Niemcom wolno wobec nas robić wszystko, a my powinniśmy siedzieć spokojnie w sytuacji słabszego. Przepraszam bardzo, ale to na tym mają polegać nasze przyjacielskie relacje? Jeśli na tym mają polegać dobrosąsiedzkie stosunki, to ja dziękuję za takie coś
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Wojciech Polak, historyk, wykładowca akademicki.
wPolityce.pl: Ekspertyza przygotowana przez Biuro Analiz Sejmowych jednoznacznie stwierdza, że Polsce przysługują reparacje od Niemiec. To dobry sygnał?
Prof. Wojciech Polak: To bardzo dobry sygnał. Wprawdzie o tym, że te reparacje nam przysługują mówiło wielu polityków, historyków, prawników i publicystów. Jednak jeżeli taką opinię wypowiada ciało bezpośrednio związane z polskim Sejmem, to daje to tym opiniom większą rangę, czyni je poważniejszymi.
Oczywiście opinia już została skrytykowana przez polityków opozycji. Stwierdzili między innymi, że nie jest ona wiarygodna, ponieważ przygotowali ją eksperci zatrudnieni przez Prawo i Sprawiedliwość. Upartyjniają wyniki ekspertyzy opracowanej w oparciu o źródła.
Z tego, co obserwuję, to opinie, że Polska powinna dostać reparacje, wyrażają nie tylko osoby związane z Prawem i Sprawiedliwością, ale także z innymi ugrupowaniami politycznymi. Są to nawet niektórzy politycy, którzy uważają się za opozycyjnych wobec obecnego rządu. Więc nie przykładałbym takiej rangi do spraw partyjnych. Argumentów za tym, że Polsce reparacje się należą, jest bardzo wiele. Oczywiście mamy tu argumenty prawne: IV Konwencja Haska, ale także postanowienia konferencji poczdamskiej. Mamy też bardzo poważne argumenty za tym, że owo rzekome zrzeczenie się w 1953 roku przez Polskę reparacji nie miało mocy prawnej, z wielu względów. Chociażby dlatego, że odnosiło się to tylko do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dziś Niemcy wychodzą z założenia, że Niemiecka Republika Demokratyczna nie była państwem niemieckim, a właściwym państwem niemieckim była Republika Federalna Niemiec. Tych argumentów możemy przekazać znacznie więcej. Uważam, że od strony prawnej rzecz jest oczywista. Jest jeszcze aspekt polityczny całej sprawy. Jest pytanie o to, w jaki sposób od Niemców wymusić to, żeby oni te reparacje zapłacili.
Co do Niemców, to co pan profesor sądzi o wypowiedzi niemieckiego historyka dla „FAZ”, który stwierdził, że polskie roszczenia mogą wywołać dyskusję o polskich granicach i to nie tylko tych zachodnich, ale także wschodnich?
Tutaj wychodzi na wierzch prawda, bo Niemcy, którzy oficjalnie twierdzą, że nie ma problemu granicy Polsko-Niemieckiej, nie ma żadnych roszczeń, to samo państwo niemieckie ciągle podtrzymuje fikcję istnienia granic z 1937 roku, bo przecież niemiecki Trybunał Konstytucyjny kilkakrotnie stwierdził, że Niemcy istnieją właśnie w granicach z 1937 roku. Nagle teraz, gdy Niemcom okazuje się to pożyteczne, zaczynają nas straszyć, że reparacje są równoznaczne z jakąś rewizją granic, że może oni upomną się o te granice itd. Te rewizjonistyczne tendencje są dużo bardziej poważne niż nam się wydaje, mimo że Niemcy im zaprzeczają. Teraz zaczyna im to pasować jako argument w różnych starciach dyplomatycznych.
Nie jest to trochę tak, że dla dobrego samopoczucia Niemiec mamy zapomnieć o wszystkich krzywdach. Wówczas i Niemcy, i wszyscy w Polsce, którzy są nieprzychylni pomysłowi reparacji, będą zadowoleni?
Niemcy lubią czuć się silne i lubią dyktować, prawem silniejszego. W związku z tym, Niemcom wydaje się, że powinniśmy mieć dobre sąsiedzkie stosunki, bo jesteśmy przecież sąsiadami – co jest niewątpliwie prawdą – i w związku z tym nie powinno być pomiędzy nami jakichś spraw konfliktowych. Te same Niemcy, które twierdzą coś takiego, budują za kosmiczne pieniądze rurociąg po dnie Bałtyku razem z Rosją, żeby móc nas szantażować energetycznie, straszyć nas zakręceniem kurka. Równocześnie te same Niemcy, kiedy my mówimy o projekcie zapłacenia reparacji twierdzą, że my niszczymy sąsiedzkie stosunki dwustronne. Czyli Niemcom wolno wobec nas robić wszystko, a my powinniśmy siedzieć spokojnie w sytuacji słabszego. Przepraszam bardzo, ale to na tym mają polegać nasze przyjacielskie relacje? Jeśli na tym mają polegać dobrosąsiedzkie stosunki, to ja dziękuję za takie coś.
Zapytam tak czysto teoretycznie. Po tej ekspertyzie uzyskanie reparacji staje się bardziej realne? Czy to nie jest nasze moralne prawo, żeby upominać się o odszkodowanie?
Ekspertyza została zrobiona w Polsce. Niemcy będą od razu argumentować, że oni mają inne spojrzenie. Tutaj to nie jest sprawa na tygodnie, czy miesiące. To jest rozgrywka na lata kampanii dyplomatycznej na szczeblu zarówno Europy, jak i Organizacji Narodów Zjednoczonych i wszelkich gremiów międzynarodowych. Trzeba rozgrywać to latami. Trzeba również szukać sojuszników. Nie do końca rozumiem, dlaczego tak odżegnujemy się od sojuszu, chociażby, z Grecją, która również ma podobne roszczenia wobec Niemiec. Im więcej tych sojuszników, tym lepiej. Trzeba pracować nad tym, żeby do świadomości społeczności międzynarodowej dotarły fakty o polskiej krzywdzie, o ogromnych odszkodowaniach, które nam się należą, o tym, że Polska w zasadzie nic nie dostała od Niemiec itd. Tutaj czeka nas długotrwała praca dyplomatyczna. Oczywiście dodatkowo trzeba by stworzyć jakieś ciało, które w sposób ostateczny policzyłoby straty. Precyzja w żądaniach ułatwiałaby wywieranie nacisku na Niemcy i to trzeba również zrobić.
not. Weronika Tomaszewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/357329-nasz-wywiad-prof-polak-w-dazeniu-do-uzyskania-reparacji-polska-powinna-szukac-sojusznikow-wyniki-ekspertyzy-to-dobry-sygnal
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.