Wskazał, że umowy o dzieło wymagały wskazania konkretnych czynności wykonywanych przez osobę pełniącą de facto funkcję asystenta.
Na przestrzeni kilku lat czynności te były przez administrację trybunalską różnie opisywane. Przypuszczam, że zmiany dyktowane były chęcią prawidłowego udokumentowania wykonania umów ze względów księgowych i podatkowych. Stąd zapewne w treści umów znalazły się m.in. sformułowania o przygotowywaniu projektów orzeczeń
— dodał sędzia.
Według niego nie można jednak z tego wyprowadzać wniosku, że projekty te były pisane przez asystenta zamiast przez sędziego; że sędzia jedynie je parafował; że asystent zatrudniony na podstawie umowy o dzieło był osobą przypadkową oraz że za „sporządzenie projektu” otrzymywał np. 18 tys. zł.
Tuleja podkreślił, że „można oczywiście kwestionować zasadność współpracy sędziego z asystentem zatrudnionym na podstawie umowy cywilnoprawnej”. Jak dodał jednak, „są też racje, które taką współpracę uzasadniają”.
Jeżeli chodzi o poprawność mojej współpracy, to zależała ona nie tyle od charakteru zatrudnienia asystenta, ile od jego kwalifikacji oraz istniejących w Trybunale gwarancji poufności. W mojej ocenie w przypadku spraw, o których pisze portal wPolityce.pl, jak i wszystkich innych, oba te wymogi były spełnione
— oświadczył Tuleja.
ak/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Wskazał, że umowy o dzieło wymagały wskazania konkretnych czynności wykonywanych przez osobę pełniącą de facto funkcję asystenta.
Na przestrzeni kilku lat czynności te były przez administrację trybunalską różnie opisywane. Przypuszczam, że zmiany dyktowane były chęcią prawidłowego udokumentowania wykonania umów ze względów księgowych i podatkowych. Stąd zapewne w treści umów znalazły się m.in. sformułowania o przygotowywaniu projektów orzeczeń
— dodał sędzia.
Według niego nie można jednak z tego wyprowadzać wniosku, że projekty te były pisane przez asystenta zamiast przez sędziego; że sędzia jedynie je parafował; że asystent zatrudniony na podstawie umowy o dzieło był osobą przypadkową oraz że za „sporządzenie projektu” otrzymywał np. 18 tys. zł.
Tuleja podkreślił, że „można oczywiście kwestionować zasadność współpracy sędziego z asystentem zatrudnionym na podstawie umowy cywilnoprawnej”. Jak dodał jednak, „są też racje, które taką współpracę uzasadniają”.
Jeżeli chodzi o poprawność mojej współpracy, to zależała ona nie tyle od charakteru zatrudnienia asystenta, ile od jego kwalifikacji oraz istniejących w Trybunale gwarancji poufności. W mojej ocenie w przypadku spraw, o których pisze portal wPolityce.pl, jak i wszystkich innych, oba te wymogi były spełnione
— oświadczył Tuleja.
ak/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/356914-sedzia-tuleja-odpowiada-na-doniesienia-wpolitycepl-nie-bylo-sytuacji-aby-moj-asystent-przygotowywal-zamiast-mnie-projekty-orzeczen?strona=2