Nie pierwszy raz słychać o „wyrokach na zamówienie” a ściślej o uzasadnieniach na zamówienie, bo mam nadzieję, że projektów wyroków sędziowie póki co nie zamawiają. Dziś słyszymy o takich praktykach w Trybunale Konstytucyjnym, przed kilku laty Najwyższa Izba Kontroli piętnowała takie praktyki w sądach powszechnych.
Uważam, że mamy tu do czynienia z poważnym nadużyciem. Uzasadnienie wyroku to jest sprawdzian, osobisty egzamin sędziego z jego wiedzy o sprawie i prawidłowości wniosków z tej wiedzy wyciągniętych. Uzasadnienie wyroku to podstawa oceny prawidłowości orzeczenia przez instancję odwoławczą czy kasacyjną, a poziom uzasadnień wyroków to także jedna z podstawowych miar oceny sędziów przy ich awansach zawodowych.
Dlatego nie może być zgody na, by sędziowie zlecali pisanie uzasadnień na zewnątrz, a następnie firmowali własnym podpisem cudze dzieło. Nie może być zgody, bo to jest oszukiwanie czytelników co do faktycznego autorstwa dzieła.
Uzasadnienie wyroku to akt szczególnej, osobistej odpowiedzialności sędziego wobec podsądnych. Pisał Frycz Modrzewski 460 lat temu - „ …Ten też, który straci prawo, skromniej poniesie twój wyrok, gdy wyrozumie słuszną przyczynę skazania swego…” Tak, właśnie po to jest uzasadnienie, żeby poddany osądowi człowiek „wyrozumiał” jego przyczyny i uznał jego sprawiedliwość, zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o wyrok dla niego niekorzystny.
Podsądny ma prawo oczekiwać w uzasadnieniu przedstawienia procesu myślowego, który doprowadził sędziego do określonego wyroku, a tego nikt inny za sędziego nie zrobi, bo przecież nie siedzi w jego głowie.
Osobiste uzasadnienie wyroku ma też wymiar motywujący sędziego do myślenia nad wyrokiem, swoistej samokontroli, do zadawania sobie koniecznych pytań – czy ja tę ocenę dowodów, czy ja ten wymiar kary potrafię uzasadnić? A takie pytania mają dla sprawiedliwego orzekania znaczenie fundamentalne.
Jest też wymiar pragmatyczny – sędziowie narzekają i pewnie słusznie na nawał pracy, a tymczasem spotykam uzasadnienia tak rozwlekłe, z powklejanym Bóg wie czym, dziesiątkami orzeczeń, cytatów z literatury prawniczej, często nipriczom do sprawy. Na kilometr czuć, że nie sędzia to pisał, tylko asystent się męczył.
Dlatego tym razem nie powinno się skończyć na szybko zapomnianej krytyce, lecz konieczny jest stanowczy i ściśle egzekwowany nakaz – sędzia pisze uzasadnienie osobiście i nie ma prawa nikomu tego zadania zlecić.
Lampę na biurko może sobie sędzia zamówić u elektryka, ale światłem sprawiedliwości musi świecić sam.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355966-po-informacjach-z-tk-sedzia-za-ktorego-ktos-inny-pisze-uzasadnienie-wyroku-popelnia-naduzycie-krytyka-to-w-tym-przypadku-za-malo