Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. Co za niesamowity człowiek. Nie mogę pojąc jak gdańszczanie, przytomni i odważni ludzie, stoczniowcy i i pracownicy pokrewnych im zawodów, którzy od słynnych wydarzeń grudniowych 1970 roku byli taranem rozbijającym komunistyczny reżim, kolebka z której wywodzi się wielki zryw całego narodu, a którego ukoronowaniem była „Solidarność”, dali się omamić i zmanipulować, że na swojego prezydenta, począwszy od końca lat 90 przez kilka kolejnych kadencji wybierali tak czarną postać. Wielkiego cwaniaka politycznego i administracyjnego, obdarzonego wieloma najgorszymi cechami. I jak zwykle z marnymi ludźmi bywa, mimo wykształcenia, politury obyczajowej, pewnej bystrości, w sytuacjach granicznych, spod warstwy rzekomej ogłady i inteligencji wychodzą na wierzch prawdziwe, wstydliwe, a chwilami degradujące go jako człowieka ograniczenia jego osobowości. Większość z nich zwykle ujawnia się razem, całą gromadą. I to się wzorowo, wręcz modelowo sprawdza w przypadku Pawła Adamowicza.
Jeszcze tylko jedna uwaga ogólna. Tak jak na wiele najwyższego uznania zasługują zwykli mieszkańcy Gdańska i Wybrzeża, którzy do dziś są najlepszymi depozytariuszami najważniejszych wartości dla Polaków, dla kraju, dla naszej narodowej tożsamości, tak w przedziwnym kontraście, niby w krzywym zwierciadle, pozostają do nich najwyższe społeczne warstwy Wybrzeża – politycy, sędziowie, prokuratorzy, drobniejsi działacze polityczni, czyli samorządowcy, będący zapleczem polityków I ligi, wreszcie świat biznesu. Zaś Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest przykładem jednej z najjaśniej świecących negatywnym światłem gwiazd na tym firmamencie krzywego zwierciadła. Obok innych gwiazd tej konstelacji – Donalda Tuska, Tomasza Arabskiego, Sławomira Nowaka, żeby wymienić te najważniejsze. Mimo takiej wiedzy o Pawle Adamowiczu i środowisku z jakiego wyrósł, czyli Platformie Obywatelskiej Wybrzeża, jego udział w posiedzenia komisji do zbadania afery Amber Gold, był mnie szokujący. Prezydent Gdańska swoją postawą zagwarantował sobie pozycję głównego negatywnego bohatera smutnego, a chwilami niesmacznego spektaklu. Jak po posiedzeniu powiedziała przewodnicząca komisji Małgorzata Wasserman, prezydent Gdańska dał żenujące przedstawienie. Uderzała niesamowita wręcz arogancja. Kiedy poseł PiS Jarosław Krajewski, zapytał Pawła Adamowicza, czy zdarzyło się, że oprócz znanego ciągnięcia na linie samolotu OLT, należącego do właściciela Amber Gold, ciągnął kiedykolwiek samolot innych linii, odpalił:
Czekam na ciągnienie z panem.
Nie był to wyjątek, kiedy zamiast zwykłej, często wymagającej pół zdania odpowiedzi, wygłaszał sążniste tyrady, w których pouczał członków komisji bądź pytającą go osobę, jak mylnie dostrzega różne rzeczy. Wykazywał swoją wyższość , swoją wiedzę, z jednoczesnym pośrednim podkreśleniem ignorancji pytającego. W większości wypowiedzi, ale też o wiele częstszych polemik niż normalnych odpowiedzi był agresywny, a jednocześnie rozsadzała go pycha. Czasami nie wytrzymywał, niczym małe dziecko podniecał się , podnosząc oczy do nieba – jak można tak prostych rzeczy nie rozumieć i zadawać mi tak idiotyczne pytania - zdawał się swoimi mimiką wielokrotnie dawać do zrozumienia komisji.
Pouczał nieustannie posłów, jak niestosowne bądź absurdalne zadają mu pytania. Na miłość boską – Proszę nie widzieć w samorządzie panaceum na wszystkie bolączki – apelował dramatycznie. Przesłuchanie go traktował najwyraźniej wyłącznie jako przedsięwzięcie polityczne, mające na celu zohydzenie wizerunku Platformy. To też za naturalne uznawał co pewien czas wtręty jawnie polityczne. Najbardziej niesmacznie, wręcz obraźliwie zachował się w momencie, kiedy pokazywał komisji, ale też do kamery specjalnie przez siebie przygotowaną dużą fotografię z meczu piłkarskiego w Gdańsku w ramach Mistrzostw Europy 2012. Zdjęcie przedstawiało fragment loży dla VIP-ów. Na zdjęciu obok samego Pawła Adamowicza stał Jacek Kurski.
Adamowicz skomentował:
Jak widać bywał też Jacek Kurski, dziś prezes reżimowej telewizji!
Zapomniał dodać tego, o czym mówił dwa tygodnie temu przy okazji konfliktu wokół obchodów rocznicy podpisania Porozumień Gdańskich. Wtedy całość brzmiałaby - „Reżimowa telewizja” „w państwie Trzeciej Rzeszy”.
Na koniec kawałek komisyjnego thrillera. Jedynym posłem, którego pytania neutralizowały czarny obraz Pawła Adamowicza, miały często charakter koła ratunkowego, był Krzysztof Brejza. Z kolei pytania Jarosława Krajewskiego były wnikliwe, ale tez kłopotliwe dla Pawła Adamowicza. Wtedy, gdy pytał Krajewski, siedzący bezpośrednio obok Brejza, nie spuszczał z niego wzroku. Jest raczej pewne, że gdyby z oczu Brejzy mogły wylatywać pociski, poseł Krajewski byłby martwy.
-
TYLKO DLA PRENUMERATORÓW – MAMY 100 KSIĄŻEK W PREZENCIE!
Zapraszamy do skorzystania z nowej promocyjnej oferty rocznej prenumeraty pakietu: tygodnik „Sieci” i miesięcznik „wSieci Historii”.
Każdy, kto teraz wykupi prenumeratę, otrzyma GRATIS książkę Malcolma Lamberta pt.”Średniowieczne herezje”. Regulamin promocji dostępny jest TUTAJ!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357475-arogancja-i-pycha-prezydenta-gdanska-wielkiego-cwaniaka-politycznego-obdarzonego-wieloma-najgorszymi-cechami