadżera, który troszcząc się o swoich krajan zna wszystkich poważnych inwestorów, pracodawców. I wszystko legło w gruzach w pięciu godzinach przesłuchania przed komisją śledczą.
Gdyby Paweł Adamowicz miał po raz szósty ubiegać się o prezydenturę miasta nad Motławą, jego zeznania mogłyby mu odebrać nawet drugą turę. Pokazał dziś nie tylko twarz butnego prostaka – którą już wielokrotnie widzieliśmy, a którą trafnie odnotował Jerzy Jachowicz. Ale też twarz naprawdę kiepskiego zarządcy miasta.
Okazało się bowiem, że:
— Podpisuje wszystko, co mu podetkną podwładni (np. prośbę do oszusta o dofinansowanie filmu Wajdy o Wałęsie).
— Nie wie, kto inwestuje grube miliony w jego mieście, kto w podejrzany sposób (przyznał, że oprocentowanie Amber Gold mu brzydko pachniało) wyciąga oszczędności od mieszkańców jego miasta.
— Nie interesuje go, że niejako należąca do niego spółka (33 proc. udziałów gminy Gdańsk w rębiechowskim lotnisku) zanotowała 4,5 mln zł straty na współpracy z liniami lotniczymi oszusta.
— Weźmie udział w dowolnym, nawet najbardziej żenującym, evencie, nie sprawdzając uprzednio, kogo zareklamuje.
— Zatrudnia cały tabun urzędników w biurze prasowym, którzy są w stanie w jego imieniu pluć na dziennikarzy, ale nie potrafią przygotować mu prasówki z opisem afer, które kwitną mu pod nosem.
— Pamięta, że zatrudnił doradcę ds. bezpieczeństwa na 1/4 etatu ale nie pamięta, w którym roku i z jakimi obowiązkami, a gdy spec znalazł sobie inną pracę – już nie potrzebował doradcy ds. bezpieczeństwa i zlikwidował stanowisko (wcześniej też go zresztą nie było).
— W dodatku zatrudnia owego doradcę w 2012 r., w apogeum afery Amber Gold. A był nim świeżo odwołany wiceszef gdańskiej ABW. Jeśli ów człowiek nie krył afery bądź swoich służbowych kumpli, którzy nie potrafili jej zapobiec, to specjalista od bezpieczeństwa z niego żaden. Okazało się bowiem, że nigdy nie rozmawiał (a zatem w żaden sposób nie informował) z Adamowiczem o Marcinie P. i charakterze oszustwa Amber Gold.
— Nie wie, ile ma rachunków bankowych. Tak! Nie potrafił udzielić odpowiedzi na takie pytanie. Trochę mu się nie dziwię, bo jeszcze parę lat temu miał ich 36. Można się pogubić. Ba! Nawet w mieszkaniach Adamowicz ma prawo się pogubić: dziś ma dwa, przed kilkoma laty – siedem (i pogubił się, bo zakup jednego z nich „zatarł mu się w pamięci”, więc nie wpisał go do oświadczenia majątkowego).
— A nawet nie wie, ile zarabia – sporo problemów sprawiło mu pytanie o dochód z tytułu zasiadania w radach nadzorczych.
Na ulicach Warszawy (a może i Gdańska) powiedziałoby się: d…, a nie prezydent. Jeśli dołożymy do tego to, co wspólnie z Marcinem Wikłą ujawniliśmy o majątku Adamowicza, o tym, jak z małżonką kręcili przed Urzędem Skarbowym, CBA, prokuraturą i sądem ws. źródeł pochodzenia swojej fortuny, jak to gotówka „ślubna” mieszała im się w domowych skrytkach z „darowiznami” (których nigdy nie udowodnili) od rodziny dla ich dzieci – wychodzi na to, że Gdańskiem rządzi wyjątkowa pierdoła.
To najlepszy obraz, jaki można Adamowiczowi namalować po sejmowym przesłuchaniu. Ale nieprawdziwy. W rzeczywistości wszystkie powyższe punkty to elementy taniego spektaklu, jaki „Budyń” odgrywał przed komisją.
Tak naprawdę to lawirant jakich mało. Patron, a właściwie lider jednego z najsilniejszych szemranych lokalnych układów polityczno-biznesowych powstałych w III RP. Człowiek pazerny, bezczelny i niebezpieczny. Przez dwie dekady rządzenia miastem zbudował taką sieć zależności, że nawet bez partyjnego zaplecza zachował swą książęcą władzę. On myśli: „Gdańsk to ja!”, czego dowodem jest stwierdzenie z początku przesłuchania: „mieszkańcy Gdańska, moi mieszkańcy”.
Trudno uwierzyć choćby w 10 procent tego, co Adamowicz wygadywał dziś w Sejmie.
I można tylko współczuć gdańszczanom. Do dzisiejszego przesłuchania powinni wrócić w przyszłym roku, gdy Adamowicz jednak zdecyduje się zawalczyć o szóstą kadencję lub nastąpi próba wstawienia w jego miejsce jakiegoś pionka, który przez lata może się podobnie upaść.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357529-adamowicz-przed-komisja-mijal-sie-z-prawda-chyba-wiecej-razy-niz-otworzyl-rachunkow-bankowych