Prezydent przygotowuje własną koncepcję wymiaru sprawiedliwości - na razie dwie ustawy o SN i o KRS. Potem będzie pilnował w Sejmie zachowania oryginalnych zapisów swych projektów, a potem…
Potem, po przesłaniu mu do podpisu ewentualnie uchwalonych „jego” ustaw lub wersji zmienionych w Sejmie wedle koncepcji, które wybrali w wyborach polscy wyborcy, prezydent dokona oceny dokładności wykonania swych pomysłów przez Sejm…
I zgodzi się na nie, lub nie….
Byłoby to jednak powtarzanie naruszania zasad prawa, jakie stosował w latach 2015/2016 Trybunał Konstytucyjny, który sam napisał projekt ustrojowej ustawy dla siebie, potem pilnował jej dokładnego z projektem uchwalenia przez Sejm, a potem… Potem, sam - jako Trybunał - ocenił „poprawność” merytoryczną i legislacyjną „swojej” ustawy zrealizowanej dla niego przez Sejm.
TK był więc sędzią we własnej sprawie, czym złamał podstawową zasadę prawa. Prezydent jest teraz na podobnej drodze.
Będzie sędzią we własnej sprawie przy okazji decyzji o złożeniu podpisów pod swoimi „sądowymi” ustawami, wdrażającymi jego osobiste koncepcje. Nie będzie to sytuacja prawidłowa, nawet biorąc pod uwagę, że prezydent ma konstytucyjne prawo do inicjatywy ustawodawczej. Uzależnienie bowiem zastosowania weta przez prezydenta od zrealizowania przez Sejm jego osobistych koncepcji zmian państwa degraduje Sejm jako przedstawiciela Narodu, degraduje i osłabia partie polityczne i unieważnia ich zwycięskie programy reform, których żądali wyborcy.
Uzależnienie takie faktycznie przekształca ustrój państwa na prezydencki, a takiego w Polsce konstytucja jeszcze nie przewiduje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/356127-prezydent-staje-sie-sedzia-we-wlasnej-sprawie