Jeszcze wszyscy będą go przepraszać. A może nie. Bo za to, że podważył transatlantycki sojusz Niemiec i odmówił wsparcia USA podczas wojny w Iraku, że tworzył jedynie słuszną, nową oś Berlina-Paryża i Moskwy przeciw „jednowładztwu” Amis, też nikt go nie przeprosił. Więc i teraz nie spodziewa się przeprosin za to, że jako jedyny czynnie przeciwstawia się „nowej zimnej wojnie” z – jak mówi - „naszym wielkim sąsiadem, Rosją”…
Mowa o byłym kanclerzu Niemiec Gerhardzie Schröderze, lobbyście rosyjskiego Gazpromu i nadzorcy budowy gazociągu Nord Stream, a wkrótce szefie rady nadzorczej państwowego giganta petrochemicznego, rosyjskiego koncernu Rosnieft. Objęcie przez Schrödera tej ostatniej posady zbulwersowało nawet niektórych polityków SPD. Według towarzysza partyjnego Markusa Meckela to „budzące niesmak” mieszanie się byłego kanclerza do bieżącej polityki, ponieważ sektor energetyczny traktowany jest przez prezydenta Władimira Putina jako „wysoce polityczny” instrument, wymierzony w Unię Europejską i kraje środkowo-wschodniej Europy. „Schröder nie widzi w tym żadnego problemu”, konstatuje Meckel.
Trudno, żeby widział, skoro dla ekskanclerza Rosja jest… sąsiadem Niemiec. Schröder już od pierwszych chwil urzędowania dokładał wszelkich starań na rzecz zacieśniania tego „znakomitego sąsiedztwa”. Pierwszym gościem z zagranicy, który został zaproszony przez niego do wygłoszenia przemówienia w odbudowanym Reichstagu (obecnie siedziba parlamentu RFN, Bundestagu), był nie kto inny, tylko prezydent Putin. Ku jego zaskoczeniu i wręcz osłupieniu Amerykanów, kanclerz lewicy nazwał wówczas Rosję po raz pierwszy w powojennej historii „strategicznym partnerem Niemiec”. Później zbliżenie obu tych panów i pogłębianie ich przyjaźni, która przyczyniła się do ostrych podziałów w Europie i w łonie NATO, (uważane przez Schrödera i Putina za niepotrzebny relikt przeszłości), przybrało wręcz karykaturalny wyraz.
Co prawda już kanclerz Helmut Kohl wywołał w Niemczech Gorbimanię, a później Jelcynmanię (z prezydentem Borysem Jelcynem pocili się nawet wspólnie w łaźni), nigdy jednak nie ośmielił się podważać dotychczasowych sojuszy Bundesrepubliki. Schröder ostro krytykował poprzednika w kampanii wyborczej za jego „męskie przyjaźnie” i „lekceważenie Polski”, lecz po objęciu urzędu kanclerza pobił na głowę poprzednika w swych umizgach do Rosji. Były wspólne sanny z pochodniami, wspólnie obchodzone święta w rodzinnym gronie, adoptowanie dwojga petersburskich sierot przez „Gierda” i jego czwartą małżonkę Doris, wysyłanie okolicznościowych prezentów itp. A propos: Putin był honorowym gościem w domu państwa Schröderów w Hanowerze, na największym, prywatnym przyjęciu w historii tego miasta, wydanym z okazji 60 urodzin kanclerza. Prezydent Rosji sprawił gospodarzowi osobliwy prezent: uświetnił uroczystość przyjaciela występem chóru specjalnie przywiezionych sześćdziesięciu kozaków, którzy odśpiewali mu po niemiecku regionalną pieśń „Niedersachsenlied”. Rzecz jasna, było też osobiste, pochwalne przemówienie samego Putina o przymiotach jubilata…
W polityce prywatne przyjaźnie mogą być bardzo konstruktywne i wiele pomóc w rozwiązywaniu poważnych problemów. Rzecz jednak w tym, że przyjaźń Schrödera i Putina te problemy stwarzała dla całej Europy oraz w stosunkach transatlantyckich. Właśnie z niej zrodził się pomysł połączenia Niemiec i Rosji gazową pępowiną na dnie Bałtyku, z pominięciem Polski. Po klęsce wyborczej „Gierda” przyjaciel „Walodia” zapewnił byłemu kanclerzowi lukratywną posadę cerbera Gazpromu. Gdy w Niemczech rozlała się fala krytyki, Schröder uciął ją sądowym orzeczeniem: każdy, kto ośmieliłby się łączyć zawarcie kontraktu na budowę Nord Stream z jego późniejszą pracą ryzykował, że zapłaci wysoką grzywnę za pomówienie byłego szefa rządu RFN.
Schröder mający rozległe kontakty, wiedział z kim i jak rozmawiać, by przekonać wpływowe osoby do kontrowersyjnego gazociągu. Na marginesie, uczestniczyłem w jednym z takich wystawnych przyjęć, zorganizowanych przez byłego kanclerza za pieniądze Gazpromu w słynnym hotelu „Adlon”, tuż obok Bramy Brandenburskiej, gdzie zaproszeni goście zostali niemalże utopieni w rosyjskim „szampanie” i kawiorze… Schröder był i jest skutecznym narzędziem w polityce Putina. Także obecnie lobbuje na rzecz Nord Stream 2, krytykuje niemalże na każdym kroku postawę kanclerz Angeli Merkel wobec Rosji, potępia w czambuł wprowadzenie przeciw niej sankcji, zaś krytykę pod własnym adresem uważa za napaść o podłożu politycznym.
To ma więcej niż przykry posmak
skomentował Meckel posadę Schrödera w Rosniefcie. „Rosja łamie prawa człowieka, prowadzi wojnę na wschodzie Ukrainy, zaanektowała Krym” - wyliczył ten partyjny kolega byłego kanclerza w wywiadzie dla weekendowego wydania gazety „Welt am Sonntag”:
Zaangażowanie Schrödera w Rosniefcie jest dużym obciążeniem w walce wyborczej SPD i jej kandydata na kanclerza
— skwitował. Czy to samo twierdzi rywal kanclerz Merkel, Martin Schulz? Można wątpić. Schröder i Schulz ostentacyjnie wyściskali się po wyborczym przemówieniu tego ostatniego w Dortmundzie. Obaj panowie mają zbliżone poglądy, zwłaszcza wobec Polski, która ośmiela się mieszać w ich interesach.
Głos w sprawie zawodowych planów 73. letniego dziś Schrödera zabrał również m.in. skarbnik socjaldemokratów i członek prezydium SPD Dietmar Nietan.
Były kanclerz nie może podejmować każdej pracy w gospodarce i pozwalać sobie na opłacanie przez każde zagraniczne przedsiębiorstwo (…), to woda na młyn nacjonalistów w Polsce
— zmartwił się Nietan. I dalej:
Schröder staje się dla rządzących w Polsce hasłodawcą, którzy czynią zeń świadka koronnego rzekomej niemiecko-rosyjskiej kooperacji ponad głowami Polaków.
Za komentarz wystarczy jedno zdanie: o ile były kanclerz nie dostrzegał Polski i innych państw leżących pomiędzy Niemcami i – jak mawia z uporem maniaka - „naszym wielkim sąsiadem, Rosją”, o tyle inni politycy RFN interesują się naszym krajem i rządzącymi „nacjonalistami” z PiS aż nazbyt, włącznie z troską o to, kto powinien ich zastąpić…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355971-rosja-wielki-sasiad-niemiec-niebywala-troska-rfn-o-to-kto-i-jak-powinien-rzadzic-w-polsce